Podróże pozwalają mi zajrzeć w głąb siebie

Robert Rybarczyk
opublikowano: 2024-05-10 14:00

Czy można doświadczyć filozofii „Matrixa” dzięki podróżom? Przewartościować życie, meandrując po amazońskiej dżungli? Czy egzystencja księgowego może nabrać kolorów po spotkaniu z plemieniem Huni Kuin? Piotr Kubalka, prezes londyńskiej Grupy J.Dauman, zapewnia, że tak.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

W scenie z filmu „Matrix”, kiedy Neo przychodzi do Wyroczni, w pokoju znajduje się kilkanaścioro dzieci – potencjalnych Wybrańców. Jedno z nich wygina łyżkę. Następnie podaje ją Neo, mówiąc: – Nie staraj się wygiąć łyżki, bo to niemożliwe. Spróbuj uświadomić sobie prawdę. Że łyżka nie istnieje.

Bo łyżka w ręku Neo jest iluzją.

– W podróży zacząłem się zastanawiać nad sensem życia i swoją rolą w świecie. Na takie przemyślenia otworzyła mnie jedna z pierwszych wypraw do Amazonii – do plemienia Huni Kuin na pograniczu Brazylii i Peru. Płynęliśmy przez wiele dni rzeką Jordão. Zwyczajem naszej przewodniczki było siadanie na dziobie łodzi i medytowanie. Pewnego razu zapytała mnie o cel podróży. Zacząłem jej opowiadać swoją historię, mówiłem o problemach. Odpowiedziała: – To wszystko jest twoją iluzją. Zirytowała mnie. Uznałem, że potraktowała mnie z pobłażaniem. Nie zrozumiała problemów, jakimi się dzieliłem. Później się przekonałem, że w tej odpowiedzi zawarte było jednak wiele prawdy. Totalne wyciszenie przyniosło zrozumienie, że kwestie, które pochłaniały moją energię, spędzały mi sen z powiek, nie stanowiły spraw najważniejszych. Po powrocie do naszej rzeczywistości okazało się, że świat, który na moment zostawiłem, funkcjonuje bez zakłóceń. Wszyscy są cali i zdrowi. Problemy, którymi żyłem przez długi czas, istnieją tylko w mojej głowie. Zdystansowanie się od nich pozwoliło nadać przeciwnościom losu odpowiednią wagę. Przestałem postrzegać je jako przeszkodę i zrozumiałem rolę konkretnych wyzwań na drodze własnego rozwoju. Później jeszcze wiele razy dokonywałem podobnych spostrzeżeń podczas podróży. W istotny sposób wpłynęły na mój sposób myślenia. Dzięki nim mogłem z innej perspektywy spojrzeć na swoją rolę rodzica, przedsiębiorcy, człowieka. Takie pozytywne wrażenia towarzyszyły mi podczas wielu wyjazdów do Ekwadoru, Peru, Namibii, Gwatemali, Brazylii, Indii czy na Wyspy Galapagos – mówi Piotr Kubalka, prezes Grupy J. Dauman.

Czas spokoju

Odwiedził m.in. Japonię, Afrykę Południową, Meksyk, Kenię, Zanzibar, Stany Zjednoczone, Dominikanę, Tajlandię, Filipiny, Belize... Dla księgowego, który odniósł sukces na Wyspach, podróże po świecie stały się pasją i odskocznią od codzienności.

– Podróż jest dla mnie czasem wyciszenia, spokoju. Na kilka dni przed nią towarzyszą mi emocje. Pojawiają się obawy o rodzinę, firmę. Zawsze mam wątpliwości, czy zdążyłem załatwić wszystkie sprawy. Początki podróży nie należą do najłatwiejszych. Pojawiam się w nowym środowisku, wciąż mając głowę pełną myśli z biznesowej rzeczywistości. Po okresie aklimatyzacji przychodzi odprężenie. Wpływ na samopoczucie ma brak dostępu do internetu i telefonu. Pozostaję sam ze sobą i nowym światem. Niepokoje, zmartwienia odchodzą na dalszy plan. Przychodzi za to potrzeba głębszych przemyśleń – mówi przedsiębiorca.

Wyjeżdża, by zasymilować się z lokalną kulturą i społecznością. Zajrzeć z tej perspektywy w głąb siebie.

– Im bardziej te kultury są odmienne od naszej, tym lepiej. Stwarzają szansę na odkrycie czegoś, czego nie dostrzegałem wcześniej. Dlatego często wybieram miejsca odludne. Wtapiam się w lokalne życie, przemierzam dziesiątki kilometrów pieszo, łodzią, innymi środkami transportu, a za łóżko służy mi hamak. Prosty tryb życia otwiera na nowe doznania. Człowiek już się nie skupia na błahych, codziennych sprawach. Myśli wędrują w stronę zagadnień uniwersalnych – mówi Piotr Kubalka.

Kto żyje pełniej

Podczas wyprawy do Brazylii odwiedził szamańską wioskę Yawarani na ziemiach Rio Gregório w stanie Acre. Szamani są znani z rytuałów z wykorzystaniem ayahuasca – naparu ze składników o właściwościach halucynogennych, który od wieków stosują do praktyk duchowych i religijnych.

– Celem moich wypraw jest nie tyle przeżycie przygody jak w „Pustyni i w puszczy”, ile pełne zestrojenie z ludźmi, których spotykam i zrozumienie ich sposobu myślenia, odczuwania i spojrzenia na świat. Niejednokrotnie zdarzyło mi się brać udział w różnych ceremoniach i rytuałach. Zawsze jest to dla mnie fascynujące duchowe przeżycie nieporównywalne z niczym innym. Każda z tych sytuacji była niepowtarzalną okazją, by bliżej poznać duszę lokalnej społeczności i z tej perspektywy wejrzeć w głąb siebie, przeanalizować wpływ konwenansów kulturowych na własne działania i postawy. Wreszcie nauczyć się czegoś nowego o sobie. Choć z zachodniej perspektywy pewne elementy obrzędów mogą się nam wydawać zaskakujące, u podstaw nie różnią się od naszego topienia marzanny, ozdabiania choinki czy przygotowywania świątecznych pokarmów. Okazując szacunek gospodarzom i przewodnikom, mamy niepowtarzalną okazję do wzbogacenia wiedzy, co pomaga zrozumieć otaczających nas ludzi i świat – tłumaczy Piotr Kubalka.

Kiedy dotarł do plemienia Huni Kuin w brazylijskiej Amazonii, był zafascynowany tym, jak bardzo ich spojrzenie na życie różni się od codzienności zachodniej cywilizacji. Jak odmienne od naszych są ich priorytety, czyli przeżywanie w zgodzie ze sobą tego, co tu i teraz, dalekie od podążania za tym, co przemijające. Bliższa jest im natura i to w niej upatrują źródła sił duchowych, które jednocześnie organizują ich świat. Kultury plemienne kierują się przekazywaną od pokoleń mądrością o odnajdywaniu siły w przyrodzie. Chociaż posiadają mniej niż my, są bardziej spełnionymi ludźmi. Nie mają samochodów, kont bankowych i rezydencji, ale nie muszą korzystać z pomocy psychologów i zażywać leków antydepresyjnych.

– Pojawia się pytanie, kto żyje pełniej: my czy oni – zastanawia się Piotr Kubalka.

Nauczyciel przewodnik

Kontakt z innymi kulturami wpływa na to, jak szef Grupy J. Dauman postrzega siebie: nie tylko jako osobę zarządzającą biznesem, lecz także nauczyciela przewodnika, który wyznacza zespołowi cel i drogę do jego osiągnięcia. W pracy, podobnie jak podczas wyprawy, trzeba się uczyć nowych rzeczy i mieć zdolność adaptacji. Kompetencje miękkie są więc równie ważne jak twarde. Dostrzega też inne podobieństwo między wyprawami i biznesem – ich celem jest dotarcie do sedna i zrozumienie istoty zagadnienia. W podróży może to być dojście do konkretnego punktu czy znalezienie odpowiedzi na pytania, w przedsiębiorstwie –zdiagnozowanie potrzeb klientów i zaproponowanie najlepszych rozwiązań.

Jego podróże mają też wartość biznesową z punktu widzenia działalności Grupy J.Dauman. Firma z Londynu, tygla kultur, pomaga przedsiębiorstwom z całego świata w internacjonalizacji działalności. Fundamentem udanej ekspansji jest, zdaniem Piotra Kubalki, spojrzenie na nowy rynek jak na czystą kartkę. W wielu przypadkach istotną częścią jego pracy z właścicielami i zarządami jest przekonanie ich do porzucenia przekonań wyniesionych z rodzimego rynku, np. to, co działa w Polsce, może być niezrozumiałe dla Brytyjczyka. Z doświadczeń menedżera wynika, że większość niepowodzeń podczas ekspansji wynika z nieprzystających do rzeczywistości założeń i zamknięcia się na miejscową kulturę i realia.

Miasto nowych perspektyw

Piotr Kubalka wyjechał do Londynu w 1997 r. na wymianę studencką. Był zafascynowany pobytem w Wielkiej Brytanii. Oferowała mu możliwości rozwoju, była bazą wypadową na świat. Przeliczał, że pracując przez tydzień na farmie przy zbieraniu malin, gdzie zarabiał cztery funty na godzinę, może uzbierać na bilet w dwie strony do Nowego Jorku.

– Świadomość możliwości realizacji celów i związanej z tym wolności to wrażenie, którego nie zapomnę do końca życia. Choć potem już nigdy nie spojrzałem już na maliny w ten sam sposób… – przyznaje biznesmen.

Londyn był dla niego miastem nowych perspektyw. Żeby się utrzymać i odłożyć pieniądze na studia, musiał pracować ponad normę. Praca i studia zajmowały mu w początkowym okresie... 105 godzin tygodniowo. Przez pierwsze dziewięć miesięcy nie miał wolnego dnia.

– Mimo to wspominam ten okres jako jeden z najlepszych w życiu. Czułem się spełniony. Widziałem, że działania prowadzą do celu, jaki sobie obrałem. Dzięki zarobionym pieniądzom mogłem nie tylko zdobyć kwalifikacje i akredytację ACCA oraz opłacić studia na Oxford Brookes University, lecz także pójść na dodatkowe kursy. Odnajdywać i rozwijać zainteresowania, by realizować się w roli przedsiębiorcy – mówi Piotr Kubalka.

Międzynarodowy hub biznesowy

Zmianę sytuacji w Londynie przyniósł rok 2004. Polska przystąpiła do Unii Europejskiej, co wywołało falę migracji do Wielkiej Brytanii. W firmie Piotra Kubalki Polacy rozliczali się z fiskusem. Dzisiaj wielkie migracje to już wspomnienie. Zainteresowanie osiedlaniem się na Wyspach malało, potem nastąpił brexit. Pojawił się jednak inny trend. Obecnie do Londynu przyjeżdżają przedsiębiorcy z Polski, którzy szukają możliwości rozwoju. Wykupują brytyjskie firmy, omijając trudny, czasochłonny i kosztowny proces budowania zaufania do marki. Grupa J.Dauman pomaga im stawiać pierwsze kroki na brytyjskim rynku.

– W 2005 r. założyłem firmę Capital Business Links oferującą usługi księgowości na rynku brytyjskim. W 2017 r. przejąłem firmę Dauman & Co Ltd, w której zdobywałem kwalifikacje księgowe. Powstała Grupa J.Dauman, która jest międzynarodowym hubem biznesowym. Zajmujemy się księgowością, doradztwem finansowym, logistyką, a przez partnerów także doradztwem prawnym. Naszą specjalnością jest wspieranie w ekspansji międzynarodowej. Wymaga to nie tylko holistycznego połączenia wszystkich specjalizacji, ale i znajomości niuansów rynku Wielkiej Brytanii – wyjaśnia Piotr Kubalka.

Otwarty na zmiany

Biznesmen nie wyklucza, że kiedyś opuści Wyspy. Nie będzie to stanowiło problemu, bo wszędzie czuje się jak w domu. Przejścia na emeryturę nie bierze jednak pod uwagę.

– Nie wyobrażam sobie, abym przestał być aktywny i nie realizował się w jakimś zakresie tak w biznesie, jak i w pasjach. Będę zawsze poznawał nowe miejsca i ludzi. Uczył się nowych rzeczy i dzielił doświadczeniami. Tylko w ten sposób będę mógł się spełniać i czerpać satysfakcję. Podróże otworzyły mnie na poznawanie tego, co nieznane – przemierzanie nieuczęszczanych szlaków, poznawanie nowych kultur. Dlatego nie zamykam się na żadne możliwości. Równie dobrze mogę się osiedlić w Brazylii, Indiach czy na Filipinach. Myślę, że niezależnie od kierunku, moje doświadczenie życiowe sprawi, że w każdym miejscu będę miał wiedzę do zaoferowania. A może na emeryturze będę w ciągłej podróży, na przysłowiowych walizkach? Nie wiem, ale brzmi ekscytująco – kończy Piotr Kubalka.