Nic nie wskazuje, aby premier Kazimierz Marcinkiewicz miał zamiar już skończyć czczenie wiekopomnych osiągnięć swojego rządu w okresie stu dni. W piątek wygłosił w Sejmie exposé, będące suplementem do tamtego z 10 listopada 2005. Worek jego propagandy sukcesu nie ma dna i mieści wszystko, nawet „dotację tysiączłotową dla wszystkich mam rodzących dzieci” — chociaż becikowemu w wersji powszechnej rząd zdecydowanie się sprzeciwiał, a przeforsowanie ustawy przez spółkę LPR z PO zostało uznane przez PiS za dowód zdrady.
Koncentrując się na PR-owskiej autopromocji, premier nadal unika mówienia źle o poprzednim rządzie oraz o opozycji. Gdy na chwilę odszedł od tej dobrej zasady — wymknął mu się prymitywny dowcip o „cieniasach”, ale to był wypadek. Dlatego w rozpisanym przez PiS na role „przesłuchiwaniu” społeczeństwa Kazimierz Marcinkiewicz z powodzeniem odgrywa „dobrego policjanta”, natomiast „złym” pozostaje Jarosław Kaczyński.
Od wystąpienia prezesa PiS (bezpośrednio po premierze) w Sejmie upłynął cały weekend, ale wciąż trudno po nim ochłonąć. Zostało ono zdominowane głębokim kompleksem Jarosława Kaczyńskiego oraz jego żalem do Opatrzności, losu, historii, opinii publicznej i mediów z powodu niedoceniania jego dokonań. Szef PiS wplótł nadspodziewanie dużo wątków gospodarczych (kilka cytatów obok). Między innymi wyciągnął z szafy trupa rządu Jana Olszewskiego z roku 1992, chwaląc zwłaszcza jego osiągnięcia gospodarcze. Śmiech na sali — przecież był to jedyny gabinet III RP, który nie poradził sobie z budżetem i musiał posiłkować się ustawą o prowizorium na pierwszy kwartał 1992. Ustawa całoroczna uchwalona została dopiero… 5 czerwca.
Środowiska biznesowe zastanawiają się, co myśleć o kuriozalnej mowie Kaczyńskiego, będącej mieszanką frazesów, pogróżek, ale i obietnic. Proponujemy potraktować prezesa PiS podobnie, jak w dawnych czasach traktowało się pierwszego sekretarza KC PZPR. Konkretami są ustawy i rozporządzenia, dlatego — pamiętając o wszystkich politycznych uwarunkowaniach — mimo wszystko lepiej wsłuchiwać się w premiera.
cytat
podpis