Osłabienie złotego jest powodem do niepokoju

Marek Goliszewski
opublikowano: 2003-09-29 21:52

WARSZAWA (Reuters) - Spadek złotego jest powodem do niepokoju, a jeżeli polska waluta będzie trwale traciła na wartości wówczas spowoduje to wzrost długu publicznego do PKB, powiedział w poniedziałek dziennikarzom minister gospodarki, Jerzy Hausner.

"Jest to powód do zastanowienia (osłabienie złotego), a nawet pewnego niepokoju, ale do paniki na pewno nie. To wymaga pogłębionej analizy ze strony ministerstwa finansów, którą resort przygotuje i przedstawi pewnie we wtorek" - powiedział

Hausner.

"Pytanie co rząd może zrobić, aby tę deprecjację powstrzymać, żeby na nie nie odpowiedzieć minister finansów przedstawi analizę sytuacji" - dodał

Zdaniem Hausnera dalsza deprecjacja złotego "byłaby niewątpliwe niekorzystna". W trakcie popołudniowego poniedziałkowego handlu złoty spadł do nowego najniższego w swej historii poziom do euro, które wyceniano na 4,6 złotego. Było to z jednej strony wywołane obawami rynków o powodzenie reformy fiskalnej jak i osłabieniem się dolara do

euro.

"Z punktu widzenia relacji długu publicznego do PKB, osłabienie złotego jest niekorzystne, o ile jest to trwała tendencja. Od kilku tygodni mamy do czynienia z zawirowaniami, które najczęściej są związane z wypowiedziami, a to doradcy prezydenta, a to członka RPP, albo jakiegoś analityka" - dodał Hausner.

"Na razie interpretowaliśmy to tak, że na rynkach jest pewna nieufność i nerwowość, ale być może jest jakieś głębsze umotywowanie, to trzeba spokojnie przeanalizować. Będziemy w najbliższych dniach mieli aukcję obligacji, zobaczymy jaka będzie reakcja" - powiedziała Hausner, który jest autorem programu cięć budżetowych.

Program ten zakłada cięcia wydatków o 3,7 miliarda złotych zaczynając od 2004 roku i kończąc na 10 miliardach złotych w 2008 roku. Plany fiskalne rządu znalazły się w poniedziałek pod zmasowaną krytyką przedstawicieli banku centralnego i analityków, którzy zgodnie uważają, że przyszłoroczny budżet jest zbyt ekspansywny, a zapowiedzi cięcia wydatków wydaje się być mało wiarygodna.

Według nich, projekt budżetu na 2004 rok, przyjęty przez rząd w sobotę, zanadto zwiększy dług publiczny. Jednocześnie rząd odkłada debatę nad strategią cięć wydatków, co może świadczyć o tym, iż obawia się niepopularnych politycznie decyzji przed wyborami parlamentarnymi w 2005 roku.

Ponadto resort finansów potwierdził w poniedziałek obawy rynków, że przy niekorzystnym układzie czynników pułap 55 procent długu w relacji do Produktu Krajowego Brutto (PKB) może zostać przekroczony już w 2004 roku. Minister finansów Andrzej Raczko planował, że w przyszłym roku dług publiczny osiągnie poziom 54,8 procent PKB.

55 procent to pierwszy próg ostrożnościowy, zgodnie z prawem jeżeli zostanie on przekroczony wówczas wydatki budżetowe będą musiały być mocno zmniejszone w roku następnym. Ponadto, jak podało Ministerstwo Finansów w "Strategii zarządzania długiem sektora finansów publicznych w latach 2004-2006" jeżeli w przyszłym roku przekroczony zostanie pułap 55 procent długu publicznego w relacji do PKB wówczas w ustawie budżetowej na 2006 rok budżet musiałby być co najmniej zrównoważony.

Kolejnym progiem jest 60 procent, jeżeli zostanie on przekroczony wówczas w kolejnym roku nie może być deficytu. "Nie ma powodu do jakiejś paniki, jeżeli ktoś mówie o 60 procentach, ja tego nie lekceważę, ale pamiętajmy że gdyby stosować wzory rachunkowości w UE, na które być może w przyszłym roku przejdziemy, to nasz poziom długu jest dużo niższy, a granicą jest 60 procent i jesteśmy dużo dalej niż to się powszechnie sądzi" - powiedział Hausner.

((Autor: Paweł Sobczak; Redagowała: Olga Markiewicz; [email protected]; Reuters Serwis Polski, tel. 22 6539700, RM: [email protected]))