Plastynka – przedszkole z sercem

Materiały promocyjne Centrum Inteligentnego Rozwoju
opublikowano: 2025-06-06 14:57

Impuls, potrzeba, analiza i wreszcie konkretne działanie – tak zaczęła się historia przedszkola sensorycznego „Plastynka” w Łodzi. Małgorzata Lotko, doświadczona terapeutka i mama, opowiada o swojej drodze do stworzenia placówki, która stawia na indywidualne podejście, małe grupy, kontakt z rodzicami i realne wsparcie dla dzieci – zarówno tych wysoko wrażliwych, jak i neurotypowych z trudnościami.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Pani Małgorzato, od czego zaczęła się Pani droga do stworzenia innowacyjnej placówki, jaką jest przedszkole sensoryczne?

Na początku był impuls. Podczas jednej z terapii rozmawiałam z mamą dziecka, które miało duży problem z funkcjonowaniem w przedszkolu – dziecko było wysoko wrażliwe i zupełnie nie odnajdywało się w dużej grupie. Ta rozmowa mnie poruszyła. Zaczęłam więcej analizować i rozmawiać z innymi rodzicami. Zrozumiałam, że brakuje czegoś pomiędzy przedszkolem publicznym a integracyjnym – placówki, która byłaby bardziej kameralna i lepiej dopasowana do potrzeb wrażliwych dzieci.

W przedszkolach publicznych w grupach bywa nawet 28 dzieci. W integracyjnych – około 20, z czego część to dzieci z orzeczeniem. Dzieci wysoko wrażliwe giną w takich warunkach. Rodzice też często nie mają gdzie szukać pomocy. Rozmowa z wychowawcą? Czas ograniczony. Konsultacje? Niewystarczające. Brakowało miejsca, gdzie rodzice mogliby poczuć się zaopiekowani, a dziecko faktycznie zauważone.

Brakuje miejsc kompleksowych, takich jak centra terapeutyczne, gdzie dziecko może dostać pełne wsparcie w jednym miejscu. Takie modelowe placówki są rzadkie, a zapotrzebowanie rośnie. Widzimy to codziennie.

Kto tworzy zespół „Plastynki”?

Mamy trzy dziesięcioosobowe grupy. W każdej grupie pracuje nauczyciel i asystent – czyli łącznie 6 osób na stałe. Poza tym zatrudniamy: logopedę, neurologopedę, trzech terapeutów integracji sensorycznej, dwóch psychologów i dwóch pedagogów specjalnych. Część z nich pracuje na część etatu, ale kluczowe dla mnie było to, by każdy specjalista miał odpowiednie doświadczenie.

Co według pani najbardziej wyróżnia „Plastynkę” na tle innych przedszkoli?

Na pewno małe grupy i duża dostępność kadry dla rodziców. Rodzic może codziennie napisać, zadzwonić, dopytać – jesteśmy bardzo otwarci. Kolejna rzecz to wyposażenie – sensoryczne pomoce dydaktyczne, piłki do siedzenia, kołderki obciążeniowe. Każde dziecko jest inne i my to uwzględniamy. Dostosowujemy się do potrzeb – zarówno tych bieżących, jak i nowych, które pojawiają się wraz z przyjściem nowych dzieci.

Ogromną rolę odgrywa również świadomość kadry – to, że nie szufladkujemy dzieci, nie przypinamy im łatek. Zamiast tego szukamy, rozmawiamy z rodzicami, obserwujemy, kierujemy do specjalistów, jeśli potrzeba – do poradni psychologiczno-pedagogicznej, psychiatry. Nawet jeśli dziecko nie ma diagnozy, a widzimy, że coś się dzieje, to nie zostawiamy tego.

Wioleta Chorąży