Browar Pinta po roku przygotowań zaczyna budować puby. I choć może się wydawać, że sieć lokali niezupełnie przystaje do wizerunku rzemieślnika, to Ziemowit Fałat, jeden ze współtwórców Browaru Pinta, przekonuje, że będzie to naturalne poszerzenie działalności browaru.

— Nie mówimy o setce pubów w Polsce, ale o kilkunastu takich miejscach tylko i wyłącznie z rzemieślniczymi piwami. Pierwszy ruszy we Wrocławiu w sierpniu. Rozmawiamy z kolejnymi franczyzobiorcami jeszcze o trzech lokalizacjach i szukamy następnych partnerów — mówi Ziemowit Fałat.
To nie konkurencja
Pub Pinta ma mieć 21 kranów z piwami i do tego około setkę butelkowanych.
— Współpracujemy tu z innymi rzemieślniczymi browarami z Polski i ze świata. Nie widzimy w nich konkurentów — tak jak regularnie razem warzymy piwo, tak i chętnie sprzedamy ich produkty. Taka szeroka ofertajest przecież w naszym interesie — dodaje Ziemowit Fałat.
W przeciwieństwie do wielu pubów dostępne mają być też ciepłe posiłki.
— Część gastronomiczna będzie bardziej rozbudowana, ale będzie też bazować na małych, lokalnych rolnikach i producentach. Chcemy, żeby klienci posiedzieli u nas dłużej, a nie wpadli tylko napić się po posiłku — twierdzi współwłaściciel Pinty.
Sieciowe lokale z piwem to biznes nie nowy, ale raczej mało popularny w Polsce. Swoją sieć Piwiarni Warka miała Grupa Żywiec, od niedawna rozwija ją Sfinks. Puby z regionalnymi piwami chodziły też po głowie Markowi Jakubiakowi, właścicielowi Browarów Regionalnych Jakubiak. Pub Ciechan w centrum Warszawy jednak zamknął i skupił na innych projektach. Tymczasem w miastach powstają kolejne pojedyncze lokale specjalizujące się w ciekawych piwach.
— Widzimy ten ruch i to, że takich miejsc więcej przybywa, niż ubywa. Jednak brakuje w nich często oferty kulinarnej i cenionej przez klientów powtarzalności, która wyróżnia właśnie lokale sieciowe. Dodatkowo pozwoli nam to szerzej zaprezentować browar, markę, przetestować różne pomysły na nowe produkty czy podzielić się ciekawostkami piwnymi z podróży. W efekcie pozwoli to lepiej poznać klientów i bardziej się z nimi związać — podsumowuje Ziemowit Fałat.
Podaje przykład rzemieślniczego browaru z Argentyny, który otworzył na rodzimym rynku 30 lokali franczyzowych pod swoim szyldem Antares, czy sieć BrewDog z Wielkiej Brytanii.
— Sam pomysł nie jest więc nowy. Dokładnie przyjrzeliśmy się, jak funkcjonuje w Argentynie, i zdecydowaliśmy się na wejściena ten rynek w Polsce — wyjaśnia współtwórca Browaru Pinta.
Nie wszyscy są gotowi
Współzałożyciel Pinty nie spodziewa się, by kolejni mniejsi browarnicy chcieli budować swoje sieci.
— Wprawdzie wydaje się, że to dobry czas na inwestycje w gastronomii, co pokazuje rozwój wielu sieciowych graczy, ale oznacza zaangażowanie ludzi, czasu i pieniędzy. Nie sądzę, żeby browary rzemieślnicze były powszechnie na to gotowe — zaznacza Ziemowit Fałat. © Ⓟ
OKIEM EKSPERTA - Jarosław Frontczak, główny analityk handlu detalicznego w PMR
Robi się ciasno
Z jednej strony widać ogromną modę na regionalne wyroby, takie jak piwa rzemieślnicze, ale z drugiej — działają tu już specjaliści od ciekawych piw importowanych czy największe koncerny, które próbują dopasować się do mody i poszerzają pod tym kątem swoje portfolio. W każdym dużym mieście są puby specjalizujące się w piwach, niektóre z nich same warzą piwo. Pojawia się więc pytanie, ile na tym rynku jest jeszcze miejsca — na pewno wiele będzie zależeć od marketingu, ceny czy lokalizacji.
Znane rozwiązanie
Koncept, w którym producent otwiera lokale ze swoimi produktami, gdzie testuje nowości i dba o „przekaz marki”, nie jest nowością w branży spożywczej. Dotyczy głównie bardzo dużych graczy. Tę drogę wybrali m.in. Lotte Wedel ze swoimi pijalniami czekolady czy Wawel ze sklepami. Ten pierwszy podkreślał, że to biznes, a drugi deklarował, że wprawdzie do sklepów nie dokłada, lecz te są bardziej sposobem na marketing niż zarabianie większych pieniędzy. W branży alkoholowej na ten kierunek zdecydował się Akwawit z Ojczystą Czystą.