Początek roku na giełdach i „orlenowska” zagadka

Piotr KuczyńskiPiotr Kuczyński
opublikowano: 2023-01-04 19:05
zaktualizowano: 2023-01-05 07:24

Obiecywałem w mediach społecznościowych, że napiszę kilka zdań o awanturze związanej z cenami paliw. I rzeczywiście w drugiej części tekstu zajmę się tą sprawą. Na początek jednak muszę nieco powiedzieć o tym, co może się wydarzyć na rynkach finansowych w 2023 roku.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Takie spojrzenie w kryształową kulę musi oczywiście zakładać, że to, co powie się na początku roku z olbrzymim prawdopodobieństwem będzie obśmiane na jego zakończenie. Sytuacja na świecie jest tak zmienna, że stawianie prognoz ma sens bardzo niewielki. Trzeba po prostu zakładać, że w miarę upływu czasu będą się one szybko zmieniały.

Ja na razie zakładam, że pierwszy kwartał będzie okresem dużej zmienności z większym prawdopodobieństwem wyższego zakończenia niż miało miejsce w końcu 2022 roku. Potem, w drugim kwartale, może pod jego koniec, powinny wejść do gry Chiny i indeksy sytuacja gospodarcza zacznie się poprawiać. To zaś powinno podnosić indeksy, a bardziej gołębi Fed osłabi dolara pomagając rynko, rozwijającym się.

Zmienność na rynkach widać było już w mijającym tygodniu. We wtorek 2. stycznia, kiedy Amerykanie wrócili z noworocznego odpoczynku, indeksy tam spadły, a dolar bardzo się umocnił. Już następnego dnia dolar bardzo osłabł. Drożejąca mocno w końcu roku ropa na początku handlu w 2023 roku gwałtownie zmieniła kierunek. Powód przeceny? Dane w USA (ISM) pokazujące osłabienie gospodarki przy doskonałym nadal rynku pracy, co nie powstrzyma Fed przed podwyżkami stóp.

W tym samym czasie mniejsza od oczekiwań inflacja w Niemczech i we Francji doprowadziła do mini-euforii w Europie (szczególnie w sektorze bankowym, który również w Polsce poprowadził WIG20 na północ). Doprowadziła do euforii mimo tego, że w niczym te dane nie zmienią determinacji ECB w dziele walki z inflacją. W USA zresztą też publikacja indeksu ISM doprowadziła do chwilowego spadku indeksów, po czym popędziły one na północ. Można powiedzieć, że linia szyi formacji podwójnego dna na S&P 500 broni rynku przed przeceną.

Jest takie powiedzenie na Wall Street: jaki początek stycznia taki cały styczeń z dodatkiem „jaki styczeń, taki cały rok”. Oczywiście to powiedzenie nie zawsze się sprawdza. Wystarczy spojrzeć na 2021 rok, kiedy to styczeń zakończył się spadkiem indeksów, a rok potężnym wzrostem. W 2022 roku powiedzenie w stu procentach się sprawdziło – fatalny styczeń i fatalny rok. W tym roku początek jest bardzo dobry w Europie i mieszany w USA. Sprawdzimy po danych z rynku pracy w USA (6. stycznia) i amerykańskiej inflacji (12. stycznia) jak zachowa się rynek. Im gorsze dane z rynku pracy i im niższa inflacja tym lepiej dla akcji i dla złotego, a gorzej dla dolara.

W Polsce bardzo dużo zależy od przedwyborczych sondaży i od środków z KPO. Nie ma znaczenia, jaką opcję Czytelnik tego tekstu popiera. Jedno jest pewne – zagranica i generalnie ludzie rządzący funduszami inwestycyjnymi woleliby widzieć zmianę warty w polskim rządzie i dogadanie się z Komisją Europejską skutkującym pozyskaniem środków z KPO. To umacniałoby złotego (nastroje, nie fizyka), co przyciągnęłoby zagranicę do polskich akcji – zyskując na walucie i na akcjach zyskiwałaby podwójnie.

Zakładam, że tak właśnie rozwinie się sytuacja, ale ponownie ostrzegam (robiłem to już wielokrotnie): przeczernianie sytuacji na początku 2023 roku, co nasi rodzimi „doktorzy Zagłady” (odniesienie do Nouriela Roubiniego) robią z dużym zacięciem powoduje, że niezwykle łatwo będzie doprowadzić do poprawy sytuacji przed wyborami. Wynik takiego obrotu sprawy będzie łatwy do przewidzenia.

Takim klasycznym zagraniem jest mówienie, że do marca wystarczy rządowi pieniędzy, że „przed rządem jest ściana”, gdy tymczasem rząd już w 2022 roku zapewnił sobie 100 mld złotych, czyli ponad 40% potrzeb pożyczkowych z 2023 roku. Ostrzegam: nie przeczerniajcie tworząc ultra-niską bazę, z której odbicie będzie super łatwe…

Tyle na tematy ogólne. Teraz o burzy, którą wywołał PKN Orlen. Na samym początku i proszę o to, żeby Czytelnicy to zapamiętali: od zawsze byłem zdecydowanym przeciwnikiem fuzji Orlenu i Lotosu. Nadal nim jestem, a umowa z Saudi Aramco niewątpliwie rodzi wiele wątpliwości. Nie jestem prawnikiem, więc nie będę się tym aspektem zajmował.

Przypomnę tylko, że wieloletnia umowa z Aramco opiewa na 20 mln ton rocznie, czyli około 147 mln baryłek. Wystarczy, żeby gwarantowała ona cenę 2-3 dolary poniżej rynkowej, żeby wartość tej umowy wyglądała zupełnie inaczej niż nam się to teraz wydaje.

Jeśli chodzi o utrzymanie ceny paliw na poziomie z grudnia 2022 roku to oczywiste jest, że Orlen utrzymywał sztucznie wysoką cenę hurtową po to, żeby obniżyć ja gwałtownie (o 12%) 1. stycznia. Nie ulega więc wątpliwości, że zebrał zyski, które należałoby dodatkowo opodatkować. Nie jest jednak prawdą, że trwało to wiele miesięcy. Cena ropy (w złotych) zaczęła tanieć w październiku, potem był podskok i już na dłużej taniała od listopada.

Tylko dziecko może zakładać, że paliwo produkuje się w dniu pojawienia się ceny ropy na rynku globalnym z ropy w tej właśnie cenie. Orlen mógł produkować paliwo z dużo droższej ropy, kupionej przed październikiem. Dlatego też dochodzenie od Orlenu nadpłaconych kwot nie ma wielkiego sensu. Zawsze się obronią, jeśli chodzi o produkcję z października i wcześniej. Można jedynie mówić o okresie 6-7 tygodni przed końcem roku.

Tłumaczenia Orlenu są oczywiście śmieszne, chociaż gdyby rzeczywiście paliwo było o jeden złoty tańsze przed końcem roku z informacją, że od nowego roku zdrożeje o jeden złoty to pojawiłyby się kolejki. Nie ulega wątpliwości, że to, co zrobił Orlen to był ruch nawet nie tyle biznesowy ile polityczny. Z całą pewnością większość Polaków ucieszyła się bardziej z tego, że cena po 1. stycznia nie wzrosła niż byłaby zła z powodu tego, że wzrosła po spadku w grudniu.

Nawiasem mówiąc manipulował nie tylko Orlen, ale i stacje benzynowe. Liczona w złotych cena ropy od października do połowy grudnia spadła o ponad 30%, w cenach hurtowych też spadała do listopada (o 14%), a na stacjach od początku listopada już nie spadała. A stacje są nie tylko własnością Orlenu…Tak więc odium opinii publicznej kieruje się dość wybiórczo i nie do końca słusznie tylko w jedną stronę.

Obiecywałem jeszcze napisać o dwóch sprawach, o których się nie mówi. Otóż po pierwsze jak to się stało, że stacje benzynowe mogły sprzedawać już 1. stycznia paliwo kupione po starej cenie z nowym VAT 23% zamiast 8% na tym nie tracąc? Zatankowali po północy paliwo po nowej cenie? Ja stację Orlen widzę z okna – gwarantuję, że nie było tam cysterny po północy 31.12 ;-) Albo więc stacje sprzedawały ze stratą albo kupiły wcześniej tanie paliwo albo ktoś im wyrównał straty. Nie znam odpowiedzi.

I na koniec. Mówi się, że gdyby Orlen obniżał cenę to inflacja byłaby w końcu roku niższa o 0,5 do 1 pp. Pewnie tak by było, ale podwyższona inflacja w 2022 roku daje wyższą bazę, dzięki czemu inflacja w okresie około wyborczym będzie niższa właśnie o 0,5 – 1 pp. Po prostu liczona jest rok do roku – czysta matematyka.

I zupełnie na koniec: niezmieniona cena detaliczna powoduje, że płacący VAT tankuja tańsze paliwo. Wcześniej odliczali 8% VAT z podatku do zapłacenia, a teraz odliczają 23%. Tak więc pisanie o wzroście inflacji z powodu wzrostu VAT jest całkowicie bez sensu.

KOMENTARZE (122)

dodaj komentarz
Wczytywanie...
#75
PK
2023-01-25 20:07:38
edytuj
usuń

Jest nowy wpis. Zapraszam

odpowiedz
#74
PK
2023-01-25 20:05:33
edytuj
usuń

Jest nowy wpis. Zapraszam

odpowiedz
#73
PK
2023-01-25 20:03:23
edytuj
usuń

Jest nowy wpis.  Zapraszam 

odpowiedz
#72
PK
2023-01-25 20:01:54
edytuj
usuń

Jest nowy wpis. Zapraszam 

odpowiedz
#71
PK
2023-01-25 20:01:12
edytuj
usuń

Jest nowy wpis. Zapraszam 

odpowiedz
Ikona komentarza
Dodaj odpowiedź