Polacy korzystają z okazji cenowych
Rynek usług turystycznych przeżywa poważne perturbacje w związku z silną konkurencją panującą w branży. Biura podróży walczą o klientów głównie metodą obniżania cen. Takiej polityce sprzyja wysoki kurs złotego.
Rynek usług turystycznych to sektor, w którym panuje bardzo silna konkurencja. Taka sytuacja zmusza większość biur do przedstawiania klientom jak najdogodniejszej dla nich oferty. Najbardziej znany sposób zachęcania zainteresowanych to tak zwane last minute, oferty wykupywane w ostatnim momencie, a więc dużo tańsze niż te z katalogów.
— Polacy stali się nagminnymi łowcami tego typu okazji. Ten trend jednak już się wyczerpuje, bo z naszego doświadczenia wynika, że last minute było znacznie bardziej rozchwytywane w ubiegłym sezonie — mówi Magdalena Łysiak, kierownik marketingu biura turystycznego Dromader.
Niektórzy przedstawiciele rynku usług turystycznych podkreślają, że biura podróży potrafią kalkulować katalogowe ceny ofert tak, by uwzględnić w przyszłości cenę last minute.
— Bardzo dużo biur przedstawia każdą ofertę jako last minute — sygnalizuje Krzysztof Wojtkiewicz, sekretarz generalny Polskiej Izby Turystyki.
Ten sposób postępowania wynika z masowego kupowania tego typu ofert w latach poprzednich.
— Klienci biur podróży mniej zwracali uwagę na to, czy jest to dobra oferta. Najważniejsza była niska cena — zauważa Magalena Łysiak.
Kup wcześniej
Chęć konkurowania zmusiła wiele biur podróży do wprowadzenia innych form zachęty. Nowością na naszym rynku było pojawienie się oferty first minute. Polega ona na wykupie wycieczki na pół roku wcześniej. Klienci mogą wtedy zaoszczędzić nawet jedną piątą ceny imprezy. W takim układzie biura podróży korzystają nie tylko z szybszego zebrania środków i ponoszą mniejsze ryzyko, ale również mogą obracać gotówką klientów. Wszystko to sprawia, że niższe ceny są opłacalne dla obu stron.
— Ten sposób sprzedawania wycieczek jest bardzo rozpowszechniony w krajach zachodnich. Większość wyjazdów planuje się tam z dużym wyprzedzeniem — dodaje Krzysztof Wojtkiewicz.
Hiszpania za 400 zł
Silna konkurencja w branży turystycznej objawiła również swoje negatywne strony zarówno dla firm, jak i klientów. Touroperatorzy niejednokrotnie oskarżają się o oferowanie cen dumpingowych. W ogłoszeniach prasowych można znaleźć wiele propozycji wycieczek o podejrzanie niskich cenach.
— Bywają oferty wyjazdu do Hiszpanii lub Grecji za 400 zł, tymczasem sam przejazd autokarem nie da się niżej skalkulować niż 300 zł. Takie podejrzane oferty powinny wzbudzać nieufność wśród potencjalnych klientów — podkreśla Magdalena Łysiak.
Nadmierne zaniżanie cen spowodowało upadek niejednego biura podróży. Jednak nie wszystkie takie okazje należy traktować jako oszustwa. Niektóre, szczególnie dopiero wchodzące na rynek biura podróży, starają się zwrócić na siebie uwagę superofertą.
— W niektórych przypadkach taką promocję finansują zachodni partnerzy, którzy w ten sposób chcą pozyskać polską klientelę — zaznacza Magalena Łysiak.
— Bywa, że zdesperowane biura podróży, by się utrzymać na rynku przez nie najlepszy dla nich sezon, rezygnują z dochodów i przygotowują ofertę po kosztach — dodaje Krzysztof Wojtkiewicz.
Obniżaniu cen ofert katalogowych sprzyja również niska cena dolara oraz euro. Dzięki temu firmy przekalkulowały swoje koszty i mogły sprzedawać oferty znacznie taniej, niż to wynikało z propozycji przedstawionej na początku roku.
— Nasi klienci z oferty first minute otrzymali zwrot części kosztów poniesionych na jesieni — chwali się Magalena Łysiak.
Turyści wolą na plaże
Przedstawiciele branży turystycznej są zaniepokojeni spadkiem zainteresowania krajowymi ofertami turystycznymi. Polacy coraz rzadziej spędzają wczasy w kraju. Również coraz mniej cudzoziemców przyjeżdża do naszych kurortów.
— Wyraźnie spada liczba osób wypoczywających w Polsce. W 2000 roku wyjechało do naszych kurortów o 800 tys. osób mniej niż dwa lata temu. Ten sezon będzie jeszcze gorszy — przewiduje Krzysztof Wojtkiewicz.
Polskiej turystyce brak odpowiedniego wsparcia zarówno ze strony rządu, jak i samorządów lokalnych, podkreśla większość przedstawicieli branży. Nasz kraj, mimo bardzo atrakcyjnych terenów, nie może też konkurować z krajami południowymi.
— Ponad 90 proc. wyjazdów turystycznych to wyjazdy w celu wypoczynku na ciepłej plaży. Bałtyk nie może tutaj współzawodniczyć z Morzem Śródziemnym czy Adriatykiem. Cenowo już dawno przestaliśmy konkurować z takimi krajami, jak Chorwacja czy nawet Hiszpania — zauważa Krzysztof Wojtkiewicz.
Szansą dla polskiej turystyki może być rysująca się zmiana trendów w branży.
— Badania nad kształtem turystyki w latach 2010-2020 wskazują, że coraz większe znaczenie zyska turystyka czynna. Klienci będą coraz częściej płacić za wyjazdy związane z uprawianiem sportu czy z aktywnym zwiedzaniem, a ten trend nie wymaga gorących plaż i lazurowego morza — zapewnia Krzysztof Wojtkiewicz.
Grzegorz Zięba
[email protected] tel.(22) 611-62-17