Pierwsze półrocze 2002 r. okazało się dla PKP Cargo pomyślne. Spółka przewiozła 73,5 mln ton ładunków, czyli o 85 tys. ton więcej niż zakładał tegoroczny plan. Przez pierwsze siedem miesięcy tego roku, według wstępnych wyników, PKP Cargo przewiozły 86,4 mln ton ładunków. Jest to o 820 tys. ton więcej niż planowano.
PKP Cargo odnotowały również wzrost przewozów tranzytowych. W ciągu sześciu miesięcy 2002 r. spółka przewiozła w tym systemie 2 mln ton towarów i zanotowała 8-proc. wzrost, w porównaniu z analogicznym okresem roku ubiegłego.
Główne kolejowe szlaki tranzytowe to: Szczecin-Muszyna i Medyka-Cieszyn, którymi realizuje się około 60 proc. wszystkich przewozów tranzytowych w PKP, oraz Rzepin-Małaszewicze, którym przewozi się 20 proc. ładunków tranzytowych.
Zdaniem Józefa Marka Kowalczyka, prezesa i dyrektora naczelnego PKP Cargo, wzrost przewozów tranzytowych świadczy także o wyrównanej konkurencji między koleją a transportem samochodowym.
Największe przewozy realizowane są na linii wschód-zachód. Kursują tu pociągi, których czas przejazdu jest konkurencyjny dla samochodów. Poza tym spółka chce uruchomić na tej trasie przewozy TIR-ów.
Szef PKP Cargo przyznaje, że większym zainteresowaniem niż jeszcze rok temu cieszą się przewozy intermodalne (kombinowane). Pierwsze półrocze PKP Cargo zamknęły wynikiem 1,11 mln ton ładunków, czyli o ponad 13 proc. lepszym niż w analogicznym okresie roku ubiegłego. Większe były też wpływy z przewoźnego. Wyniosły 27,5 mln zł i były wyższe od zeszłorocznych o 19 proc.
Największy udział w przewozach PKP Cargo stanowi węgiel. W pierwszym półroczu 2002 r. przewieziono 36,5 mln ton tego surowca. I to właśnie przejęcie jak największej liczby przewozów węgla jest głównym celem PKP Cargo.
Według Józefa Marka Kowalczyka, na początku lat 90. spółka straciła część tych przewozów na rzecz transportu samochodowego. Teraz zamierza je odzyskać. Zapewnia, że to się powoli udaje, bo udział przewozu tego towaru już przekroczył 50 proc. ogółu transportów realizowanych przez PKP Cargo.
Przewoźnicy drogowi i kolej konkurują o przewozy ładunków masowych na dużych odległościach. Prezes PKP Cargo podkreśla, że jego spółka wygrywa z uwagi na cenę i szybkość. Natomiast w zakresie przewozów na mniejszych odległościach ładunków drobnicowych stara się współpracować z przewoźnikami samochodowymi. Bez nich bowiem nie ma możliwości zrealizowania usługi typu dom-dom.
Zdaniem Grzegorza Bielowickiego, prezesa Euroad, firmy dysponującej flotą 462 ciężarówek, lepsze wyniki odnotowane przez kolej są dowodem na to, że PKP może stworzyć konkurencyjną dla transportu samochodowego ofertę.
— Jednak będzie ona konkurencyjna jedynie w stosunku do tych przewoźników drogowych, którzy specjalizują się w przewozie towarów masowych, takich jak węgiel, piasek czy kruszywa. Kolej długo jeszcze nie będzie w stanie konkurować pod względem jakości i kosztów transportu towarów wysoko przetworzonych, o dużej wartości. Dla naszych partnerów z branży motoryzacyjnej czy elektronicznej PKP nie ma odpowiedniej oferty. Kolej nie jest w stanie zagwarantować szybkości, terminowości dostaw czy konkurencyjnej ceny — dodaje Grzegorz Bielowicki.
Po wstąpieniu Polski do Unii, kolej będzie miała trzy lata na doposażenie taboru.
Prezes PKP Cargo jest optymistą. Uważa, że pozwoli to kolei skutecznie konkurować nie tylko z krajowym transportem samochodowym, ale też z zagranicznymi przewoźnikami kolejowymi. W krajach, które wstąpiły do Unii, zawsze wzrastały kolejowe przewozy towarowe. Liczy, że tak będzie i w Polsce.