Akcjonariusze Trakcji mieli we wrześniu podjąć decyzję w sprawie dokapitalizowania spółki 200 mln zł przez PKP Polskie Linie Kolejowe (PLK). Walne zgromadzenie przesunięto jednak na 29 listopada 2021. PKP PLK muszą najpierw wykazać, że inwestycja w giełdową spółkę jest ekonomiczne zasadna i nie stanowi niedozwolonej pomocy publicznej. Liczne spory i konflikty między PKP PLK a Trakcją znacznie utrudniają jednak współpracę. Wykazanie, że inwestycja kolejarzy na giełdzie się opłaca, jest nie lada wyzwaniem, bo spory i problemy na budowach utrudniają płynną i rentowną realizację umów. Działania obu firm śledzą nie tylko akcjonariusze, ale także prokuratura.

Mirosław Siemieniec, rzecznik PKP PLK, podkreśla, że kolejowa firma podtrzymuje zamiar dokapitalizowania Trakcji. Nie chce natomiast wypowiadać się na temat tego, czemu uchwała zgromadzenia akcjonariuszy się opóźnia.
- PKP PLK są w trakcie przeprowadzania badania due diligence. Jest to konieczne w celu dokładnego zbadania sytuacji spółki Trakcja. Zostanie również wykonany test prywatnego inwestora – mówi Mirosław Siemieniec.
Spór o pale trafił do prokuratury
Sporo zależy od tego, czy Trakcja będzie musiała wymieniać pale fundamentowe, które nie spełniają wymogów PKP PLK, oraz jaki będzie zakres i koszt prac. Spółka montowała je przez wiele lat. Obecnie montuje pale zgodne z wymogami zamawiającego. Z informacji „PB” wynika też, że na kilku bieżących inwestycjach musiała je wymienić, by przejść odbiór techniczny.
- Gdyby Trakcja musiała wymienić na swój koszt pale montowane przed wielu laty, to koszt mógłby sięgnąć nawet 400 mln zł i wtedy uzasadnienie dokapitalizowania spółki 200 mln zł byłoby trudne – twierdzi jeden z naszych rozmówców, pragnący zachować anonimowość.
Mirosław Siemieniec podkreśla jednak, że test prywatnego inwestora nie został jeszcze wykonany, więc jakiekolwiek komentarze dotyczące przyszłych wniosków z niego płynących są przedwczesne.
- W sprawie dotyczącej pali fundamentowych toczy się śledztwo nadzorowane przez Prokuraturę Okręgową Warszawa Praga. Wszelkie informacje związane z przedmiotową kwestią objęte są tajemnicą postępowania przygotowawczego – twierdzi Mirosław Siemieniec.
Dodaje też, że między PKP PLK a Trakcją toczy się poufne postępowanie mediacyjne.
Budowy, na których przed laty Trakcja montowała problematyczne pale, przeszły odbiór techniczny, więc w praktyce zmuszenie jej do ich wymiany na własny koszt może być trudne lub wręcz niemożliwe. Do czasu zakończenia postępowania mediacyjnego i śledztwa prokuratury trudno jednak przewidzieć konsekwencje finansowe i prawne. Przedstawiciele Trakcji nie skomentowali na razie oficjalnie tej sprawy.
Powiązanie kapitałowe zamawiających i wykonawców inwestycji infrastrukturalnych rodzi konflikt interesów. Zarządy firm budowlanych muszą dbać o rentowność kontraktów, co przy dużych projektach oznacza często spory i roszczenia zgłaszane do zamawiającego. Zarządcy infrastruktury mają natomiast interes w realizacji robót jak najtaniej i przenoszeniu ryzyka na zleceniobiorców. Przyglądając się tej zależności na opisywanym przykładzie widać, że jeśli PKP PLK przymuszą zarząd Trakcji do realizacji nierentownych umów, wykonawca nie zarobi, a co za tym idzie nie zarobią również akcjonariusze. Jeśli PKP PLK zdecydują się zerwać jakiś kontrakt, uznając że jest realizowany niezgodnie z umową, spadnie również wartość akcji, które mają objąć.
Dotychczas na rynku dominowały obawy, że PKP PLK po przejęciu kontroli będą faworyzować Trakcję. Po skierowaniu sprawy pali do prokuratury okazuje się, że porozumienie wcale nie jest takie oczywiste. W tej sytuacji można tylko spekulować, że uzasadnieniem dla dokapitalizowania Trakcji jest nie tyle ratowanie firmy, co raczej jej kontraktów, w celu wykorzystania funduszy unijnych. Za interwencję w podobnych sytuacjach odpowiadają jednak zazwyczaj rządowe instytucje finansowe, takie jak np. Agencja Rozwoju Przemysłu, a nie kolejarze.
Roboty dodatkowe czy w ramach bieżącej umowy
Konfliktów nie brakuje też na bieżących kontraktach. Na przykład podczas modernizacji linii w projekcie potocznie zwanym SKM Szczecin pojawiła się konieczność realizacji prac dotyczących tzw. wzmocnień wgłębnych. Z informacji „PB” wynika, że Trakcja chciałaby otrzymać za nie dodatkowe wynagrodzenie, ponieważ nie wszystkie prace konieczne do wykonania były wprost przewidziane w kontrakcie. Tymczasem PKP PLK uważają, że realizacja i finansowanie tych robót wynika z bieżącej umowy. Jeśli Trakcja będzie musiała dołożyć do tej inwestycji z własnej kasy albo poniesie na niej stratę, PKP PLK - jako przyszły inwestor - także odczują konsekwencje. Terminowe wykonanie kontraktu do końca 2023 r. jest zagrożone.