16 kwietnia 2020 r. posłowie ostatecznie zadecydują o losie ustawy nakładającej na napoje tzw. podatek od cukru oraz obciążającej nową daniną wysokoprocentowe „małpki”. Rządowa ustawa wróciła do Sejmu po tym, jak miesiąc temu Senat (głosami opozycji) podjął uchwałę o wyrzuceniu jej w całości do kosza.
Dziś posłowie ustosunkują się do decyzji senatorów. Jest praktycznie pewne, że partia rządząca odrzuci uchwałę Senatu. Po pierwsze z powodów czysto politycznych, a po drugie dlatego, że rząd mocno liczy na pieniądze z „prozdrowotnch” podatków — konkretnie na 3,2 mld zł rocznie. Już wiadomo jednak, że od spodziewanych wpływów musi odjąć blisko 700 mln zł. O tyle, zdaniem ekspertów, uszczupli je wykreślenie przez posłów PiS jogurtów i napojów mlecznych spośród opodatkowanych kategorii.
Równe i równiejsze
Poprawkę podczas drugiego czytania projektu w Sejmie zgłosiła Barbara Dziuk, posłanka PiS.
- Poprawkę zgłosiłam mając na uwadze stanowisko Instytutu Żywienia i Żywności wskazujące, że w produktach mlecznych korzyści zdrowotne z wapnia przeważają nad kaloriami. Opłacie nie będzie podlegało mleko i przetwory mleczne oraz mleczne przetwory fermentowane jak jogurty, kefiry, maślanki, zsiadłe mleko. Produkty te są ważnym elementem codziennej diety - tłumaczy Barbara Dziuk.
Przedstawiciele branży mają inny punkt widzenia.
— Proponowany podatek nie obejmie wszystkich napojów zawierających cukier. To mało konsekwentne, a co gorsza, szkodliwe społeczne. Fakt, że ustawa nie traktuje wszystkich produktów jednakowo, w żaden sposób nie przyczyni się do walki z otyłością. Co więcej, spowoduje że Polacy będą kupować produkty zawierające większe ilości cukru, bo będą tańsze — mówi Jan Kolański, prezes firmy Colian.
Rząd twierdzi, że nowe obciążenia mają cele prozdrowotne — chodzi o zniechęcenie Polaków do kupowania napojów zawierających cukier. Przedstawiciele branży przedstawili liczne opracowania podważające takie efekty podatku. Z ekspertami zgadza się Senat. W uzasadnieniu uchwały o odrzuceniu ustawy napisał, że cel nowych obciążeń jest tak naprawdę czysto fiskalny — chodzi po prostu o przysporzenie dodatkowych pieniędzy rządowi. Jogurty, które uchronili od podatku posłowie PiS, według ekspertyz zawierają więcej cukru niż inne napoje słodzone, np. coca-cola.
Za wyłączeniem tej kategorii usilnie lobbowała m.in. Polska Izba Mleka. Inne organizacje producenckie nie miały takiej siły przebicia, mimo że alarmowały, jak bardzo negatywne skutki dla rynku napojów spowoduje nowy podatek. Nie udało im się nawet uzyskać od rządu więcej czasu na przygotowanie się do nowej regulacji. Producenci apelowali, by danina weszła w życie nie wcześniej niż 1 stycznia 2021 r. Rząd wyznaczył jednak datę jej wprowadzenia na 1 lipca 2020 r. Branży nie pomogła nawet Jadwiga Emilewicz, minister rozwoju, która 12 lutego na łamach „PB” powiedziała, że wejście w życie podatku cukrowego zostanie przesunięte na koniec roku.
Ostatnie życzenie
Organizacje skupiające producentów napojów poprosiły o pomoc Jarosława Kaczyńskiego, prezesa PiS. Zaapelowały o zablokowanie nowego obciążenia, które zaszkodzi zwłaszcza w sytuacji kryzysowej związanej z pandemią koronawirusa. Podobne apele trafiły do szefów klubów parlamentarnych. Dziś się okaże, czy szefostwo partii rządzącej ich wysłucha.
— Podatek cukrowy będzie miał katastrofalne skutki dla polskich firm napojowych. Przewidujemy, że w wyniku jego wprowadzenia od 1 lipca 2020 r. pracę może stracić około 15 tys. osób. Dla wielu będzie to utrata jedynego źródła utrzymania rodziny. W połączeniu z tragiczną sytuacją gospodarki jego wprowadzenie może doprowadzić do bankructwa większości polskich przedsiębiorstw z branży napojowej, nawet kilkuset. Odczuwamy dysonans między propozycjami rządu a realnymi działaniami. Z jednej strony budowana jest warta dziesiątki miliardów złotych tarcza antykryzysowa, a z drugiej wprowadzane są nowe podatki, które w obecnych warunkach oznaczają zniszczenie całej polskiej branży napojowej — mówi Andrzej Gantner, dyrektor generalny Polskiej Federacji Producentów Żywności.