Niemal co trzeci Polak świadomie kupuje produkty nieoryginalne
Nieważne czy to Burberry czy Ruch Chorzów. W Polsce podrabia się niemal każdą popularniejszą markę. Klientów nie brakuje.
Zamknięcie bazaru w okolicach warszawskiego Stadionu Dziesięciolecia nie oznacza, że nie da się już kupić w stolicy torebki z logo Luis Vuitton. Za całe 50 zł można znaleźć okazy z kultowym logo LV — choćby na aukcjach internetowych. Handel podróbkami ze szczęk przeniósł się w bezmiar sieci. A nam tylko w to graj. Tylko 18 proc. Polaków uważa bowiem, że sprzedawanie podróbek powinno być karane — wynika z najnowszych badań, jakie na zlecenie Grupy Allegro zrobiła pracownia SMG/KRC. 28 proc. z nas nie widzi nic nieetycznego w sprzedawaniu podróbek.
— To zaskakujące wyniki — przyznaje Patryk Tryzubiak z Allegro.
Co ciekawe, Polacy pytani, co oznacza dla nich "podróbka", mówią nie tylko o gorszej jakości (21 proc.), ale niemal równie często wskazują po prostu na wzorowanie się na oryginale i niższej cenie (w sumie 22 proc. wskazań).
Allegro śledzi...
Tymczasem dla serwisów typu Allegro podróbki to kłopot. Z jednej strony, zezłoszczeni właściciele praw do podrabianych marek, z drugiej — internauci, co rusz natykający się na nieoryginalny oryginał. Obie strony straszą sądem.
— We Francji w niedawnej sprawie eBay został zmuszony do wypłaty kilkumilionowego odszkodowania na rzecz uprawnionych producentów perfum i torebek, których podróbki można było kupić w serwisie. Sąd uznał, że eBay powinien monitorować aukcje w poszukiwaniu towarów naruszających prawo — przypomina Magdalena Kogut-Czarkowska, prawnik z kancelarii Baker McKenzie.
— Mamy świadomość wagi sprawy. Dlatego m.in. ściśle współpracujemy z właścicielami praw do marek. Co miesiąc zarówno oni, jak i nasi pracownicy, wskazują kilka tysięcy podejrzanych aukcji, które blokujemy — zaznacza Patryk Tryzubiak.
43 proc. badanych przez Allegro przyznaje, że kupiło podróbkę, z czego aż 29 proc. zrobiło to świadomie. Towaru jest do wyboru, do koloru. Zazwyczaj prosto z Chin.
— Podróbki kupowane są często przez serwisy internetowe właśnie od chińskich producentów i potem znów trafiają do sieci, tyle że na Allegro czy eBay — opisuje Magdalena Kogut-Czarkowska.
...a cygara fałszują
O tym, że Polacy lubią podróbki z sieci, świadczy też liczba antypodróbkowych partnerów Allegro. Są reprezentanci praktycznie każdej branży. Nie tylko Jack Daniels, Levi’s, Nivea, ale i Honda, Google czy Ruch Chorzów. Ten ostatni w zeszłym sezonie walczył z zalewem podróbek koszulek Andrzeja Niedzielana. Tej jesieni Niedzielan gra już w Kielcach, ale w Chorzowie problem podróbkowy pozostał.
— Co rusz natrafiamy na sklepy internetowe czy aukcje, gdzie pojawiają się podróbki gadżetów i ubrań z logo Ruchu. Taka nielegalna sprzedaż robi nam dziurę w budżecie, bo przychody oficjalnych sklepów Ruchu to poważne pieniądze. Zakładam więc, że czarny rynek też generuje niezłe zyski — ocenia Mariusz Gudebski z Ruchu Chorzów.
Według badań SMG/KRC, 60 proc. osób, które kiedykolwiek świadomie kupiły podróbkę, regularnie kupuje takie produkty. Jerzy Mazgaj, właściciel m.in. butików luksusowych marek odzieżowych i salonów z cygarami, nie jest zdziwiony skalą procederu.
— Polacy akceptują podróbki, bo nie myślą o stratach producenta oryginału, ale o własnym prestiżu. Dlatego paradowanie z torebką kupioną za sto złotych, gdy oryginał kosztuje 6 tys., mnie nie dziwi — przyznaje Jerzy Mazgaj.
Z jego marek w Polsce podrabia się głównie Burberry i Armaniego. A sam biznesmen najczęściej pada ofiarą podrabianych... cygar.
— To plaga. Zdarza się, że w renomowanej restauracji kelner przynosi cygaro za kilka dolarów z Hongkongu, które udaje ręcznie zawijany rarytas z Kuby — przekonuje Jerzy Mazgaj.
Okiem menedżera
Izabela Gałęza,
dyrektor marki Mont Blanc w Polsce
Wieczne
piór
podrabianie
Walka z podróbkami w sieci to niekończąca się historia. Co prawda aukcje fałszywek łatwo jest znaleźć, ale w miejsce zlikwidowanej szybko pojawia się następna. I tak gdzieś od około 6 lat znajdujemy kilkadziesiąt "lewizn" miesięcznie. Okazje niesamowite: rozpadające się pióro z logo Mont Blanc za 150 zł (cena oryginału 1500 zł) czy "srebrne" spinki do mankietów za 75 zł, kiedy nasze kosztują przecież 1000 zł. Byłam w Chinach i widziałam masę podróbek Mont Blanc na ulicach. Stamtąd to głównie płynie i nie przestaje, bo w miejsce jednej zamkniętej fabryczki podróbek powstają dwie kolejne.
Eldorado lewizny
0,83
mld USD
Tyle wart jest rynek podróbek w Polsce.
43
proc. Taki jest odsetek Polaków, którzy nigdy nie kupili podróbki.
3
proc. Takiemu odsetkowi Polaków produkt nieoryginalny kojarzy się z oszustwem.