Sprawozdanie finansowe Komitetu Wyborczego Prawa i Sprawiedliwości (KW PiS) z wyborów 15 października 2023 r. do Sejmu i Senatu tym razem jednak zostało przyjęte, ale wyłącznie ze względu na konieczność uwzględnienia orzeczenia Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego (SN). Dotychczasowa większość 5:4, konsekwentnie utrzymywana w PKW od początku roku przez rządowe tzw. konsorcjum 15 października, jednak pękła i zmieniła się – chociaż epizodycznie, w tej konkretnej sprawie – na relację 3:4, przy 2 głosach wstrzymujących się. Dzięki poniedziałkowej uchwale na konto KW PiS powinno wpłynąć prawie 11 mln zł dotacji zwrotnej za jego udokumentowane wydatki. Dokładna kwota uzależniona jest od zsumowanej liczby zdobytych przez dany komitet mandatów poselskich i senatorskich, w tej klasyfikacji KW PiS zdobył 15 października 2023 r. niekwestionowany złoty medal – 194 plus 34. Jeszcze w 2024 r. nowa uchwała trafi do ministra Andrzeja Domańskiego, który powinien „niezwłocznie” uruchomić transfer dotacji. W ostatnich tygodniach szef resortu finansów wielokrotnie odnosił się właśnie do obowiązujących go uchwał PKW, zatem…
Jednorazowa zwrotna dotacja powyborcza to tylko mniejsza część budżetowego strumienia zasilającego partie. Wszystkie, które otrzymały w wyborach do Sejmu co najmniej 3 proc. ważnych głosów (czyli również te, które nie zdobyły żadnego mandatu) otrzymują przez całą kadencję w kwartalnych transzach subwencję na działalność. W stosunku do PiS to znacznie większe źródło zostało również radykalnie przycięte inną uchwałą PKW z listopada. Ścieżka prawna subwencji jeszcze nie jest zakończona, partia oczywiście odwołała się do wspomnianej wyżej, nieuznawanej przez stronę rządową izby SN. Jej orzeczenie to oczywistość, zostanie nakazane przywrócenie PiS pieniędzy, ale reakcję PKW na razie trudno przewidzieć. Być może dwóch jej członków na rozkaz szefa delegującej ich partii – a chodzi akurat o… KO – znowu się wstrzyma i umożliwi PiS kwotowe zwycięstwo. Bez względu na finał drugiej części rozgrywki partia wystawiająca Karola Nawrockiego na prezydenta RP niewątpliwie będzie mogła jednak finansowo odetchnąć. Sama dotacja zwrotna, zsumowana z dobrowolną zrzutką elektoratu (to już kwota rzędu 12 mln zł) pozwoli na skokowy wzrost aktywności kandydata PiS, zwłaszcza po formalnym zarządzeniu wyborów prezydenckich przez marszałka Szymona Hołownię, co nastąpi 15 stycznia 2025 r. (sam ich termin poznamy wcześniej, ponoć 8 stycznia).
Analizując zmienność uchwał PKW koniecznie trzeba przypomnieć jej strukturę. Od początku III RP składała się ona z sędziów delegowanych w równej liczbie przez prezesów Trybunału Konstytucyjnego (TK), Sądu Najwyższego (SN) i Naczelnego Sądu Administracyjnego (NSA). W 2018 r. PiS dokonało jednak partyjnego skoku na PKW, zostawiło tylko po jednym sędzi z TK oraz NSA – wyłącznie któryś z nich może być przewodniczącym – zaś obsadzenie siedmiu miejsc przekazało Sejmowi proporcjonalnie do liczebności klubów. Jedną z konsekwencji przejęcia władzy przez konsorcjum 15 października był także wybór nowej siódemki członków PKW (obaj sędziowie z TK i NSA mają kadencje dłuższe). Została ona obsadzona przez rządzącą ekipę w stosunku 5:2, chociaż PiS domagało się proporcji 4:3. Efekt jest taki, że strona rządowa ma przewagę 5:4 – obaj sędziowie, w tym przewodniczący Sylwester Marciniak, głosują jak delegaci PiS – i w takim stosunku przechodzą sporne uchwały. Tym razem jednak Donald Tusk polecił swoim nominatom, Ryszardowi Balickiemu i Konradowi Składowskiemu, taktyczne wstrzymanie się. Chodzi o to, że uzyskanie dotacji na kampanię na pewno osłabi zarzuty PiS w sprawie finansowej dyskryminacji Karola Nawrockiego, natomiast jego szans – w przekonaniu KO – i tak nie zwiększy.