Skarbowe "pięciolatki" rozeszły się na pniu. Rząd pożyczył wczoraj na najlepszych dla siebie warunkach od trzech lat.
Spada koszt finansowania długu publicznego. Ministerstwo Finansów (MF) sprzedało wczoraj pięcioletnie obligacje za 3 mld zł. Popyt wyniósł 6,6 mld zł, co pozwoliło MF na osiągnięcie wyjątkowo dobrych warunków i zorganizowanie przetargu uzupełniającego (za 600 mln zł). Średnie oprocentowanie wyniosło 4,99 proc. Ostatnio tak niskie odsetki rząd uzyskał na aukcji w marcu 2007 r. (28 przetargów wcześniej).
Zielony kolor kusi
— Przetarg był udany, przebiliśmy poziom 5 proc. Rentowność obligacji po raz kolejny była niższa niż przed przetargiem na rynku wtórnym. Duży stopień realizacji potrzeb pożyczkowych, kolejne pule finansowania zagranicznego oraz udane przetargi obligacji pozwalają na głębsze oddłużenie w bonach skarbowych [zmniejszenie długu krótkoterminowego — red.] w najbliższych miesiącach — komentuje Piotr Marczak, dyrektor Departamentu Długu Publicznego MF.
Na poprzedniej aukcji "pięciolatek" w grudniu 2009 r. średnie oprocentowanie było o 0,8 pkt proc. wyższe niż wczoraj. Oprocentowanie innych papierów skarbowych też jest coraz niższe.
Co sprawia, że rządowi udaje się tak zbijać cenę obligacji, choć stopy procentowe banku centralnego nie spadają? To przede wszystkim efekt "zielonej wyspy", która cały czas pozostaje w świadomości globalnych rynków.
— Trudno dokładnie oszacować udział zagranicznego kapitału w ostatniej aukcji, ale z pewnością był istotny. Przy względnie dobrej sytuacji fiskalnej, dość wysokich stopach procentowych [na tle np. strefy euro, Wielkiej Brytanii czy Czech — red.] i spadającej inflacji polskie papiery wyglądają atrakcyjnie — tłumaczy Sebastian Cichy, diler rynku obligacji BNP Paribas.
Wzmożone zakupy
Popyt na nasze obligacje jest wysoki także dlatego, że kurczy się ich podaż. Sytuacja budżetowa jest lepsza, niż wydawało się, kiedy powstawał budżet. Potrzeby pożyczkowe na 2010 r. są więc mniejsze i szybko zaspokajane. Jeśli więc ktoś ma ochotę na polskie papiery, to nie zwleka z zakupem.
— Kiedy poznaliśmy budżet i jego wysoki deficyt, wydawało się, że duże potrzeby pożyczkowe będą podnosić oprocentowanie obligacji. Teraz okazuje się, że potrzeby są mniejsze, więc rentowność nie tylko nie rośnie, ale wręcz spada — mówi Piotr Kalisz, ekonomista Citi Handlowego.
Taka sytuacja sprzyja obniżaniu oprocentowania kredytów dla firm i konsumentów. Stawka WIBOR — na której oparta jest większość pożyczek złotowych — w ostatnich tygodniach wyraźnie spada. Od końca marca WIBOR 3M spadł z 4,03 proc. do 3,77 proc.
— W najbliższych miesiącach może dalej spadać. Pod koniec roku zaczną się jednak podwyżki stóp. Do końca 2011 r. stawka może wzrosnąć do poziomu około 5 proc. — twierdzi Piotr Kalisz.
Jacek Kowalczyk