Pokerzyści bez taryfy ulgowej

Marcel ZatońskiMarcel Zatoński
opublikowano: 2015-01-22 00:00

Zwolennicy karcianej gry twierdzą, że liberalizacja prawa przyniosłaby budżetowi 400 mln zł. Urzędnicy rozkładają ręce.

Amatorskie i profesjonalne zestawy do pokera wraz z żetonami co prawda można kupić w każdym większym markecie i księgarni, ale niech uważają ci, którzy chcieliby je wykorzystać do gry na pieniądze. Od 2010 r., na mocy ustawy hazardowej, poker jest traktowany jak każda inna gra losowa i organizacja turniejów wymaga zgody resortu finansów, a poker stolikowy (czyli taki, w którym w każdej chwili można się przyłączyć do gry i z niej wycofać)nawet w kasynach jest nielegalny.

AW

— W Polsce poker jest praktycznie zdelegalizowany. Poza kasynami można grać tylko bez wpisowego i nagród, w dodatku przy turniejach płaci się aż 25-procentowy podatek. W efekcie profesjonaliści grają w szarej strefie, a na turnieje wyjeżdżają do Czech i Austrii. Szacujemy, że przy bardziej liberalnych przepisach, podobnych jak w innych krajach UE, budżet mógłby zyskiwać 100 mln EUR rocznie, czyli ponad 400 mln zł — mówi Marcin Horecki, prezes stowarzyszenia Wolny Poker.

W środę na posiedzeniu parlamentarnego zespołu ds. efektywnej regulacji pokera z przedstawicielami branży i graczy spotkał się wiceminister Jarosław Neneman, od listopada w resorcie finansów odpowiadający za podatki. Pokerzyści i członkowie zespołu, którzy do tej pory siadali do stolika z wiceministrem Jackiem Kapicą, liczyli na nowe otwarcie.

— Od dwóch lat spotykamy się i powtarzamy to samo, słyszymy obietnice wprowadzenia zmian i nic się nie zmienia — mówił poseł Jan Tomaszewski.

Nowe rozdanie w Ministerstwie Finansów zmian w polityce rządowej nie przyniesie.

— Do wprowadzenia nowych przepisów potrzebna jest wola polityczna. Jesteśmy otwarci na dyskusję, ale rząd obecnie nie planuje wprowadzania większych zmian w ustawie hazardowej — mówi Jarosław Neneman. © Ⓟ