Oczy świata kierują się na Kaplicę Sykstyńską. Tu od 400 lat kardynałowie elektorzy wybierają nowego papieża. Konklawe zbiera się 15-20 dni po śmierci biskupa Rzymu.
Całkowita izolacja — nie wolno pisać listów, czytać prasy, korzystać z telefonów, radia, telewizji, faksów... Od średniowiecza obrady toczą się „cum clave” — „pod kluczem”. Także podczas ostatniego konklawe purpuraci cały czas pozostawali w pomieszczeniu o zaplombowanych oknach i drzwiach symbolicznie zabitych deskami. W przyległościach Kaplicy Sykstyńskiej stawiano im prowizoryczne, drewniane cele i organizowano kuchnie, jadalnie, toalety, przychodnię lekarską. Zmuszało to do zamykania także stuosobowej obsługi. Nie było tanie ani wygodnie — jedna łazienka przypadała na 5 lub 6 dostojników...
Przyszły zmiany
Zgodnie z nowym „rituum conclavis”, zatwierdzonym przez Jana Pawła II w 1998 r., elektorzy będą mogli swobodnie poruszać się po Watykanie, a nawet spacerować w zabezpieczonych rewirach ogrodów. Zamieszkają w domu-hotelu św. Marty, zbudowanym niedawno w obrębie watykańskich murów. Stąd będą przewożeni — nie kontaktując się z nikim po drodze — do Kaplicy Sykstyńskiej. Zanim obrady się rozpoczną, zostanie ona dokładnie sprawdzona, czy nie ma podsłuchów, kamer, mikrofonów. Pod groźbą ekskomuniki elektorzy muszą też złożyć przysięgę, że zachowają tajemnicę o wszystkim, co się dzieje podczas konklawe. Choć więc złagodzono fizyczną izolację purpuratów, zadbano, by żadne opinie z zewnątrz nie wpłynęły na głosowanie.
„Po dojrzałej refleksji zdecydowałem więc, że jedyną formą, w której elektorzy mogą wyrazić swój głos w celu wybrania Biskupa Rzymskiego, jest tajne głosowanie” — napisał papież w konstytucji apostolskiej Universi Dominici Gregis z 1996 r. o wakacie w Stolicy Apostolskiej i wyborze biskupa rzymskiego. Tym dokumentem Jan Paweł II ustalił — podobnie jak jego poprzednicy poczynając od Piusa X na początku XX w. — zasady wyboru swojego następcy. Potwierdził — wzorem konstytucji Pawła VI — że maksymalnie 120 kardynałów, którzy nie ukończyli 80. roku życia, ma prawo wyboru nowego papieża. Zmiany, jakie wprowadził, to wykluczenie jego wyboru przez aklamację oraz „per compromissum”. Do wyłonienia elekta, w tajnym głosowaniu, potrzebne będzie dwie trzecie głosów. Jeśli nie uda się ich zdobyć, głosowanie można powtórzyć jeszcze 30 razy (wolno głosować najwyżej 4 razy dziennie). Gdyby także wtedy nie udało się wyłonić kolejnego następcy św. Piotra, o wyborze decyduje większość głosów. To ma skrócić czas obrad — wierni nieraz musieli uzbrajać się w cierpliwość, zanim wybrano Ojca Świętego. Jedno z najdłuższych konklawe trwało 2 lata i 10 miesięcy!
Dzwony i dym
Papieska konstytucja opisuje także czynności przed głosowaniem: przygotowanie i rozdzielenie kart do głosowania przez ceremoniarzy, losowanie spośród kardynałów trzech skrutatorów, trzech infirmerii (wyznaczonych do zebrania głosów od chorych) oraz trzech rewizorów. Według wytycznych, karta ma być prostokątna i tak wykonana, by dało się ją złożyć. Na górze widnieć powinny słowa: „Eligo in Summum Pontificem”, w dole zaś — miejsce na wpisanie imienia elekta. Każdy kardynał pisze na karcie „wyraźnie, charakterem pisma możliwie nierozpoznawalnym, imię tego, kogo wybiera, (...) później zegnie kartę do głosowania we czworo”. Właściwym scrutinium — głosowaniem — jest złożenie kart do urny, pomieszanie ich, a następnie obliczenie głosów. Wkładając kartę do urny, kardynałowie składają przysięgę: „Powołuję na świadka Chrystusa Pana, który mnie osądzi, że mój głos jest dany na tego, który — według woli Bożej — powinien być, moim zdaniem, wybrany”. Jeśli liczba kart nie odpowiada liczbie elektorów, mają być spalone, a kardynałowie — przystąpić do kolejnego głosowania. Jeśli wszystko się zgadza, jeden ze skrutatorów przebije karty igłą w miejscu słowa Eligo i nawlecze je na nitkę. Po odczytaniu wszystkich imion, końce nitki zawiąże na węzeł. Wtedy nastąpi liczenie głosów, po którym będzie wiadomo, czy papież został wybrany, czy też konieczne będzie kolejne głosowanie. W tym drugim przypadku karty należy spalić...
Jan Paweł II nie napisał nic o symbolu konklawe — dymie unoszącym się nad Kaplicą Sykstyńską. Niegdyś, gdy nie dokonano wyboru, w specjalnym piecu palono garstkę wilgotnej słomy. Z komina unosił się wówczas czarny dym. Spalenie suchej słomy, dającej biały dym, oznaczało, że papieża wybrano. Jak będzie teraz? Według arcybiskupa Piero Marini, mistrza papieskich ceremonii, po raz pierwszy wybór nowego papieża zasygnalizuje nie tylko biały dym, ale także bicie dzwonów bazyliki watykańskiej.