
Stopy procentowe Narodowego Banku Polskiego (NBP) kolejny miesiąc stoją w miejscu, a Marek Belka, szef banku centralnego, potwierdza, że obecna Rada Polityki Pieniężnej (RPP) nic w tej kwestii nie zmieni. Jednak już w styczniu i lutym parlament razem z prezydentem Andrzejem Dudą na nowo umodelują RPP. Politycy wybiorą aż 8 członków władz monetarnych z 9-osobowej Rady, a w połowie przyszłego roku głowa państwa wskaże prezesa NBP w miejsce kończącego kadencję Marka Belki.
— Zobaczymy, jakie będą sytuacja gospodarcza i preferencje nowej RPP. Nie możemy nie uwzględniać, że zmienia nam się scena polityczna i pojawiają się nowe priorytety w polityce gospodarczej — przyznaje prezes NBP. Ekonomiści zastanawiają się, kto trafi do banku centralnego i jakiej polityki pieniężnej można się spodziewać w nadchodzących latach. Henryk Kowalczyk, poseł PiS, który w kampanii odpowiada za gospodarczą część programu swojej partii, rozwiewa wszelkie wątpliwości — do RPP trafią „gołębio” nastawieni członkowie. Z ankiety „PB” wśród 14 banków wynika, że większość ekonomistów obecnie jest przekonana do cięcia stóp procentowych. Zgadzają się, że koszt pieniądza spadnie o 50 pb.
Więcej przekonanych…
Od kiedy PiS ma większość parlamentarną, rośnie liczba ekspertów, którzy wskazują,że nowa RPP zacznie działać już na początku przyszłego roku.
— Obecnie określenie skali przyszłorocznych obniżek ma charakter spekulacyjny, szczególnie że skład przyszłej RPP nie jest znany, a skłonność do obniżek przyszłych członków RPP pozostaje niewiadomą, poza politycznymi zapowiedziami, że „gołębie” podejście będzie jednym z kryteriów wyboru — mówi Katarzyna Rzentarzewska, analityk Erste Group. Jej zdaniem, jest jednak przestrzeń do obniżenia stóp procentowych o co najmniej 50 pb.
— Co prawda inflacja na początku roku powinna powrócić w okolice 1 proc., ale prawdopodobieństwo powrotu do celu w 2016 r. pozostaje niskie. Wzrost gospodarczy zaczyna tracić impet, co również może sprzyjać decyzji o obniżce — ocenia ekonomistka.
Katarzyna Rzentarzewska wskazuje, że marzec może być tym miesiącem, gdy RPP po rocznej przerwie wróci do cięcia stóp procentowych. Tych, którzy są przekonani do obniżek, różni właściwie tylko termin, kiedy do nich dojdzie.
— Bardzo prawdopodobne wydaje się cięcie stóp procentowych na przełomie pierwszego i drugiego kwartału o 25-50 pb — uważa Monika Kurtek, główny ekonomista Banku Pocztowego. Nieuchronność takich ruchów dostrzega też Ignacy Morawski z BIZ Banku. Jego zdaniem, da się dla nich znaleźć uzasadnienie.
— Myślę jednak, że dojdzie do nich najwcześniej pod koniec drugiego kwartału, albo w trzecim — uważa ekonomista.
…ale mało argumentów
Nadal duża część analityków nie widzi potrzeby obniżek stóp procentowych.
— Biorąc pod uwagę polityczne naciski plus potencjał, do dodatkowego luzowania w strefie euro rośnie ryzyko takiego scenariusza. W naszej ocenie to wciąż ryzyko, a nie bazowy scenariusz — mówi Marta Petka-Zagajewska, główny ekonomista Raiffeisen Polbanku.
Ocenia, że realne stopy procentowe będą w przyszłym roku wyższe dzięki odbiciu cen, także gospodarka przyspieszy, a dodatkowo na horyzoncie rysuje się popuszczenie pasa w finansach publicznych.
— Nie przemawia to za dołączeniem do tego bardziej ekspansywnej polityki monetarnej. Tym bardziej że złoty raczej nie będzie się gwałtownie umacniał — uważa ekonomistka.
Także PKO BP nie do końca wierzy w determinację nowych władz monetarnych do obniżenia kosztu pieniądza. — Na razie podtrzymujemy przewidywania, że stopy NBP pozostaną w przyszłym roku bez zmian, ale według nas prawdopodobieństwo wznowienia obniżek wzrosło do 35 proc. — podkreśla Piotr Bujak z PKO BP.
— Naszym zdaniem, solidny wzrost gospodarczy na poziomie 3,5 proc. plus i stopniowo rosnąca inflacja nie są środowiskiem do obniżania stóp — wtóruje Marcin Mrowiec, główny ekonomista Banku Pekao. Tym bardziej że bank centralny właśnie podał najnowsze prognozy dla gospodarki. Tempo wzrostu PKB wciąż pozostanie stabilne powyżej 3 proc., a ceny zaczną bardzo powoli odbijać. Nowe przewidywania są nieco mniej optymistyczne niż prezentowane latem, ale korekty — jak podkreśla prezes NBP — są minimalne.
— Mamy nadzieję, że w grudniu pojawi się wreszcie dodatni wskaźnik inflacji — mówi Marek Belka.