Podpatrzone w Kazachstanie

Bartłomiej MayerBartłomiej Mayer
opublikowano: 2023-07-13 10:30

Błękitne kopuły, architektoniczne rekordy, kurt, beszbarmak, küj, dombra i Nursułtan, czyli największe państwo Azji Środkowej i jego stolica w kilku słowach.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Port Lotniczy im. Nursułtana Nazarbajewa, na którym lądujemy tuż przed północą, jest zaskakująco niewielki jak na liczące ponad 1,3 mln mieszkańców miasto, które obsługuje. Są tu wprawdzie aż trzy terminale, ale największy ma zaledwie 10 gate’ów. W 2022 r. lotnisko obsłużyło około 6 mln pasażerów. Dla porównania — drugi co do wielkości port lotniczy w Polsce, czyli podkrakowskie Balice, miał ich prawie 7,5 mln.

Astańska topola:
Astańska topola:
Bäjterek, czyli po kazachsku topola, to wieża widokowa, która stoi w centrum Astany. Jest jej symbolem. Wygląd monumentu nawiązuje do opowieści ludowej o Samruku, „magicznym ptaku szczęścia”, który miał znieść jajo w konarach „mitycznego drzewa życia”. Tak właśnie według legendy miało powstać słońce.
Shamil Zhumatov / Reuters / Forum

W imię prezydenta

Gdy wyjdzie się przed nowoczesny budynek stołecznego lotniska, widać, że jest zwieńczony nawiązującą do środkowoazjatyckiej tradycji błękitno-białą kopułą. To zresztą wszechobecny tu motyw architektoniczny: Uniwersytet Nazarbajewa — kopuła złota, biblioteka Nazarbajewa — silnie spłaszczona i lekko nachylona niebieska kopuła przypominająca gigantyczne szkło powiększające. Imię byłego prezydenta jest tu wszechobecne, choć samo miasto porzuciło obowiązującą przez niespełna trzy lata nazwę Nur-Sułtan i wróciło do starej — Astana, co po kazachsku znaczy po prostu stolica.

Najwyższa z kopuł wieńczy otwarty uroczyście latem zeszłego roku przez oczywiście Nursułtana Nazarbajewa Wielki Meczet Astany. Jest błękitno-biała, ma na szczycie złoty półksiężyc i ponad 83 m wysokości. Zapewne nie przypadkiem vis-à-vis świątyni stoi szpital Administracji Prezydenta Republiki Kazachstanu ozdobiony podobną, choć mniejszą i przeszkoloną kopułą bez półksiężyca. Oczywiście w stolicy zdominowanego przez muzułmanów kraju meczetów jest znacznie więcej, ale ten faktycznie przytłacza swoim ogromem. Przybyszowi z Polski może przypominać skrzyżowanie bazyliki w Licheniu ze Świątynią Opatrzności Bożej w warszawskim Wilanowie. Jest jednak znacznie większy od każdej z nich i… nowocześniejszy. Ma ponad 68 tys. m kw. (licheńska świątynia, największy kościół w Polsce, jest trzy razy mniejsza) i wewnątrz może jednocześnie modlić się nawet 35 tys. wiernych (30 tys. mężczyzn i 5 tys. kobiet). Poszczególne kondygnacje łączą ruchome schody i nie brakuje nawet wyposażonej w drabinki, zjeżdżalnie i baseny z piłeczkami sali zabaw dla dzieci. Każdy z czterech minaretów ma 130 m wysokości (tu Licheń jest górą — wieża bazyliki ma 141,5 m).

Największe w regionie

Wielki Meczet Astany to największa świątynia nie tylko w Kazachstanie, ale w całej środkowej Azji. Najwyższym natomiast budynkiem w regionie jest znajdujący się także w kazachskiej stolicy wieżowiec Abu Dhabi Plaza. Postawiony w 2021 r. drapacz chmur ma 311 m (według innych danych nawet 320 m). Jest zatem wyższy niż warszawski Varso Tower, najwyższy budynek w Unii Europejskiej. Kazachowie lubią zresztą, gdy ich stolica jest „naj”. To w niej znajduje się Chan Szatyr, czyli największe w Azji Środkowej centrum rozrywkowo-handlowe wpisane do Księgi Rekordów Guinnessa jako… największy namiot na świecie. Nie ma zresztą w tym sformułowaniu żadnej przesady: Chan Szatyr ma zrobiony z półprzezroczystego tworzywa spadzisty dach rozpięty na linach przytwierdzonych do lekko odchylonego od pionu masztu. Jego wysokość to 150 m.

Niewielki na razie port lotniczy jest więc ewidentnie wyjątkiem od reguły. Zresztą jadąc z położonego w rejonie jeziora Majbałyk lotniska do centrum miasta łatwo przekonać się, że różnych „naj” wkrótce może być tu znacznie więcej. Choć w sformułowaniu, że Astana to Dubaj Azji Środkowej jest sporo przesady, ale faktycznie szczególnie w południowej dzielnicy Esilskij aglomeracja rozwija się bardzo dynamicznie. Wszędzie ma się w zasięgu wzroku co najmniej 20 dźwigów i żurawi budowlanych. Powstają liczące po kilkanaście pięter bloki, biurowce oraz kolejne budynki kompleksu, w którym odbyła się Międzynarodowa Wystawa Astana EXPO 2017. W jego środku stoi robiący niesamowite wrażenie gmach, który faktycznie jest gigantyczną, liczącą siedem pięter szklaną kulą.

Jak złamać prawo

W oczy rzuca się też to, że ulubionym kolorem samochodu w Astanie jest biały (spora część jeżdżących tu aut — zapewne ze względu na import z Japonii — ma kierownicę po prawej stronie). Wytłumaczenie jest dość proste: jest początek czerwca, noc a temperatura sięga 25 stopni. Jutro będzie kilkanaście więcej.

Do hotelu docieramy kilka minut przed 1.00 astańskiego czasu (Kazachstan, którego powierzchnia jest prawie dziewięć razy większa niż powierzchnia Polski, leży w trzech strefach czasowych). U nas dochodzi dopiero 21.00, w dodatku posiłek na pokładzie samolotu był już „bardzo dawno”. Na szczęście nieopodal jest całodobowy sklep. Za drobne przekąski i puszkę piwa można zapłacić kartą.

— Paragonu nie daję, bo po 11 wieczorem nie wolno kupować alkoholu — mówi ekspedientka, pakując zakupy do reklamówki z grubej czarnej folii.

Przestroga dla Europejczyka

Jednym z obowiązkowych punktów programu dla każdego odwiedzającego Kazachstan, zwłaszcza jeśli gości w Azji Środkowej po raz pierwszy, jest skosztowanie kumysu. To lekko musujący napój, jaki od wieków sporządzają ludy koczownicze, poddając fermentacji świeże mleko kobyły, rzadziej także samicy osła, wielbłąda lub jaka. To jedyny alkohol, który mogą pić nawet ortodoksyjni wyznawcy islamu, nie łamiąc żadnych religijnych zasad. Kumys ma sporo zalet, m.in. taką, że zwiera wiele witamin, jednak nie każdy Europejczyk może do nich zaliczyć smak trunku. Napój ma konsystencję chudego mleka, jest jednak wyraźnie kwaśny i bardzo słony, a słynący z gościnności Kazachowie zazwyczaj obficie częstują tym przysmakiem.

Kumys można zagryźć kurtem, czyli suszonym twarogiem w postaci niewielkich białych kulek. Uwaga na zęby! Kurt, zwany także kurutem, bywa twardy jak kamień, co zresztą wcale nie świadczy o tym, że data jego przydatności do spożycia dawno minęła.

Pięć palców, dwie struny

Kazachowie lubią mięso. Jedzą baraninę, wołowinę, czasami także koninę, stronią natomiast od wieprzowiny. Wynika to po części z nakazów religijnych, a po części z awersji do mięsa, które w żaden sposób nie wpisuje się w tradycję. Narodowym daniem jest beszbarmak, czyli potrawa składająca się z baraniny lub tłustej wołowiny, czasami z konnicy z makaronem. Niech nikogo nie zdziwi, jeśli na stole znajdzie się wielki talerz tego specjału, po który biesiadnicy będą sięgać rękami. Tak właśnie je się beszbarmak, czyli po kazachsku pięć palców.

Kazachowie będą też chcieli pochwalić się tradycyjną kulturą, zwłaszcza muzyczną. Najpowszechniejszym utworem jest küj, czyli krótka, kilkuminutowa pieśń, którą solista wykonuje przy akompaniamencie kazachskiej lutni zwanej dombrą. Instrument ma tylko dwie, rzadziej trzy struny. Muzyk zwykle na zmianę śpiewa i gra. Dombra bywa też wykorzystywana przez kilkuosobowe zespoły, a nawet duże orkiestry. Podczas koncertu w astańskiej operze mieliśmy okazję usłyszeć kilka klasycznych utworów, m.in. fragmenty „Marsza tureckiego” Mozarta czy uwertury do „Cyrulika sewilskiego” Rossiniego wykonywanych przez kilkudziesięcioosobowy zespół złożony z muzyków grających właśnie na tradycyjnych kazachskich instrumentach.