Bezpośrednią przyczyną podróży do Hongkongu jest Azjatyckie Forum Finansowe, gromadzące się nie tylko po to, by – jak w Europie czy USA – walczyć z kryzysem. Azjaci są przecież w dużo lepszych nastrojach. Przynajmniej taką mam nadzieję – śledźcie relację od poniedziałku na Pb.pl.
Pośrednią przyczyną wyjazdu jest oczywiście zobaczenie na własne oczy cudu gospodarczego (nie mylić z „zieloną wyspą”!). Hongkong to przecież:
- nr 1 na liście najbardziej rozwiniętych systemów finansowych i rynków kapitałowych wg Światowego Forum Ekonomicznego (w ciągu roku przeskoczył USA, Wielką Brytanię i Singapur); Polska na pozycji 33., między Jordanią a Czechami
- nr 1 w rankingu stopnia zglobalizowania gospodarek w rankingu Ernst&Young
- nr 1 na liście najczęściej odwiedzanych miast świata
- nr 1 w rankingu najbardziej zliberalizowanych gospodarek świata według fundacji Heritage)
- nr 3 na liście największych portów świata (podróż samochodem wzdłuż niego zajęła mi kwadrans)
Jest tu też najtańszy Internet na świecie, najwięcej konsulatów na świecie (115), najdroższa ulica świata...
Po upojnej, 20-godzinnej podróży, pierwsza niespodzianka. Wymieniłem dolary amerykańskie na te lokalne (nie podejmę się odmiany słowa Hongkong) i:
Logo wielkiego banku prywatnego, obecnego także w Polsce na banknocie? Czy to pomysł np. dla PKO BP? Nagrody książkowe dla tych, którzy to wyjaśnią w komentarzu do tego tekstu.
WYNIKI: trzej pierwsi komentatorzy mają oczywiście rację - w Hongkongu jest też trójka szczęściarzy (więcej>>)
W poniedziałek zaczynamy relację z Forum - śledź na pb.pl i twitterze