Posłowie PiS apelują do rządu, by szukając
oszczędności w budżecie państwa nie zabierać pieniędzy z ministerstwa edukacji.
Na edukacji, nauce i szkolnictwie wyższym jeszcze bardziej oszczędzać się nie da
- podkreślił na środowej konferencji prasowej w Sejmie poseł PiS Sławomir
Kłosowski.
Przypomniał, że resort edukacji kilka miesięcy temu zmniejszył plan swoich
wydatków na ten rok o 600 mln zł. 200 mln zł znaleziono w programie
stypendialnym, a 300 mln w rezerwie, która miała być wykorzystana na wsparcie
placówek w przygotowaniu do obowiązku szkolnego dzieci sześcioletnich.
"To nasz ostatni apel o rozwagę, jeżeli chodzi o zapowiadane przez ministra
finansów cięcia budżetowe. Nie wyobrażamy sobie, że minister finansów
zaproponuje, a pani minister edukacji zgodzi się na jakiekolwiek cięcia w sferze
edukacji, nauki i szkolnictwa wyższego" - podkreślił Kłosowski.
Jego kolega klubowy Lech Sprawka zwracał uwagę, że w 2008 roku w ramach
programów stypendialnych do uczniów trafiło 87,5 mln zł mniej niż planowano.
"Gdyby to przełożyć na stypendia wystarczyłoby ich dla 100 tys. uczniów" -
podkreślił. Przypomniał, że w poprzednich latach wydatki na ten cel rosły
systematycznie o kilkadziesiąt milionów złotych rocznie.
Sprawka zaznaczył, że w trakcie tworzenia ustawy budżetowej na 2009 rok
wydatki na pomoc materialną dla uczniów zmniejszono o 40 mln zł, a w ramach
poszukiwania oszczędności na początku roku zablokowano kolejne 200 mln.
Kłosowski przypomniał, że PO zapewniała, iż edukacja miała być jednym z
priorytetów rządu. Według niego, z analizy wykonania budżetu w 2008 roku i cięć
zaproponowanych przez szefową resortu edukacji Katarzynę Hall z początku tego
roku wynika, że "w sposób zbyt mało staranny przyjrzano się sytuacji szkolnictwa
wyższego za granicą". W jego ocenie zagrożeniu likwidacji szkół przy polskich
ambasadach można było zapobiec. Zaznaczył, że placówki, które uczą 12 tys.
dzieci mogłoby uratować 6 mln zł.
Premier Donald Tusk zapowiedział w środę, że planowane dodatkowe oszczędności
w ministerstwach związane z nowelizacją tegorocznego budżetu nie dotkną m.in.
nauczycieli i policjantów.
"Będziemy działali elastycznie, w tym sensie elastycznie, że są takie rewiry,
są takie miejsca, gdzie nie ma możliwości by dociskać śrubę i to są np.
policjanci czy nauczyciele" - powiedział Tusk.
Poseł PiS krytykował też rozwiązania reformy edukacji, zgodnie z którym
obowiązek szkolny obejmie sześciolatki. "Reforma doprowadziła do takiego stanu,
w którym to dzieci sześcioletnie przebywające w zerówkach i dzieci sześcioletnie
przebywające w pierwszych klasach w szkołach podstawowych będą realizowały różny
program" - mówił Kłosowski. Tłumaczył, że sześciolatki w zerówkach nie będą się
musiały uczyć pisać i czytać, a te chodzące do pierwszej klasy już tak.
Zapowiedział, że PiS rozważy skierowanie odpowiedniego pisma do Rzecznika
Praw Obywatelskich i Rzecznika Praw Dziecka w tej sprawie. Jego zdaniem w tej
chwili można w tej kwestii jeszcze coś zrobić, by naprawić tę sytuację, bo do
rozpoczęcia roku szkolnego zostało jeszcze dwa miesiące.
Kłosowski zwrócił uwagę na to, że sześciolatki będą różnicowane również innym
względem - te które pójdą do zerówek nie dostaną wyprawki szkolnej (w ubiegłym
roku otrzymały 70 zł), a te, które pójdą do pierwszej kasy dostaną wyprawkę w
wysokości 150 zł.(PAP)