Podwodne szampany

Stanisław Majcherczyk
opublikowano: 2006-12-15 00:00

W sylwestra strzeli mu sto lat. Heidsieck & Co Monopole 1907. Część poszła na dno z Titanikiem, ale blisko tysiąc butelek wydobyto z Bałtyku...

Tradycja chrzczenia nowo wybudowanych okrętów butelką szampana liczy sobie wiele wieków. Przejęta została chyba od wikingów, praprzodków naszych skandynawskich sąsiadów. Z jedną maleńką różnicą. Szampana wikingowie zastępowali krwią świeżo zarzynanego byka. Chodziło o to, by nowa łódź bojowa dobrze się w niej unurzała. Miało to przynosić... szczęście. Po tym milusim zwyczaju ślad zaginął. Czas, widać, łagodzi obyczaje. Trudno dziś dociec, czy Anglicy niegdyś równie krwiście chrzcili swoje pierwsze okręty. Wiadomo jednak, że — zanim przyszła kolej na szampana — ciskali w nie drogocennymi drobiazgami. Stale rozbudowująca się flota zmusiła ich jednak do oszczędności... Początkowo używali wina, później o dzioby trzaskały już tylko szampany. Ale nie wszędzie, bo przy wodowaniu „pasażerów” na szampanie zaczęto wyraźnie oszczędzać. Nie zawsze przynosiło to szczęście — choćby w przypadku Titanica. Ale za to poszedł na dno ze świetnie zaopatrzonym barem, w tym z wieloma skrzyniami wspaniałego szampana Heidsieck & Co Monopole 1907. Mówiono, że rocznik był wyjątkowo udany...

U-bot w akcji

Zapewne nie byłoby nam nigdy dane zweryfikować tego faktu, gdyby nie Bruno Hoppe — pedantyczny kapitan pewnego niemieckiego u-bota. Czając się pod wodą u wybrzeży Finlandii, w listopadzie 1916 r. wypatrzył szwedzki szkuner Jonshiping, podejrzanie żwawo sunący w kierunku St. Petersburga. Hoppe nabrał podejrzeń — musi transportować coś wyjątkowo cennego dla znienawidzonej carskiej armii... Wynurzył się z morskich czeluści przed jego dziobem i kazał sprawdzić wszystkie luki. Bingo! Potwierdziły się jego strategiczno-wojenne przypuszczenia. Szkuner wiózł rzeczywiście bezcenny ładunek. Przeznaczone dla spragnionych carskich oficerów 66 beczek koniaku, 17 porto oraz 44 skrzynki szampana. Tego z 1907 r., który poszedł wcześniej na dno z Titanikiem. W sumie ponad 1000 butelek. Załogę humanitarnie przesiedlono na szalupy. Potem padł krótki rozkaz: zatopić! Sącząc kieliszek szampana, Hoppe w dzienniku działań bojowych precyzyjnie odnotował geograficzne parametry zdarzenia. Pozwoliło to lata później (w 1997 r.) potomkom wikingów zlokalizować zatopiony wrak. Wydobyto go na powierzchnię — z całym swym cennym ładunkiem! Drewniane beczki nie wytrzymały ciśnienia... Koniak i porto diabli wzięli!

Sen na głębokości

A co z szampanem? Przez lata pod wodą czuł się doskonale. Starannie zapakowany w skrzyneczki, do tego w temperaturze +4 stopnie Celsjusza, zapadł w sympatyczny winny letarg. Nawet korki nie mogły samoistnie wystrzelić blokowane przez ciśnienie słupa wody.

Z niepokojem otworzono pierwszą butelkę... I pierwsze zaskoczenie. Szampan miał złotożółty kolor i był mile zharmonizowany smakowo. W kieliszku nieśmiało wdzięczyły się nawet bąbelki. Odnotowano bogactwo aromatów — z dominującymi powiewami miodu, także porzeczek. Miał długi i wspaniały posmak. Na aukcjach sięgał po 3 tys. EUR za butelkę, w restauracjach już znacznie więcej. Najstarszy chyba szampan w sprzedaży — w sylwestra strzeli mu właśnie sto lat.

Inne szampańskie podwodne skarby zawdzięczamy pewnej sowieckiej fregacie. W 1955 r. — ponoć ze względu na warunki atmosferyczne — skutecznie nie zauważyła pewnego francuskiego towarowego stateczku. Miękko poszedł na dno i osiadł na niezbyt dużej głębokości. Całe szczęście, że miękko — bo w lukach było blisko 20 tys. butelek szampana. Rocznik 1950. Kiedy w końcu wytropiono jego podwodne legowisko, nurkowie nerwowo przebierali płetwami, by jak najszybciej dotrzeć do cennych skrzyneczek. Nie kryli podwodnej radości, kiedy stwierdzili, że towar ostał się praktycznie nietknięty. W dodatku dobrze schłodzony. Według nurków i ekspertów smakowo dobry, choć z lekkimi rybnymi aromacikami. Jakiś zły rocznik?

Polscy nurkowie też mają swoje szampańskie sukcesy. Chodzą słuchy, że z jeziora Łęsk na Mazurach udało im się wydobyć w tym roku butelkę Sowieckoje Szampanskoje. Rocznik nieznany — butelka nie dopłynęła do bazy...