Na polskich granicach giną towary warte setki milionów euro. Nie jest to dowód na lepkie ręce celników, lecz rozkwit szarej strefy — towary giną tylko na papierze. Taki wniosek płynie z lektury analizy Izby Gospodarczej Metali Nieżelaznych i Recyklingu (IGMNiR). Izba — na podstawie danych Eurostatu — wskazuje na spore rozbieżności między deklaracjami przywozowymi polskich firm i danymi zgłaszanymi do urzędów statystycznych przez zagranicznych dostawców. Największym zaskoczeniem są różnice z rynku cennych kruszców.

— W przypadku metali szlachetnych różnica między deklaracjami polskich firm a zagranicznych kontrahentów sięgnęła w 2012 r. około 300 mln EUR (ponad 1,2 mld zł) — mówi Marek Suchowolec z rady IGMNiR.
Niewidzialna platyna
Około jednej trzeciej tej kwoty dotyczy złota. Fiskus odkrył już nielegalny handel na tym rynku. Okazuje się jednak, że równie dużym zainteresowaniem oszustów cieszy się platyna. Działające na polskim rynku firmy zadeklarowały — według danych Eurostatu — że w 2012 r. jej przywóz na nasz rynek sięgnął zaledwie 9 mln EUR. Wartość tę potwierdzają opinie przedstawicieli mennic i dilerów, którzy handel platyną w Polsce określają jako „śladowy”.
Tymczasem według danych Eurostatu, ale opartych już na deklaracjach zagranicznych kontrahentów, do Polski przywieziono w ubiegłym roku platynę wartości aż 96 mln EUR. Dostawy niemal w całości zrealizowano ze Słowacji. Różnica w deklaracjach polskich odbiorców i zagranicznych dostawców sięga 87 mln EUR i nikt nie wie, gdzie podział się towar o tej wartości.
— W Mennicy Wrocławskiej niemal nie prowadzimy działalności handlowej na rynku platyny. Dane podawane przez Eurostat są dla nas dużym zaskoczeniem i trudno nam je interpretować. Platyna — w odróżnieniu od złota — jest obciążona VAT zarówno jako towar inwestycyjny, jak i granulat. Trudno jest mi jednak ocenić, czy różnica między polskimi i zagranicznymi deklaracjami jest potwierdzeniem tezy o wyłudzaniu VAT, czy nie — mówi Piotr Wojda, wiceprezes Mennicy Wrocławskiej.
Dane Eurostatu są natomiast potwierdzeniem nielegalnego handlu dla Przemysława A. Słomskiego, jednego z największych dilerów metali szlachetnych oraz prezesa 79th Element, międzynarodowej grupy handlującej cennymi kruszcami.
— W Polsce produkuje się niewiele platyny, trochę w KGHM Polska Miedź — jako odpad. Przywóz do Polski miałby wynieść 650 kg rocznie? Nie ma mowy. Przekręt widać od razu. Tego typu działania to nie tylko okradanie współobywateli, ale również niszczenie rynku metali szlachetnych. Fiskus zaczyna patrzeć na wszystkich przedsiębiorców jak na potencjalnych oszustów — podkreśla Przemysław A. Słomski. Zbigniew Jakubas, znany przedsiębiorca i inwestor giełdowy, także nie wyklucza, że różnice w statystykach mogą być efektem podatkowych wyłudzeń. Dziwne jednak jest to, że cennego towaru wartości setek milionów złotych nikt na polskim rynku nie zauważył.
— Może z naszego rynku był przemycany do innych państw? — zastanawia się Zbigniew Jakubas. Niewykluczone też, że do Polski trafiały jedynie puste faktury. Oszuści wyłudzający VAT często bowiem przerzucają przez granicę jedynie papiery potwierdzające fikcyjny obrót i transport towaru. Jeśli różnice w statystykach Eurostu faktycznie są efektem podatkowych wyłudzeń, to według wyliczeń IGMNiR, fiskus z tytułu VAT stracił w 2012 r. 84 mln zł.
Powrót oszustów
Zaskakujące dane można zaobserwować też w statystykach dotyczących telefonów komórkowych. Jeszcze w 2007 r. polscy odbiorcy deklarowali ich przywóz z Unii na poziomie 865 mln EUR, a kontrahenci ze wspólnoty szacowali wartość dostaw na 576 mln EUR. Medialny alarm o krążących pustych fakturach dotyczących obrotu komórkami oraz liczne kontrole służb i spektakularne zatrzymania spowodowały, że w następnych latach bilans niemal się zrównoważył. Jednak w ubiegłym roku znów pojawiły się zaskakujące rozbieżności. Unijni kontrahenci zadeklarowali, że przywieźli do nas komórki warte prawie 1,3 mld EUR, a polscy odbiorcy oszacowali dostawy na 0,98 mld EUR. W unijnym transporcie „zgubiły się” więc telefony za 307 mln EUR. To kwota porównywalna z szarą strefą na rynku prętów stalowych, których dostawcy od miesięcy alarmują, że ich biznes niszczą oszuści wyłudzający VAT. Jednak w odróżnieniu od producentów i dystrybutorów stali, mobilni operatorzy nie odczuwają tych dysproporcji.
— Nasi klienci nie przychodzą po aparaty, które mogą kupić po cenach rynkowych, ale po to, co mogą kupić w promocji, czyli z subsydiami. Jeżeli więc klienta interesuje konkretny model telefonu, który może u nas kupić za 30 proc. jego ceny, a bardzo często nawet za 1 zł, to nie zastanawia się, czy kupić go w sieci handlowej, czy „w drugim obiegu bez VAT-u”. To nie jest taka skala oszczędności, jaką otrzymuje po podpisaniu umowy z operatorem — twierdzi Aleksandra Gieros-Brzezińska, rzecznik Plusa.
Operatorzy komórek przypuszczają, że na nasz rynek małe firmy przemycają telefony, którymi handlują na bazarach albo w internecie. Coś w tym jest. Niedawno służby skarbowe rozbiły szajkę podejrzaną o wyłudzenie 40 mln podatku w nielegalnym handlu telefonami komórkowymi, tabletami itp.
— Nie należy się dziwić, że operatorzy nie odczuwają dysproporcji związanych z szarą strefą. Działają legalnie i nie kupują towaru z podejrzanych źródeł. Ponadto asymetria w deklarowanych dostawach telefonów komórkowych, choć znacząca w liczbach bezwzględnych, to w skali całkowitych dostaw tego towaru na nasz rynek z Unii sięga niespełna 24 proc. Jeśli doliczymy dostawy komórek do Polski spoza Unii, wskaźnik będzie jeszcze niższy — podkreśla Grzegorz Stulgis, reprezentujący IGMNiR.
W przypadku prętów, kiedy przed laty dysproporcje sięgały 20-25 proc. całkowitych dostaw do Polski z Unii Europejskiej, problem podatkowych wyłudzeń też był dla dostawców niewidoczny. Dopiero od 2009 r., kiedy wskaźnik sięgnął prawie 50 proc., firmy zaczęły mówić o wyłudzaniu VAT. Kulminacja nastąpiła w latach 2011-12, kiedy wskaźnik wyniósł odpowiednio 86,5 i 81,7 proc. Innymi słowy, w tych latach różnica między deklarowanymi dostawami przez unijnych dostawców i naszych odbiorców sięgnęła odpowiednio 332 mln EUR i 345 mln EUR. Na podstawie tych danych Eurostatu IGMNiR szacuje ubiegłoroczne wyłudzenia podatkowe na rynku prętów na poziomie 332 mln zł. To kwota porównywalna z szacunkami resortu finansów i branżowych organizacji. Podobnie jest w przypadku paliw. Tu izba — na podstawie danych Eurostatu — szacuje szarą strefę na 2,9 mld zł. Analizy Polskiej Organizacji Przemysłu i Handlu Naftowego są podobne — nielegalny handel oceniono no rocznie na 3 mld zł.
Scenariusz wyłudzeń
Podmiot X przysyła towar do Polski z zerową stawką VAT. Odbiorcą jest firma A. Wystawia ona fakturę dla spółki B. Ta zaś sprzedaje towar już z VAT, ale podatku nie odprowadza do budżetu i po przeprowadzeniu określonej liczby transakcji znika. Jej zyskiem jest zatrzymany VAT. Takich znikających podmiotów w łańcuchu handlowym może być dowolna liczba. Czasami nie dochodzi do faktycznych dostaw, a w obrocie są tylko faktury.