Państwowi kurierzy mają powody do zadowolenia. Niespełna dwa lata temu Janusz Wojtas, członek zarządu Poczty Polskiej ds. sprzedaży i marketingu, wyrażał na łamach „PB” nadzieję, że państwowa spółka będzie w stanie rosnąć na rynku paczkowo-kurierskim w tempie około 15 proc. rocznie. Dziś cieszy się, że listonoszom i kurierom Poczty Polskiej paczek do obsłużenia przybywa szybciej niż konkurentom, a spółka odzyskuje udziały rynkowe, które do 2012 r. traciła.

— Szacujemy, że cały rynek KEP [czyli przesyłki kurierskie, ekspresowe i paczki — red.] urósł w ubiegłym roku o 9 proc. pod względem liczby przesyłek. Tymczasem my zanotowaliśmy wzrost o ponad 16 proc., a nasz udział w rynku sięga już 18 proc. — to o prawie 1 pkt proc. więcej niż przed rokiem — mówi Janusz Wojtas.
Pościg za czołówką
Poczta Polska rozpoczęła ofensywę na rynku kurierskim pod koniec 2012 r., gdy zdecydowała się na odświeżenie marki Pocztex i ostre cięcie cen. Chciała w ten sposób nadrobić dystans do uciekających jej zachodnich liderów kurierskiego rynku: UPS, DHL czy DPD.
— Naszym celem jest znalezienie się na podium największych kurierów w kraju, teraz — po ostatnich fuzjach — jesteśmy numerem cztery. Wraz z rozwojem handlu internetowego bardzo szybko przybywa nam klientów biznesowych. W ubiegłym roku Pocztex w ramach usługi kurierskiej obsłużył o 46 proc. więcej przesyłek niż w 2013 r., a w ramach ekspresowej — prawie o 65 proc. więcej. W całym segmencie klientów biznesowych wolumen wzrósł o jedną trzecią — mówi Janusz Wojtas. Wartość rynku KEP w Polsce szacuje się na 4-4,5 mld zł. Pieniędzy, wraz z cięciem cen przez kurierów, przybywa na nim wolniej niż paczek — i sytuacja prędko się nie zmieni.
— Nie spodziewamy się wzrostu cen paczek i usług kurierskich, chyba że powiązanego ze wzrostem cen paliwa. Marże, które obowiązują obecnie na rynku, nie są oczywiście zadowalające, ale nad rentownością biznesu można pracować, choćby dodając kolejne usługi i optymalizując procesy logistyczne — mówi Janusz Wojtas.
Poczcie gros przychodów cały czas przynoszą tradycyjne listy — to niespełna 4 mld zł. Ubywa ich jednak w tempie około 4 proc. rocznie. Wzrost w segmencie KEP, zapewniającym państwowym doręczycielom 700-800 mln zł przychodów, nie jest w stanie zasypać tej dziury — przynajmniej na razie. Wyniki z ostatnich miesięcy dają jednak powody do optymizmu.
— Grudzień ubiegłego roku był absolutnie rekordowy pod względem wolumenu przesyłek i przychodów z tego tytułu. W styczniu 2015 r. też zanotowaliśmy bardzo dobre wyniki w segmencie KEP — przychody wzrosły nam o 10 proc., a wolumen — o 19 proc. W samym segmencie klientów biznesowych wynik był prawie dwukrotnie lepszy — mówi Janusz Wojtas.
Jakość i logistyka
Państwowi doręczyciele w tym roku mają zamiar jeszcze mocniej zainwestować w obsługę paczek. Flota samochodowa Poczty Polskiej, licząca 5 tys. pojazdów, jest już niemal w całości zmodernizowana. Kolej na otwieranie partnerskich punktów odbioru przesyłek i testowanie pierwszych maszyn do odbioru osobistego. Poczta zamierza też mocniej wejść w logistykę.
— Udostępniamy nasze magazyny klientom biznesowym, u niektórych odpowiadamy za dostawy do sieci sklepów. Rozpoczęliśmy negocjacje z operatorami powierzchni magazynowych, z którymi chcielibyśmy współpracować przy obsłudze klientów. Chodzi o to, by Poczta Polska odpowiadała za jak największą część łańcucha dostaw — nie tylko przy wysyłce do klienta indywidualnego, ale też przy coraz powszechniejszych zwrotach zakupów z e-sklepów — mówi Janusz Wojtas.
Powszechny i publiczny
Dla Poczty rozpoczyna się teraz gorący okres — do połowy kwietnia ma czas na złożenie oferty w organizowanym przez Urząd Komunikacji Elektronicznej (UKE) przetargu na operatora wyznaczonego, zobowiązanego do świadczenia przez dekadę usług powszechnych w całym kraju. Dla państwowego operatora porażka w takim przetargu oznaczałaby rewolucję i konieczność zwolnienia większości pracowników. Zwycięstwo przybliży go zaś zapewne do warszawskiej giełdy — Andrzej Halicki, minister administracji i cyfryzacji, podczas niedawnego posiedzenia Sejmu przekonywał, że „nie ma lepszej drogi do rozwoju Poczty Polskiej niż wejście na giełdę”.
— Nie zrealizujemy tego w ciągu dwóch, trzech miesięcy, ale myślę, że w przyszłym roku powinno nastąpić upublicznienie spółki — mówił Andrzej Halicki.