Piotr Dziurowicz, prezes GKS-u Katowice, przyznał się do kupowania meczów ligowych. Czy wiedzieli o tym jego piłkarze, zanim wychodzili na boisko? - stawia pytanie "Dziennik Zachodni".
- To byłaby bzdura, samobójstwo! Żeby kupiony mecz wyglądał wiarygodnie musi być w nim jakaś walka, a piłkarze mają taką mentalność, że gdyby wiedzieli o ustawionym wyniku, leżeliby na trawie i czekali, aż coś wpadnie - twierdzi Dziurowicz.
Tymczasem wczoraj z redakcją "DZ" skontaktował się jeden z byłych zawodników GKS. Był oburzony - jego zdaniem - nieprawdziwymi opowieściami o dzieleniu w szatni pieniędzy przez piłkarzy po meczu GKS-u z Górnikiem Zabrze w 2001 roku.
- To śmieszna historia, że zapomnieliśmy zamknąć drugie drzwi od szatni. Przecież ten mecz ustawiał sam prezes, bo wiedział, że może w następnym sezonie potrzebować punktów od Górnika - stwierdził, wyraźnie rozbawiony.
Równie interesujący wydaje się inny wątek poruszony przez informatora "DZ": dotyczący udziału piłkarzy w zakładach bukmacherskich.
- Albo prezes był naiwny, myśląc, że o niczym nie wiemy, albo naiwnego udaje. Przecież wszyscy wiedzieli, które mecze są ustawione. Zrzucaliśmy się po kilka osób i obstawiało się ligę. Nie za ostro, ale na pomeczowe imprezki wystarczało - opowiada piłkarz.
O takich praktykach wiedziało całe środowisko. To nie przypadek, że w marcu bieżącego roku PZPN wydał specjalną uchwałę, na mocy której sędziowie, trenerzy, piłkarze i obserwatorzy PZPN nie mogą zawierać zakładów w firmach bukmacherskich. Tyle, że ten przepis od początku był martwy.
- Nie mamy możliwości kontrolowania, kto gra. Staramy się zatrudniać osoby znające środowisko sportowe danego regionu, ale przecież zawsze można wysłać kupon przez podstawioną osobę - przyznaje Grzegorz Dyl, analityk wyników sportowych bukmacherskiej firmy STS. - Mieliśmy sygnały, że grają piłkarze, ale niewiele możemy na to poradzić.Sposobów na obronę przed szwindlami wtajemniczonych jest kilka, ale tylko jeden - wycofanie meczu z tabeli zakładów - może być skuteczny. - W polskiej lidze nie można obstawić jednego meczu, trzeba do niego dobrać przynajmniej dwa inne - przypomina Dyl.
Tyle tylko, że sam Dziurowicz przyznał, iż kupowanie jednego meczu było rzadkością. Zazwyczaj w kolejce ustawiało się kilka spotkań. Dyl twierdzi, że w sezonie 2003/04 było wiele podejrzanych zakładów.