Pij mleko, będziesz wielki

Jacek ZalewskiJacek Zalewski
opublikowano: 2016-06-28 22:00

Prezentowana w niniejszym odcinku cyklu „Było, nie minęło” Spółdzielnia Mleczarska Ryki powstała w 1926 r., zatem stuka jej dziewięćdziesiątka.

Będący twarzą kampanii przywołanej w tytule koszykarz Marcin Gortat mierzy 213 cm. Rodziców miał także niemałych – matka siatkarka 180 cm, a ojciec bokser 189 cm. Jeśli taki moduł pokoleniowego przyrostu się utrzyma, to kolejny Gortat sięgnie…

Prezentowana w niniejszym odcinku cyklu „Było, nie minęło” Spółdzielnia Mleczarska Ryki powstała w 1926 r., zatem stuka jej dziewięćdziesiątka. To mniej więcej cztery pokolenia ludzkie i podobna liczba przemian technologicznych. Potraktujmy tę firmę jako symboliczną reprezentantkę całej branży. Notabene mleko miało swoje wyjątkowe pięć minut w okresie naszego przystępowania do Unii Europejskiej. Podczas decydującego o akcesji szczytu w Kopenhadze 13 grudnia 2002 r. oczekiwane przez Polskę kwoty mleczne stały się ostatnim punktem spornym i dopiero po przełamaniu oporów innych państw nasza delegacja mogła powiedzieć: „Yes, yes, yes!”.

Pożyteczna spółdzielczość

Pierwsze zorganizowane mleczarnie na ziemiach polskich powstawały pod koniec XIX w. przy bogatych dworach ziemiańskich jako prywatne przedsięwzięcia lub ziemiańskie spółki, a także jako chłopskie spółdzielnie. Z inicjatywy spółdzielców budowano drogi, domy ludowe, świetlice. Istnienie spółdzielni podnosiło poziom życia otoczenia — ekonomiczny, kulturalny, oświatowy, zdrowotny. Do wybuchu w 1914 r. pierwszej wojny światowej udział spółdzielni w skupie mleka wynosił od 1,5 proc. na południu Polski do 7 proc. w Wielkopolsce i na Pomorzu.

Zawierucha wojenna pozbawiła mleczarstwo większości substancji, również stada krów zmniejszyły się o połowę. Po odzyskaniu w 1918 r. przez Polskę niepodległości trudna sytuacja gospodarcza, duża inflacja, brak jednolitego prawa były przyczyną, że mleczarstwo bardzo powoli odbudowywało swoją pozycję w gospodarce kraju.

Ale co charakterystyczne — spółdzielczość, jako najatrakcyjniejsza w tym sektorze forma gospodarowania, zaczęła wypierać mleczarnie prywatne. Od 1924 r. zaczęła się poprawiać w kraju koniunktura gospodarcza i oprócz ciężkiego kryzysu w latach 1929-35 mleczarstwo polskie rozwijało się dość dynamicznie. Na rok przed wybuchem drugiej wojny światowej działało w Polsce 1475 spółdzielni mleczarskich — w tym ta w Rykach.

Miasteczko na trasie do Lublina

Rycką spółdzielnię założyli w 1926 r. członkowie Towarzystwa Organizacji Kółek Rolniczych. Pierwsza siedziba znajdowała się w… piwnicach budynku kasy. Na początku spółdzielcy dziennie skupowali 120 litrów mleka, które przerabiali na masło. Prowadzili także sklep nabiałowy w nieodległym Dęblinie. Mimo kryzysu mleczny biznes szedł nieźle i w latach 1934-37 spółdzielnia postawiła z własnych funduszy nowy zakład, którego dobowa zdolność przetwórcza wynosiła już 1200 litrów. Okupacja niemiecka zapisała się w dziejach Ryk tragicznie, ponieważ stanowiąca aż 70 proc. mieszkańców miasteczka ludność żydowska została w 1942 r. wywieziona przez węzeł kolejowy w Dęblinie do obozu zagłady w Sobiborze.

Zakład mleczarski w ograniczonej formie funkcjonował, ale został zbombardowany i stracił dach. Po wojnie wrócił do dawnego kształtu dopiero w 1948 r. Okolica była bardzo zabiedzona, dobowy skup mleka sięgał zaledwie 500 litrów, dlatego ofertę spółdzielni rozszerzono o skup jaj i drobiu. Odbudowa rolnictwa, a przede wszystkim stad krów oraz przetwórstwa mleka stały się naturalnymi priorytetami gospodarczymi nowej władzy. Lata 1945-50 były okresem dość szybkiego rozwoju zakładów przetwórczych. Skup mleka, który pod koniec wojny wynosił 1,2 miliona litrów, wzrósł w 1950 r. do 2,5 miliona litrów.

Niestety, w 1951 r. wszystkie spółdzielnie zostały z powodów ideologicznych nakazowo upaństwowione. Rycka stała się Powiatowym Zakładem Mleczarskim w Garwolinie, oddział w Rykach. Drugim czynnikiem uderzającym w związane ze wsią tradycyjne mleczarstwo stała się w 1951 r. zaskakująca, rabunkowa wymiana pieniędzy. W 1952 r. wprowadzono zaś obowiązkowe dostawy mleka. Wtedy nastąpiło zerwanie partnerskich więzi między mleczarniami a dostawcami surowca.

Reaktywacja z ograniczeniami

Spółdzielnię Mleczarską Ryki reaktywowano po odwilży politycznej w 1957 r. Od tej pory stale rósł skup, zderzający się z barierą niewystarczających mocy przerobowych. Budowa nowoczesnego zakładu za 60 mln zł stała się możliwa dopiero w kredytowej epoce Edwarda Gierka — otwarty został w 1972 r. z docelową zdolnością przerobową 100 tys. litrów mleka na dobę. Gorszą stroną tzw. dekady przyspieszonego rozwoju było kolejne realne upaństwowienie spółdzielczości mleczarskiej, chociaż formalnie cały sektor istniał — a w nim również Ryki. Całkowity zanik samorządności i spółdzielczej demokracji nastąpił po wprowadzeniu 13 grudnia 1981 r. stanu wojennego.

Co ciekawe, konsumenci stali od takich problemów z daleka, natomiast coraz bardziej wyprowadzały ich z równowagi pogłębiające się braki rynkowe. W schyłkowej PRL kupienie np. sera żółtego zależało od szczęśliwego trafu, bo takiego luksusowego artykułu nie obejmował system kartkowy. Wraz z rozpoczęciem w 1989 r. przemian ustrojowych w Polsce nastąpiły również zmianyw spółdzielczości.

Nie zawsze właściwe, na przykład ustawa z 1990 r. miała dosyć destrukcyjny wpływ na zagubioną w nowych warunkach rynkowych branżę mleczarską. Ryki jednak dosyć szybko dostosowały się do nowych okoliczności. Spółdzielnia systematycznie zwiększała skup mleka i wzbogacała asortyment. Nowinki technologiczne służyły nie tylko poprawie jakości i trwałości serów, lecz także większej dbałości o środowisko naturalne podczas produkcji.

Mleczny skok w Unii Europejskiej

Po przystąpieniu Polski w 2004 r. do UE spółdzielnia w Rykach podjęła wielki wysiłek modernizacyjny, związany nie tylko z jakością produktów, lecz także koniecznością spełnienia ostrych rygorów weterynaryjnych. Realia rynkowe wymusiły wybranie specjalizacji — postawiono na sery, masło i serwatkę w proszku. W 2006 r. pękła magiczna bariera — spółdzielnia osiągnęła zdolność przerabiania 100 milionów litrów mleka rocznie. Obecnie jest to już ponad 120 milionów, czyli ponad 400 tys. litrów dziennie.

Program inwestycyjny objął m.in. dojrzewalnię sera, magazyny wysokiego składowania, proszkownię i wędzarnię. Dynamiczny rozwój zakładu jest możliwy dzięki wykorzystywaniu funduszy unijnych. Wielka firma sprzedaje produkty na całym świecie i zalicza się do najlepszych polskich producentów serów dojrzewających typu szwajcarskiego i holenderskiego.

Do Ryk należy 4-5 proc. krajowego rynku serów. Spółdzielnia skupuje najwyższej jakości krowie mleko z ekologicznie czystej Lubelszczyzny. Jakość surowca jest stale kontrolowana w zakładowym laboratorium. Sery nie zawierają tłuszczów roślinnych ani konserwantów, co jest czytelnie uwidocznione na opakowaniach. Wybrane gatunki wędzone są w niskich temperaturach na drewnie olchowo-bukowym. Po 90 latach od zapuszczenia przez spółdzielnię korzeni trudno uniknąć refleksji, że okolice Ryk to kraina mlekiem i miodem… a nie, pardon, to drugie jest już inną branżą. &

© Ⓟ