Ubezpieczyciele nadużywają w Polsce szkody całkowitej. Potrzebne są zmiany w prawie

Marcin BołtrykMarcin Bołtryk
opublikowano: 2021-04-20 20:00

Naprawione po tzw. szkodzie całkowitej auta mogą stwarzać zagrożenie dla uczestników ruchu. Ponad połowa Polaków nie chce, by wracały na drogi.

Przeczytaj tekst i dowiedz się:

  • W jaki sposób narzędzie szkody całkowitej wpływa na wzrost kradzieży aut
  • Jakie są przepisy dotyczące aut, które uległy szkodzie całkowitej, w innych krajach Europy

Zdaniem prawie 54 proc. Polaków, pojazd, który w ocenie ubezpieczyciela uległ tzw. szkodzie całkowitej, nie powinien być dopuszczany do dalszej naprawy i eksploatacji. Przeciwnego zdania jest nieco ponad 31 proc., a 15 proc. nie ma wyrobionej opinii na ten temat — wynika z badania przeprowadzonego przez UCE Reserach dla Helper Centrum Pomocy Prawnej.

— Ubezpieczyciele często nadużywają narzędzia szkody całkowitej, bo to im się opłaca. Rzeczoznawcy naciągają dla nich kosztorysy, żeby kwota naprawy była większa niż 70 proc. wartości pojazdu przy polisie AC lub 100 proc. w przypadku polisy OC. Ubezpieczyciel wypłaca poszkodowanemu resztę kwoty. Nabywca natomiast, będący faktycznie handlarzem, naprawia samochód jak najtaniej. Montuje niesprawdzone części, czasem z kilku innych pojazdów i potem wprowadza auto do ponownego obrotu. Nowy nabywca często nie zna wypadkowej przeszłości auta — twierdzi Maciej Kamiński, prezes Helper Centrum Pomocy Prawnej.

Takie działanie powoduje przede wszystkim zagrożenie dla kolejnych użytkowników, napędza też proceder kradzieży aut, bo handlarze szukają możliwie najtańszych części zamiennych.

— W Polsce ten temat jest bagatelizowany. Dzięki temu doszczętnie zniszczone pojazdy mogą być spokojnie naprawiane i nadal użytkowane. U wielu naszych sąsiadów takie auta nie mają prawa do rejestracji. Zdarza się też odwrotnie. Wystarczy, że stosunkowo nowy samochód ulegnie drobnej kolizji i jest kwalifikowany do szkody całkowitej, bo tak bardziej opłaca się ubezpieczycielowi — mówi Maciej Kamiński.

Ważny wpis:
Ważny wpis:
Blisko 80 proc. ankietowanych chce, by fakt naprawy po tzw. szkodzie całkowitej był wpisywany do dowodu rejestracyjnego.
Andrzej Bogacz / Forum

Najwięcej przeciwników ponownego wypuszczania na ulice aut po szkodach całkowitych jest wśród osób w wieku 56-80 lat. Nie akceptują tego też zamożniejsi, o zarobkach powyżej 9 tys. zł netto — informuje Marcin Kowalczyk, analityk UCE Research.

Aż 78,2 proc. Polaków uważa, że naprawiony pojazd po takiej szkodzie powinien mieć w dowodzie rejestracyjnym obligatoryjny wpis o takim zdarzeniu.

— Wprowadzenie takiego obowiązku, wzorem państw zachodnich, wyeliminowałby z rynku wiele patologii. Ukróciłoby przede wszystkim nieuczciwe praktyki towarzystw ubezpieczeniowych, a handlarze rzadziej interesowaliby się takimi autami, wiedząc o tym, że po naprawie sprzedaż byłaby mocno utrudniona. Na pewno uchroniłoby to klientów przed niebezpiecznymi sytuacjami — uważa Maciej Kamiński.

Tylko 11,6 proc. ankietowanych jest przeciwnych obowiązkowemu umieszczaniu takich informacji w dowodzie rejestracyjnym pojazdu.