Po świętach giełda znów poszła ostro w górę

Tadeusz Stasiuk
opublikowano: 1998-12-29 00:00

Po świętach giełda znów poszła ostro w górę

BEZ WSPARCIA: Pomimo spektakularnego wzrostu giełdowych indeksów przyszłość rynku nie jest jasna. W dalszym ciągu spadają obroty, co może sugerować zbliżające się przesilenie.

Pierwsza po świętach sesja na warszawskiej giełdzie mogła zadowolić praktycznie wszystkich inwestorów. Kursy akcji ostro poszły do góry, dzięki czemu kontynuowana była wzrostowa tendencja sprzed świąt. Na rynku powiało optymizmem, który dodatkowo pobudzany jest przez sytuację na światowych parkietach. Szaleństwo zakupów, jakie dotknęło nowojorską Wall Street, przywróciło inwestorom zaufanie do giełdy i dowiodło, że rynek kryje jeszcze wiele niespodzianek. Największym wzięciem wśród zagranicznych inwestorów cieszyły się w dalszym ciągu akcje spółek komputerowych i telekomunikacyjnych, które istotnie wpływają na nakręcanie koniunktury. Europejskie giełdy podchodzą do tego jednak z większym dystansem i z ostrożnością reagują na zwyżki za oceanem. Z tego względu początek poniedziałkowych notowań upływał bez wyraźnie zaznaczonego trendu.

WCZORAJSZE notowania przyniosły znaczący wzrost giełdowych indeksów. Największy stał się udziałem NIF, który podskoczył aż o 4,6 proc. Dużym wzięciem cieszyły się także blue chipy, których indeks WIG 20 zwiększył swoją wartość o 3,8 proc.

NIEPOKOJĄCYM sygnałem wczorajszej sesji był jednak spadek obrotów. Może on dowodzić powolnego wygasania fali popytowej i możliwości realizacji zysków w najbliższym czasie. Po raz kolejny dużym zainteresowaniem cieszyły się transakcje pakietowe, podczas których właściciela zmieniło ponad 436 tys. akcji o łącznej wartości blisko 11,5 mln zł. W trakcie wczorajszej sesji ogłoszono 41 nadwyżek kupna oraz redukcję kupna na walorach ComputerLandu. Po stronie podaży odnotowano natomiast 23 nadwyżki sprzedaży. Po raz ostatni na giełdzie notowane były PŚU, których cena co prawda wzrosła o 4,2 proc. w stosunku do środy, jednak była aż o 40 proc. niższa niż w czasie debiutu.

PONIEDZIAŁKOWA sesja okazała się bardzo udana dla Elektrimu (wzrost o 9,8 proc.), który swoim akcjonariuszom sprawił miłą niespodziankę pod choinkę. W Wigilię spółka poinformowała bowiem rynek o zakończeniu negocjacji z Kulczyk Holding w sprawie sprzedaży 6,5 proc. udziałów w Polskiej Telefonii Cyfrowej. Na podstawie umowy pomiędzy obydwoma spółkami, Elektrim zobowiązał się zapłacić 25 mln dolarów za odstąpienie Kulczyka od przejęcia nowych udziałów w PTC, jakie ten miał nabyć po bardzo atrakcyjnej cenie od Elektrimu. Wyjście na jaw tej afery spowodowało odwrócenie się inwestorów od Elektrimu i zmusiło zarząd do ustąpienia. Obecna umowa z Janem Kulczykiem jest dla Elektrimu praktycznie wygranym losem na loterii. Sprawa jednak do końca nie jest jasna, gdyż, zdaniem ekspertów, wartość pakietu PTC, jaki miał naby ć Jan Kulczyk, szacowana jest na około 180 mln dolarów. Pytaniem — jak na razie bez odpowiedzi — pozostaje, na jakich warunkach Jan Kulczyk zgodził się teraz podpisać tę umowę, wszak do filantropów raczej nie można go zaliczyć. Nielogiczne wydaje się także tym samym ostatnie odwołanie zarządu Elektrimu.

DRUGĄ niespodzianką, która w istotny sposób może wpłynąć na przyszłość Elektrimu była decyzja ministra skarbu Emila Wąsacza, który nie podpisał umowy o sprzedaży 20 proc. udziałów w elektrowni PAK brytyjskiej firmie National Power. W ten sposób Elektrimowi, a właściwie skonstruowanemu przez niego konsorcjum, stworzono okazję korzystnego nabycia części akcji tej elektrowni.