Według wyliczeń Stefana de Haana, analityka IHS Inc., światowy potencjał produkcyjny firm wytwarzających panele solarne wynosi 59 GW. W ocenie Luca Grare’a, wiceprezesa norweskiej spółki produkującej panele słoneczne — REC Solar ASA — popyt i podaż na rynku są niemal równe. Taka sytuacja dziwi znawców rynku, bowiem problem niedoboru podaży paneli słonecznych nie wystąpił od 8 lat. Jeśli okaże się to prawdą, dla Polski oznacza to szansę na spory rozruch w tej branży.

— Problem niedoboru paneli fotowoltaicznych nie dotyczy naszego kraju. Rozwój rodzimego rynku został zatrzymany, wykorzystujemy zaledwie 10 proc. swoich zdolności produkcyjnych. W związku z nadprodukcją polscy wytwórcy muszą szukać rynków zbytu za granicą, nie tylko w Europie, lecz także np. w Afryce, gdziekolwiek się da. Dlatego informacja, że zagraniczne firmy mogą mieć kłopoty z dostarczeniem odpowiedniej ilości produktu, może okazać się dla naszych producentów dobra — mówi Grzegorz Wiśniewski, prezes Instytutu Energetyki Odnawialnej.
Wiatr w żagle
Rok 2013 nie był pomyślny dla polskiej branży fotowoltaicznej. W ciągu roku sprzedano 21 tys. paneli PV o łącznej mocy 5,1 MW. Na eksport przeznaczono panele o łącznej mocy 24 MWp. Polskie produkty stanowiły 20 proc. całego rynku międzynarodowego, na którym zdecydowanie przodują Niemcy (51 proc.).
— Niemal cała nasza sprzedaż idzie na eksport — twierdzi Krzysztof Zamożny z działu handlu zagranicznego firmy Selfa, największego polskiego eksportera fotowoltaiki.
Mimo raczej słabego poprzedniego roku, w pierwszym kwartale 2014 r. polski rynek zaczął nabierać rozpędu. W tym czasie zanotowano przyrost mocy on-grid (instalacje przyłączone do sieci elektroenergetycznej) o 2 MWp, mocy off-grid (niedające możliwości wysyłania nadwyżki energii do sieci) o 0,4 MWp, czyli łącznie o 6,6 MWp. Obroty na rynku podskoczyły do 18,2 mln zł (w 2013 r. wyniosły łącznie 4,4 mln).
Co na to sami producenci?
— Widzimy ożywienie na rynku, ale nie jest bardzo znaczące. Na pewno nie możemy sobie pozwalać na rezygnowanie z projektów — komentuje Krzysztof Zamożny.
Dalszy rozwój rynku będzie jednak stymulowany z wielu stron. — Wpływ na rynek będzie miała uruchomiona w tym roku linia dopłat do zakupu i montażu mikroinstalacji OZE — Prosument. Dzięki niej Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, łącząc oferowane dotacje i pożyczki, pokryje prywatnym inwestorom 100 proc. kosztów instalacji fotowoltaicznych, produkujących prąd na potrzeby domów mieszkalnych. Jesteśmy jednak dopiero na etapie zbierania wniosków, trudno zatem łączyć bezpośrednio fakt wzrostu podaży fotowoltaiki w kraju z dopłatami Prosumenta. Jednak doświadczenia nabyte przy już realizowanych dopłatach do zakupu kolektorów słonecznych wskazują, że publiczne dopłaty zarówno w trakcie ich realizacji, jak i już na etapie ich zapowiedzi nie pozostają bez echa — twierdzi Witold Maziarz, rzecznik prasowy NFOŚiGW.
Ostrożnie z optymizmem
Zmiany na rynku międzynarodowym mogą oznaczać, że trwający rok zakończy się o wiele lepszym wynikiem niż poprzednie lata. Producenci są jednak ostrożni.
— Nie mamy wrażenia, że może nastąpić aż tak duży popyt na panele fotowoltaiczne,aby nagle zaczął przewyższać podaż. Zastój w branży trwający od 4 lat przyczynia się do upadku wielu producentów, jednak w tym czasie powstało też kilka nowych firm. Niektóre z nich zostały wykupione i nadal mają możliwości produkcyjne, nawet jeśli w tej chwili są one uśpione. Z pewnością cieszy fakt, że branża powoli podnosi się z dołka. Warto zauważyć, że na świecie — w USA, Chinach, Japonii — rządy starały się załagodzić kryzys na rynku. Natomiast w Europie (poza Niemcami) rynek skończył się 3-4 lata temu z powodu braku takich działań. Doskonałym przykładem jest Polska, gdzie od 4 lat rząd nie może wprowadzić ustawy OZE — zauważa Piotr Pajdo, prezes firmy PVTEC.
Zdaniem Krzysztofa Zamożnego z Selfy, o możliwości poważnych zmian na rynku można myśleć najwcześniej w perspektywie 1,5 roku.
— Być może nastąpi powtórka z 2006 r. i będzie to szansa na poprawę, głównie dla małych przedsiębiorstw. Oczywiście dla naszego kraju, w którym ta branża jest wciąż w powijakach, będzie to okazja do rozwoju. Jednak warto pamiętać, że rynek to sinusoida i sytuacja może się potem odwrócić — podsumowuje Krzysztof Zamożny.