Podatek cukrowy jest nieuchronny

Jacek ZalewskiJacek Zalewski
opublikowano: 2020-08-13 22:00

Do najróżniejszych obszarów życia publicznego i prywatnego zdezorganizowanych przez epidemię COVID-19 należą także prace parlamentu.

Normalnie okolice Święta Wojska Polskiego są szczytem co najmniej miesięcznej kanikuły, tymczasem akurat przed 100. rocznicą Bitwy Warszawskiej skumulowały się zwyczajne posiedzenia najpierw Senatu, a teraz Sejmu. Trafiła się więc okazja do podejmowania wzniosłych uchwał okolicznościowych.

Do końca roku słodkie napoje będzie można kupować bez podatku.
Fot. AdobeStock

W porządku obrad posłów znajduje się rozpatrzenie pewnej ustawy, której losy są kuriozalne. Sejm odrobi wielomiesięczną zaległość i wreszcie powróci do uchwalonej w lutym ustawy, nakładającej od 1 lipca tzw. podatek cukrowy, chytrze schowany pod tytułem „o zmianie niektórych ustaw w związku z promocją prozdrowotnych wyborów konsumentów”. Ustawa została w marcu odrzucona przez Senat, teraz Sejm odrzuci odrzucenie, przywracając swoją wersję. Ekipa PiS zorientowała się jednak w niemożności dotrzymania terminu 1 lipca i już przesunęła ten podatek na 1 stycznia 2021 r., tyle że zrobiła to w wyjątkowo pokrętnym trybie.

Nowy termin został dorzucony do kolejnej już ustawy teoretycznie przeciwdziałającej COVID-19. Każdy tytuł nawiązujący do epidemii powinien zapalać alarmową lampkę, albowiem PiS od marca bez przerwy podrzuca nocami do niby-antywirusowych ustaw najróżniejsze legislacyjne śmieci i zapisy bardzo szkodliwe — przypadkiem rekordowym była oczywiście hucpa wyborcza. W kwestii podatku cukrowego absurd polegał zaś na znowelizowaniu ustawy, której… jeszcze nie ma. Dlatego we wspomnianej dorzutce do przepisów antycovidowych z 24 lipca nie wpisano pozycji z Dziennika Ustaw, zostawiając miejsce wykropkowane. Przy czym taka zagrywka nie jest wynalazkiem tzw. dobrej zmiany, w dziejach III RP już się tak zdarzało w razie zapętlenia nowelizacji. Teksty z kropkami uchwalały Sejm i Senat oraz podpisywał prezydent, zaś konkretny numer z Dziennika Ustaw wstawiali przed samym drukiem redaktorzy Rządowego Centrum Legislacji (RCL).

Środowiska przedsiębiorców są cukrową kołomyją zszokowane. Uważają, że Sejm powinien w ogóle zakończyć prace nad ustawą z lutego, bo okazała się już przeterminowana. Rzeczywiście, nie można wprowadzić nowego podatku od 1 lipca, bo wsteczne przepisy będą rażąco niekonstytucyjne, a w związku z tym rząd powinien przygotować całkiem nowy projekt. Niestety, mam dla branży dotkniętej cukrową opłatą niezbyt pomyślną wiadomość, ponieważ plan PiS jest równie szatański, co czytelny. Otóż obie ustawy ukażą się w Dzienniku Ustaw zgodnie z ich datami i w odpowiedniej kolejności, różniąc się pewnie o jeden numerek. Pierwotna z 14 lutego, po sejmowym odrzuceniu odrzucenia senackiego, zachowa tamtą datę. Nowelizacja z 24 lipca będzie miała datę właśnie taką lub nawet późniejszą, co zależy od finału rozgrywki Sejmu z Senatem. Obecnie ustawy publikowane są elektronicznie z dokładnością sekundową. Jeśli faktycznie ukażą się jedną za drugą i RCL wykaże, że publikacje dzieliło np. kilka sekund — to właśnie tyle potrwa niekonstytucyjność ustawy z lutego, nakładającej podatek wstecznie od 1 lipca. Późniejsza po chwili przesunie termin na 1 styczna 2021 r. Wszystko to strasznie pokrętne i urągające zasadom prawidłowej legislacji. Doktor praw Andrzej Duda na dobry początek nowej kadencji powinien obie ustawy przykładowo posłać do kosza, znaczy zwrócić Sejmowi. No tak, ale nowela, z małą podatkową dorzutką, ma przecież całościowo chwalebny cel antycovidowy, zatem…