W sierpniu Inteligo przesiądzie się na Alnovę, system PKO BP. Dotąd internetowy bank „chodził” na własnym systemie. Dla jego klientów oznacza to jedną zasadniczą zmianę – będą mogli korzystać z bankowości mobilnej IKO, która obecnie jest dla nich niedostępna.



W wakacje PKO BP dorzuci też nowe funkcjonalności do swojej płatniczej aplikacji: płatności przy pomocy QR kodów oraz aplikację do przyjmowania płatności, zamieniającą telefon komórkowy w terminal płatniczy. Wprowadzając IKO bank zapowiadał, że doda takie funkcje pod koniec roku. Debiut PeoPay, rozwiązania płatniczego Pekao, opartego o QR kody i mPOS-y przyspieszył prace w PKO BP nad tymi funkcjonalnościami.
Obecnie iPKO specjalnie urodą się nie wyróżnia
Zmiany szykują się też w bankowości internetowej banku. Jesienią odpali on nowy serwis transakcyjny iPKO. Wielkich fajerwerków raczej nie należy się spodziewać, bo też PKO BP nie ma zamiaru wymyślać nowego mBanku. Raczej będzie to odświeżenie strony niż gruntowna przebudowa systemu. Z tego co słychać bank zmieni główną stronę, na której umieści „kafelki” do nawigowania po serwisie. Pomysł dobry, który np. w Getinie bardzo dobrze się sprawdza. W iPKO nie będzie PFM, czyli menedżera finansów i chyba dobrze, ponieważ czas pokazał, że początkowe zachwyty nad tym narzędziem okazały się mocno na wyrost i jego użyteczność jest co najmniej ograniczona. Zamiast tego PKO BP przygotuje solidną sekcję z podsumowaniami w sposób graficzny obrazujący przychody i rozchody. Znacznie bardziej niż teraz zostanie wyeksponowane IKO.
Przy rekonstrukcji iPKO bank korzystał z doświadczeń Inteligo, które przez ostatnie kilka lat, powoli, małymi kroczkami, gruntownie przebudowało swój system transakcyjny. Wzorzec sewryjski to może nie jest, ale w moim odczuciu, ludziom z bankowości elektronicznej udało się zbudować porządny i funkcjonalny serwis. Choć czas już chyba najwyższy żeby zmienić interface.
Inteligo też piękne nie jest, ale bardziej funkcjonalne na pewno
Premiera nowego iPKO zaplanowana jest na listopad tego roku.
Odpalenie serwisu to zaledwie kosmetyka bankowości elektronicznej w banku. Zbigniew Jagiełło postawił swoim ludziom zadanie opracowania spójnej strategię obecności PKO BP w internecie. Dzisiaj jest tak, że z przeszło 4 mln klientów korzystających zdalnie z bankowości jest on liderem ebankingu, wyprzedzając daleko mBank. Mało kto na to zwraca uwagę, bo uwaga skierowana jest zazwyczaj na Inteligo, które pełni rolę internetowego ramienia PKO BP i ma zaledwie 660 tys. klientów. Zaledwie, albo aż. Inteligo to fenomen polskiej bankowości. Niewiele jest marek tak niedopieszczanych przez właścicieli, a które mimo to cieszą się taką estymą wśród klientów. Jakieś 400 tys. z 660 statystycznie istniejących, to wierni, lojalni klienci, przynoszący niemały biznes dla PKO BP. Rocznie będzie tego ponad 100 mln zł. A przecież jest to minibank, bank bez rozbudowanej oferty produktowej.
PKO BP ma sporą zagwozdkę co zrobić z Inteligo. „Zabić” markę szkoda, bo te 400 tys. weteranów to jest wartość, a z drugiej strony budować na niej bankowość internetową też trudno, bo co to jest 400 tys. klientów wobec 4 mln użytkowników iPKO. Może lepiej stworzyć zupełnie nową markę np. PKO Direct i pogodzić obydwie grupy klientów? Trudna rada w tej mierze. Na pewno PKO BP coś musi z Internetem zrobić. Bank miejski w postaci Nordei już ma. Być może uda się dogadać z Pocztą i umocnić pozycje w małych miejscowościach (lub zbudować ją w oparciu o sieć agencji). Bankowość mobilna już działa. Do zagospodarowania zostaje jeszcze Internet.