Trudno ukryć, że lubimy Węgrów. Także ich potrawy. Nie mówiąc już o winach. Nawet nie dlatego że to chyba jedyny kraj, gdzie nawet w całkiem niedużych miejscowościach zdarza się w restauracjach menu po polsku. W Warszawie zawsze lubiliśmy zaglądać do maleńkiego sklepiku z węgierskimi winami na Emilii Plater, który się ostatnio nieco gastronomicznie rozbudował. Miłe miejsce, aby wpaść na kieliszek węgrzyna.
Teraz również coś przegryźć.
Zajrzeliśmy. Ciepłe wnętrza i sympatyczna atmosfera. Również wina na wynos. Menu raczej śródziemnomorskie. Czasem zdarza się coś ze specjałów narodowych jak węgierska zupa rybna (15 zł). Chociaż są one tutaj w etnicznej mniejszości. Tym razem spróbowaliśmy ostre grillowane krewetki w pomarańczach (26 zł), także dobry filet z pstrąga w tokajskim sosie. Ale tym co nas do głębi poruszyło, był pasztet. W wyjątkowej smakowo kompozycji. Z karmelizowaną pigwą i z żurawinami (16 zł).
Początkowo zaatakowaliśmy go białym kupażem Loiense z 2007 roku. Było niespecjalnie. Wtedy ktoś rzucił myśl, że może on w cichości kocha tokaj. Zamówiliśmy Tokaji Aszu, 2001, 3 puttonyos, Sajgo Pinceszet (kieliszek 8 zł). Pasztet zaczął się uśmiechać. A pigwa i żurawiny były naprawdę wniebowzięte.
Bistro i Skład Win Korkociąg
ul. Emilii Plater 9/11
Warszawa
