Umowę na doradztwo przy pozyskaniu kapitału Termisil podpisał ze spółką Evip Centrum, a po tym jak Mioduszewski się z nią rozstał, z kolejną zarządzaną przez niego firmą — IFM. Nie była to udana współpraca. Jej owocem było zawiadomienie do prokuratury, złożone przez Michnów, w którym zarzucili Mioduszewskiemu, że oszukał ich, w porozumieniu z przedstawicielami Opery.
— Śledztwo zostało właśnie umorzone. W mojej ocenie doradca mógł rzeczywiście naruszyć zapisy umowy, łączącej go z Termisilem. Jego działanie nie wypełnia jednak znamion czynu zabronionego i powinno być oceniane nie w postępowaniu karnym, ale cywilnym — mówi Krzysztof Burzyński z Prokuratury Rejonowej w Wołominie. Michnowie już zapowiadają, że złożą zażalenie na umorzenie. Skąd ta determinacja?
— Czujemy się oszukani przez pana Mioduszewskiego. Najpierw, wbrew ustaleniom, złożył Maciejowi Kwiatkowskiemu, szefowi Opera TFI i jednocześnie swojemu znajomemu z czasu wspólnej pracy w Creditanstalt, ofertę na większościowy pakiet Termisilu, informując go jednocześnie o naszym przymusowym położeniu. A później, też poza naszymi plecami, podpisał umowę z Operą na doradztwo, choć miał już taką, podpisaną z Termisilem. Według nas Opera też zachowała się nieuczciwie, wchodząc w relacje umowne z doradcą drugiej strony i płacąc mu wynagrodzenie — mówią Michnowie.
— Uzgodnienia z panem Mioduszewskim zostały dokonane po grudniu 2009 r., czyli po tym, jak kontrakt reprezentowanej przez niego spółki IFM z Termisilem na pozyskanie kapitału został wykonany. Później IFM nie doradzał już Termisilowi — odpowiada Radosław Rejman, były członek zarządu Opera TFI.
Michnowie twierdzą, że to nieprawda i Mioduszewski doradzał im nawet po grudniu 2009 r. Sam Dariusz Mioduszewski nie chciał odpowiedzieć na pytania „PB”. Powiedział jedynie, że nie będzie komentował zarzutów Michnów. W prokuraturze, jak wynika z naszych informacji, zeznał, że umowy z Operą i Termisilem nie wykluczały się wzajemnie, a on nie był w konflikcie interesów.