Na ostatniej prostej przed wyborami lider sondaży — Prawo i Sprawiedliwość (PiS) — postanowił pokazać szczegóły zmian w podatkach, które przygotował na wypadek zwycięstwa. — Zanim zaczniemy wydawać najpierw musimy pozyskać dochody. Margines w przyszłorocznym budżecie jest niewielki, bo to jest budżet wyborczy z bardzo wysokim deficytem — mówi Henryk Kowalczyk, poseł PiS.

Jego partia już przekonywała, że na finansowanie kosztownego wyborczego menu znalazła ponad 70 mld zł, ale więcej niż dwie trzecie miało pochodzić z poprawy ściągalności podatków. Tym planom eksperci nie dawali jednak wiary. Dlatego politycy pokazali gotowe projekty i przekonują, że tym razem wszystko jest skrupulatnie policzone. Nowe podatki i zmiany w starych mają dać nawet 31,6 mld zł.
Nowe szczegóły
Na pierwszy ogień po wyborach ma pójść przygotowanie zupełnie nowych nad Wisłą danin. Zapłacić mają instytucje finansowe i supermarkety. — Mamy dwa różne projekty tzw. podatku bankowego i w ramach partii wciąż są podzielone zdania, który wybrać — informuje Henryk Kowalczyk.
Na wybór ostatecznego rozwiązania PiS dało sobie dwa miesiące. Na stole leży opodatkowanie 0,39-procentową stawką aktywów banków, ubezpieczycieli, zakładów reasekuracyjnych i SKOKów. Nie wszystkich — z nowej daniny zwolnione będą aktywa poniżej 1 mld zł.
Drugi wariant to opodatkowanie transakcji finansowych. Stawka takiego podatku wynosiłaby 0,14 proc. dla instrumentów finansowych i 0,07 proc. dla instrumentów pochodnych. Roczne wpływy do budżetu PiS oszacowało na ok. 1,7 mld zł, a z podatku od aktywów na 5 mld zł. Stąd duża część polityków partii skłania się ku opodatkowaniu aktywów, bo to więcej pieniędzy w kasie państwa. Posłowie PiS przyznali też, że przyglądali się opodatkowaniu bankowych pasywów z pewnymi wyłączeniami, co miałoby dać 2,5-3 mld zł ekstra dochodu w budżecie, ale ostatecznie pomysł ten nie znalazł uznania.
— Chcemy, żeby te podatki weszły w życie tak szybko jak to możliwe. Sądzę, że realne jest, żeby to miało miejsce na przełomie pierwszego i drugiego kwartału 2016 r. — podkreśla Paweł Szałamacha, poseł PiS. Tak samo szybko jego partia chce wprowadzić podatki od sklepów wielkopowierzchniowych.
— Przedmiotem opodatkowania będzie sprzedaż detaliczna. Podatnikami zaś wszyscy przedstawiciele sklepów w handlu detalicznym, który powierzchnie jest większa niż 250 m kw. — wyjaśnia Henryk Kowalczyk.
Stawka podatku ma wynosić 2 proc., a budżet ma się wzbogacić aż o 3,5 mld zł. Cel jest jednak nie tylko fiskalny, bo PiS chce też wyrównać szanse między krajowym biznesem, a wielkimi międzynarodowymi koncernami. Dlatego zwolniona z podatku byłaby wartość dostaw nie przekraczająca 700 tys. zł miesięcznie. — To będzie stanowiło zabezpieczenie interesów mikro i małych przedsiębiorstw działających w handlu detalicznym — mówi poseł PiS.
GPW sprawdziła jakie będą konsekwencje podatku od transakcji finansowych dla parkietu w Warszawie. Wnioski? Najdotkliwiej nowa danina uderzy w obroty. Eksperci wyliczyli, że przy strukturze naszego rynku kapitałowego, gdzie ponad połowę obrotu generują instytucje zagraniczne, handel akcjami może obniżyć się o 25-50 proc., a derywatami o 80 proc. Wówczas wpływy budżetowe mogą być rzędu 450-750 mln zł, a nie jak zakłada PiS 1,7 mld zł. GPW policzyła, że dla kontraktów terminowych koszty zawarcia transakcji wzrosną o 1200 proc., a dla akcji o 300 proc. Eksperci nie mają również wątpliwości, że nic nas nie uchroni przed ucieczką kapitału na bardziej konkurencyjne rynki np. do Wielkiej Brytanii. To znaczy, że firmy nad Wisłą będą miały utrudniony dostęp do finansowania.
CIT i VAT do poprawki
PiS ma pomysł, jak poprawić funkcjonowanie innych danin. Na warsztat ma trafić podatek VAT. Politycy partii planują uruchomienie centralnego rejestru faktur i podatników, likwidację mechanizmu odwrotnego obciążenia tym podatkiem oraz płatności innych niż miesięczne. PiS chce również wprowadzić obowiązek faktycznej zapłaty w przypadku importu określonych towarów np. paliwa oraz ruszyć z systemu podzielonej płatności na żądanie kontrahenta.
— Szacujemy, że poprzez wprowadzenie tych rozwiązań podnieść wydajność podatkową w VAT o 19 mld zł rocznie — wylicza Henryk Kowalczyk.
Na tapecie są także zmiany w podatku dochodowym dla firm. PiS już zapowiadało obniżkę CIT do 15 proc. dla małego biznesu o przychodach nie większych niż 1,2 mln EUR rocznie i wyłączenie z podstawy opodatkowania wydatków inwestycyjnych. Teraz partia dokłada kilka nowych pomysłów, m.in. obowiązek informowania fiskusa o optymalizacji podatkowej, żeby urzędnicy mogli sprawdzić, czy jest zgodna z prawem. Najważniejsze ma być jednak zmiana przepisów o podmiotach powiązanych i cenach transferowych.
— To będzie trudne, ale chcemy się zmierzyć z problemem wyprowadzania kosztów za granicę w przypadku spółek powiązanych — wyjaśnia Henryk Kowalczyk i mówi, że ze zmian w CIT jego partia spodziewa się ponad 4 mld zł wpływów. Posłowie zapowiadają też, że w dalszej kolejności przyjrzą się akcyzie, bo i tam są rezerwy, z których może zaczerpnąć fiskus. — Nie planujemy jednak podwyżek stawek podatku — deklaruje Henryk Kowalczyk.
OKIEM EKSPERTA
Najpierw cele, później kasa
ROBERT GWIAZDOWSKI
prawnik, ekspert Centrum im. Adama Smitha
W podatku od sklepów wielkopowierzchniowych mamy dwa problemy: ma on za wysoką stawkę i za mała powierzchnia handlowa jest nim objęta. Centralny rejestru podatników i faktur trzeba i można zrobić. W mojej ocenie przez rok taki system można mieć. Rozumiem też cel zwiększenia dochodów przez uszczelnienie systemu podatkowego. Moim zdaniem powinna być to jednak zmiana strumieni, którymi pieniądze płyną do budżetu. Większym problemem nie jest to, że banki nie płacą podatku czy sklepy wielkopowierzchniowe zarabiają za dużo, tylko, że młodzi ludzie wchodzący w wiek produkcyjny zarabiają za mało. Te zmiany nie powinny być celem tylko środkiem do odciążenia ludzi wchodzących na rynek pracy. Trzeba obniżyć opodatkowanie pracy i zwiększyć wynagrodzenia netto.
OKIEM EKSPERTA
Ostrożnie z bankami
ANDRZEJ KAŹMIERCZAK
członek Rady Polityki Pieniężnej
Należy się zastanowić nad wpływem tych podatków na sytuację makroekonomiczną. Jeśli chodzi o podatek transakcyjny to przychylam się do poglądu, że zahamuje rozwój rynku kapitałowego, a on i tak jest niedorozwinięty. Na razie bym się z jego wprowadzaniem wstrzymał. Jest też kwestia co opodatkować: aktywa czy pasywa. Jeśli aktywa, to które. Gdy opodatkujemy podstawowe aktywo banku jakim są kredyty, to niestety jest niebezpieczeństwo, że ograniczymy rozmiary akcji kredytowej, co byłoby bardzo negatywne. Tempo wzrostu kredytu w Polsce jest umiarkowane, wzrost kredytu dla przedsiębiorstw rzędu 5-6 proc. jest mizerny, a to podstawa rozwoju gospodarczego. Wiadomo też, że bank bankowi nierówny. Kłopot polega na tym, żeby tak skonstruować ten podatek , żeby nie dobić mniejszych, polskich banków.