Rząd odpuścił sobie kompleksową reformę prawa medialnego. Poczeka aż uspokoi się atmosfera polityczna. Czyli do kiedy?
Nowelizacja ustawy medialnej była pierwszym aktem prawnym, jaki Prawo i Sprawiedliwość (PiS) przeprowadziło przez parlament. Zmiany w funkcjonowaniu krajowej rady miały być tylko preludium do kompleksowych zmian w przepisach regulujących rynek, od dawna wyczekiwanych przez przedsiębiorców. Wiadomo już, że na ciąg dalszy nie mają co liczyć.
— Obecnie nie ma warunków politycznych do rozmów o ustawie medialnej i o mediach publicznych. Tak trudnych projektów nie da się realizować w warunkach, kiedy działa rząd mniejszościowy — mówi Jarosław Sellin, wiceminister kultury odpowiedzialny za sektor mediów.
Jakie jest więc rozwiązanie?
— Do uchwalenia ustawy jest potrzebna większość parlamentarna. Obecna sytuacja polityczna wskazuje na coraz większe prawdopodobieństwo wcześniejszych wyborów. Po nich zajęlibyśmy się zmianami w mediach — mówi wiceminister kultury.
Szumne zapowiedzi
W październiku ubiegłego roku „PB” opisywał rewolucyjne pomysły Jarosława Sellina na reformę sektora medialnego. Wiceminister kultury proponował ograniczenie składów zarządów mediów publicznych, likwidację rad nadzorczych, przekształcenie TVP i Polskiego Radia w spółki użyteczności publicznej i ściąganie abonamentu wraz z rocznym rozliczeniem podatku PIT, przy jednoczesnym obniżeniu tej opłaty o połowę.
Teraz wiceminister kultury nabrał wody w usta.
— Nie będę mówił o założeniach, bo chciałbym najpierw rozpocząć dyskusję. Liczę, że uda się z nią wystartować w tym roku — mówi Jarosław Sellin.
Pozostaje wiara
Wstrzemięźliwość wiceministra kultury jest zapewne wynikiem doświadczeń przy pracach nad niedawną nowelizacją ustawy.
— To nie zwalnia rządzących z konieczności pracy nad projektami i poddania ich społecznym konsultacjom. Czekanie na stabilizację polityczną wydłuża prace do świętego nigdy — mówi Andrzej Zarębski, ekspert medialny.
Przedsiębiorcy od dawna czekają na nową ustawę medialną. Obecna była nowelizowana 20 razy.
— Tworzenie tak ważnego aktu prawnego w politycznie gorącej atmosferze mogłoby być niebezpieczne. Czekamy na głosowanie nad budżetem. Wtedy będzie jasne, czy powrót do dyskusji nad nową ustawą będzie możliwy —mówi Monika Bednarek, prezes Eurozetu, właściciela Radia Zet.
A jeśli nie?
— Wierzymy, że ten temat powróci — odpowiada Monika Bednarek.