Ostatnia szansa Matrasa

Dawid TokarzDawid Tokarz
opublikowano: 2017-04-28 09:01
zaktualizowano: 2017-04-28 09:02

Sąd otworzył postępowanie sanacyjne znanej sieci księgarni. Groźba upadłości spółki została oddalona

Jerzy Kowalewski, prezes i pośrednio większościowy akcjonariusz Matrasa, ma się z czego cieszyć. Sąd upadłościowy przychylił się do jego wniosku i otworzył postępowanie sanacyjne sieci księgarni. W ten sposób Matras zyskał czasową ochronę przed wierzycielami (głównie poprzez zawieszenie egzekucji komorniczych) i szansę na zawarcie z nimi układu.

Matras
Matras
Marek Wiśniewski

- Głównym celem (restrukturyzacji – przyp. aut.) będzie poprawa wyników finansowych oraz spłata zadłużenia względem kontrahentów – zapewnia Jerzy Kowalewski w specjalnym oświadczeniu.

Decyzja o otwarciu sanacji może zaskakiwać w sytuacji, gdy – jak ujawniliśmy w „PB” – przez ostatnie pół roku do stołecznego sądu wpłynęło aż… siedemnaście wniosków o upadłość Matrasa. Ich autorami są głównie wydawnictwa, którym spółka od miesięcy nie płaci w terminie za dostarczone książki i czasopisma. I choć część wniosków została wycofana lub zwrócona przez sąd, to tymczasowy nadzorca sądowy Piotr Głodek w swoim sprawozdaniu nie pozostawiał wątpliwości: Matras jest niewypłacalny i kwalifikuje się do upadłości. Sąd najwyraźniej uwierzył jednak w plan restrukturyzacyjny, stworzony przez spółkę, a być może i to, że jej problemy finansowe nie są zawinione przez obecne władze sieci księgarń.

W oświadczeniu Jerzy Kowalewski zwraca bowiem uwagę, że aktualni akcjonariusze przejmując Matrasa w 2014 r. przejęli też długi sięgające około 100 mln zł, których część, dzięki dokapitalizowaniu spółki kwotą 50 mln zł, udało się spłacić. Za problemy z płynnością ma też odpowiadać konieczność przejęcia od inwestora zewnętrznego budowy centrum logistycznego, co kosztowało 25 mln zł oraz wycofanie podręczników szkolnych ze sprzedaży komercyjnej (tylko w 2016 r. Matras miał stracić z tego tytułu około 30 mln zł obrotów i 8 mln zł marży). Jerzy Kowalewski przyznaje, że „przy barku oferty podręczników gro lokalizacji w mniejszych miejscowościach stało się obciążeniem, a nie atutem”. I zapowiada „optymalizację” sieci sprzedaży. Co to oznacza w praktyce? Zapewne zamykanie kolejnych księgarń. Kolejnych, bo w ciągu kilku ostatnich miesięcy z rynku zniknęło kilkadziesiąt placówek z logo Matrasa (przy czym część lokalizacji przejęły inne sieci).

Dzisiejsze problemy finansowe Matrasa nie są pierwszymi w karierze biznesowej Jerzego Kowalewskiego. Interesy zaczął robić w PRL: w 1986 r. założył firmę Konsbud, która na przełomie lat 80. i 90. stała się potentatem w handlu hurtowym, ale w 1992 r. straciła płynność. Kilka lat później dzisiejszy prezes Matrasa został prawomocnie skazany za przekroczenie granic ryzyka gospodarczego, kilka naruszeń prawa dewizowego i wykorzystanie kredytów niezgodnie z przeznaczeniem. Wyrok dawno się jednak zatarł i zgodnie z prawem Jerzy Kowalewski jest osobą niekaraną.
Po Konsbudzie biznesmen angażował się w kilkadziesiąt innych spółek, z których najbardziej znane to Konsmetal (producent kas pancernych i sejfów), giełdowa ŁDA Invest czy Traffic Club, jeszcze kilka lat temu największy w kraju salon z książkami, prasą i multimediami. Duża część z tych kilkudziesięciu firm zbankrutowała, zostawiając po sobie długi. Od czerwca 2014 r.  najważniejszym biznesem Jerzego Kowalewskiego jest Matras, który kontroluje za pośrednictwem spółki Nowe Powierzchnie (NP).

Jak ujawnił „PB”, przejęcie Matrasa, spłatę jego długów i podwyższenie kapitału NP sfinansowały z dwóch kredytów na łącznie 92 mln zł, zaciągniętych w upadłym dziś SK Banku.