Radosław Stępień, wiceminister infrastruktury, przedstawił nowy plan wydatków na inwestycje z Krajowego Funduszu Drogowego (KFD). W tym roku firmy budowlane dostaną o 6 mld zł mniej, niż pierwotnie rząd miał im zapłacić. To efekt opóźnień w realizacji drogowych kontraktów.
Powodzie i ucieczki
— Musieliśmy zaakceptować postulaty firm dotyczące wydłużenia terminu realizacji kontraktów z powodu powodzi oraz uwzględnić w nowych szacunkach fakt, że niektóre firmy schodziły z placu budowy [COVEC na części A2 Łódź — Warszawa — red.], a innym my podziękowaliśmy [NDI na A4 Brzesko — Wierzchosławice — red.] — mówi Radosław Stępień, wiceminister infrastruktury.
Na stronie internetowej ministerstwa widnieje jeszcze plan, zgodnie z którym w tym roku KFD miał przekazać firmom drogowym 30,9 mld zł. W nowym projekcie zapisano 24 mld zł. Inaczej mówiąc, tyle w tym roku faktycznie zapłaci Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad, która zarządza pieniędzmi z KFD, firmom budowlanym za wykonane prace. W ubiegłym roku — rekordowym pod względem wydatków — dyrekcja zapłaciła budowlańcom niespełna 20 mld zł.
Pomoże energetyka
Według nowej analizy resortu infrastruktury, „drogowe eldorado” przesuwa się na przyszły rok. W 2012 r. firmy budowlane mają wykonać kontrakty za 28,4 mld zł, podczas gdy w dotychczasowym planie zakładano 23,18 mld zł. W roku 2013 natomiast planowane wydatki wzrosną z 9,18 mld zł do 9,34 mld zł.
— Paradoksalnie to przesunięcie to dobra informacja dla branży. W tym roku portfele zamówień są wypełnione po brzegi. „Dołek” w realizacji kontraktów przesuwa się na 2013 r., ale do tego czasu powinniśmy wypełnić lukę po drogowych kontraktach zamówieniami z energetyki — uważa Konrad Jaskóła, prezes Polimeksu-Mostostalu.
Takim optymistą nie jest Dariusz Blocher, szef Budimeksu.
— Dla nas kluczowe znaczenie ma to, ile w przyszłym roku zostanie ogłoszonych przetargów, by móc planować prace na kolejne lata, a tych danych rząd nie podaje. Prognoza wydatków za już realizowane kontrakty ma mniejsze znaczenie, bo przecież wiemy, jakie mamy w tym roku i jakie będą w przyszłym roku wartości naszych robót — uważa Dariusz Blocher.