Kadencja jej gabinetu 2019-24 została naznaczona wydarzeniami nadzwyczajnymi – w orędziach 2020 i 2021 dominowało przeciwdziałanie skutkom COVID-19, teraz zaś mocno zaakcentowana została agresja Rosji na Ukrainę. W sferze symbolicznej UE wręcz uchyliła napadniętemu państwu niebo, w sali PE obecna była prezydentowa Ołena Zełenska, zaś Ursula von der Leyen wystąpiła na niebiesko-żółto. Notabene barwy ukraińskie są tożsame z unijnymi, tylko ciut różnią się odcieniami. Ze Strasburga przewodnicząca KE pojechała (kolejny już raz) do Kijowa, będąc pierwszym zagranicznym politykiem, który ogłosił to przed wyruszeniem w podróż. To także symbol pewnej normalizacji sytuacji.

Wygłoszona została masa wzniosłych słów o solidarności z Ukrainą oraz nadziei na pokonanie Rosji. Trudniej przychodzi wychwycenie ze słowotoku konkretów o postępach Ukrainy na ścieżce akcesyjnej od chwili uzyskania przez nią oficjalnego statusu państwa kandydującego. Poza znoszeniem barier celnych, ciekawa jest zapowiedź objęcia Ukrainy unijnym bezpłatnym roamingiem, co znakomicie ułatwiłoby kontakty także między uchodźcami przebywającymi w naszych państwach a ich rodzinami.
Poza wątkiem ukraińskim debata w PE potwierdziła istnienie sprzeczności między deklaracjami unijnej jedności a rozbieżnościami w szczegółach. Ważnym wątkiem było przerażenie półmiliardowej rzeszy obywateli UE rosnącymi kosztami energii. Wspólną unijną odpowiedzią miałoby być m.in. ustalenie pułapów cen gazu. Dosłownie nikt – w tym również wypowiadający się eurodeputowani PiS – nie poruszył wątku zamrożenia cen uprawnień ETS. W tej sprawie polski rząd jest całkowicie osamotniony, i to nie wobec unijnych instytucji, lecz niemal wszystkich państw członkowskich. Ceny ETS uważane są za silny czynnik wymuszający ekonomicznie odchodzenie od wykorzystywania węgla jako źródła energii, zielony kurs UE się nie zmienia. Przeproszenie się z węglem przed nadchodzącą zimą zapowiada się raczej na epizodyczne.
Kilka akcentów z orędzia, a także z debaty europosłów miało znaczenie dla Polski. Ursula von der Leyen oficjalnie uderzyła się w unijne piersi za niesłuchanie wieloletnich ostrzeżeń Polski oraz republik bałtyckich przed agresywnością Władimira Putina. Trudno powiedzieć, jak długo echa tej samokrytyki będą oddziaływały na konkretne decyzje UE. Wśród społeczeństw państw oddalonych od Rosji coraz silniejsze są nastroje pacyfistyczne i postulaty normalizacji stosunków, zwłaszcza gospodarczych, z Rosją. Sankcje odbijają się bowiem i uderzają zwrotnie z zaskakującą siłą. Orędzie i debata potwierdziły także, że tzw. mechanizm warunkowości budżetowej absolutnie nie odchodzi do lamusa, co wiąże się choćby z perspektywą uzyskania wreszcie przez Polskę pieniędzy finansujących Krajowy Plan Odbudowy i Zwiększania Odporności. Nie w orędziu przewodniczącej KE, lecz w klasyfikacji większości eurodeputowanych w kategorii nieprzestrzegania praworządności zdecydowanie przoduje węgierski rząd Viktora Orbána, zaś nasz znajduje się na drugim miejscu, chociaż trzeba odnotować, że w sporym odstępie. Od niedawna na trzecie miejsce wstępnie typowane są zaś, w kontekście możliwego wyniku wyborów… Włochy.