O dostawę 115 samochodów dla Ochotniczych Straży Pożarnych ubiega się aż pięciu oferentów. Chcą je wyposażyć w Volkswageny, Fordy, Iveco lub Mercedesy. Zwycięzca zarobi 8-10 mln zł.
Zarząd Główny Związku Ochotniczych Straży Pożarnych otworzył już oferty od dealerów i producentów, ubiegających się o dostarczenie 115 lekkich samochodów strażackich.
— Otrzymaliśmy pięć ofert na cztery marki samochodów. Do wyboru mamy Volkswagena, Forda, Iveco oraz Mercedesa. Niestety nie mogę ujawnić nazw oferentów — mówi Wiesław Golański, pełnomocnik prezesa Zarządu Głównego Związku Ochotniczych Straży Pożarnych.
Zaprzecza to spekulacjom o rzekomym ustawieniu przetargu pod jednego z dealerów. Uzasadnieniem tych wątpliwości miały być warunki zawarte w specyfikacji przetargowej: krótki, bo jednomiesięczny czas dostawy aut oraz nazbyt — zdaniem niektórych — wygórowane oczekiwania co do wyposażenia pojazdów. Kontrowersje nie dziwią zwłaszcza w kontekście wyeliminowania z konkursu na samym starcie polskiego producenta Lublinów, czyli Andorii-Mot. Było to efektem umieszczenia w specyfikacji technicznej wymogów, których nie spełniają pojazdy produkowane w Lublinie.
Zamówienie strażaków zalicza się do największych tegorocznych kontraktów służb mundurowych. Jego wartość wyniesie 8-10 mln zł. Z uwagi na to, że zakup współfinansowany jest ze środków budżetowych, strażacy obawiali się nawet sparaliżowania konkursu. Na razie wszystko idzie jednak zgodnie z planem. Dziś organizatorzy przetargu chcą obejrzeć auta prezentacyjne, później — w ciągu kilku dni — wybrana zostanie oferta. Plan przewiduje, że straż otrzyma pojazdy na przełomie września i października.
— Spieszymy się, gdyż niektóre straże z Krajowego Systemu Ratowniczo-Gaśniczego muszą do końca października rozliczyć dotację — mówi Wiesław Golański.
Podstawowym kryterium wyboru zwycięzcy będzie cena (40 proc.), ocena techniczna (25 proc.), funkcjonalność (15 proc.), koszty eksploatacji (15 proc.) oraz warunki gwarancji i serwisu (5 proc.).