PB liderem (wątłego) rynku prasy
W sobotnim wydaniu „Gazety Wyborczej”, w sekcji gospodarczej, ukazał się tekst„Alarm dla prasy”. Jego autor Grzegorz Piechota zestawił dane Związku Kontroli Dystrybucji Prasy obrazujące sprzedaż dzienników w styczniu i lutym 2001 roku w porównaniu z dwoma pierwszymi miesiącami roku poprzedniego. Są to dane alarmujące. W ciągu roku spadła sprzedaż zdecydowanej większości gazet w Polsce. Regres dotknął nawet liderów rynku, w tym samą „Gazetę Wyborczą”, która przez kilka poprzednich lat mnożyła czytelników.
Tylko kilka tytułów zanotowało przez rok przyrost sprzedaży, przy czym nie są to przyrosty rzucające na kolana. Z jednym wyjątkiem — sprzedaż „Pulsu Biznesu” zwiększyła się o ponad 35 procent! Autor „Gazety” uprzejmie tę odmienność odnotował. Sęk w tym, że informację o sukcesie „PB” opatrzył następującym komentarzem: Co prawda sprzedaż „Pulsu Biznesu” wzrosła w omawianym okresie o 35,1 proc., ale średnią sprzedaż dziennika ogólnopolskiego na poziomie 23,3 tys. egzemplarzy trudno ocenić inaczej niż jako niską (to 20 razy mniej, niż sprzedaje „Gazeta” i 10 razy mniej niż „Rzeczpospolita”).
Z taką oceną nie sposób się zgodzić, gdyż porównywanie poziomu sprzedaży „Pulsu Biznesu” z „Gazetą Wyborczą” i „Rzeczpospolitą” jest zupełnie pozbawione sensu. Dwa wielkie dzienniki mają charakter powszechny, ogólnoinformacyjny (pomijamy tu dzielące je subtelne różnice). Zawierają obszerną warstwę publicystyczną, są zaczynem i płaszczyzną ważnych narodowych debat, pełnią istotną rolę edukacyjną w społeczeństwie. A przy tym są gazetami „do poczytania”, zapewne pewien odsetek ich czytelników płaci nie za treść, ale za czas, za tę godzinę-dwie spędzone przy lekturze. I wcale nie przynosi to obydwu dziennikom ujmy.
„Puls Biznesu” z takich rozbudowanych funkcji i z docierania do najszerszych grup społecznych świadomie rezygnuje. Jest gazetą zamieszczającą bardzo ściśle sprofilowane, fachowe informacje z jednej tylko dziedziny. Jest gazetą dla wyraźnie określonej i ograniczonej liczby odbiorców. Nikt przy zdrowych zmysłach nie kupuje „PB” do tramwaju, wśród naszych czytelników nie ma też z pewnością gospodyń domowych i emerytowanych nauczycieli. Przyjmujemy nadto za typową sytuację, że „Puls Biznesu” jest dla czytelnika gazetą drugą, że sięga on także po dziennik o profilu ogólnym. Zresztą ok. 90 proc. sprzedanych egzemplarzy „Pulsu Biznesu” rozchodzi się w prenumeracie, niemal wyłącznie na adresy firm. Słowo-wytrych „ogólnopolskie” mające tworzyć płaszczyznę do porównań jest tu nieporozumieniem. Zasięg gazety, jeśli to już konieczne, lepiej opisywałoby określenie: wielkomiejska.
Jakikolwiek sens ma porównywanie „PB” jedynie z podobnymi mu gazetami — „Parkietem” oraz „Prawem i Gospodarką”. Ten pierwszy zanotował w ciągu roku spadek sprzedaży o 33,4 proc. i w styczniu/lutym lokował na rynku 13 tys. egzemplarzy. Wydawca „PiG” nie przekazuje danych do Związku Kontroli Dystrybucji Prasy, co stanowi informację samo w sobie.