Malaga, w której 320 dni w roku świeci słońce, a koszty życia są niższe niż w Londynie czy Nowym Jorku, to hiszpańska Dolina Krzemowa. Wybrało ją w ostatnich miesiącach kilka firm, w tym Santander, Citi, Google i Vodafone, a w ostatnich latach – kilkaset, m.in. Siemens, Accenture, PwC, Orange, Ericsson czy Caterpillar (więcej w ramce). To nowy trend – bestshoring.
Co zrobiły wojna i pandemia
– Zjawisko obserwujemy od około trzech lat. Nie byłoby go, gdyby nie wojna o pracowników i pandemia – mówi Jacek Levernes, honorowy prezes ABSL, Związku Liderów Sektora Usług Biznesowych, który wychowywał się m.in. w Hiszpanii.
Twierdzi, że dziś wysoka pensja nie wystarczy, by ściągnąć kompetentnych pracowników.
– Ludzie z generacji Z uważają, że pieniądze i kariera to nie wszystko. Liczy się work-life balance, równowaga życia zawodowego i prywatnego. Trzeba mieć czas dla siebie, na swoje hobby, wyścig szczurów ich nie interesuje. Dlatego – owszem – wygląd biura ma znaczenie, podobnie jak możliwość pracy hybrydowej czy szeroki wachlarz benefitów, jak przedszkole, ubezpieczenie zdrowotne, masaż, psycholog czy coach, ale lokalizacja również się liczy – uważa Jacek Levernes.
Przypomina, że COVID-19 wywołał rewolucję, bo spowodował masowe przejście sektora usług biznesowych na pracę zdalną.
– Jeśli można pracować z domu, to można pracować z każdego miejsca na świecie. Otworzyło to firmy, uznały, że to, co się robi w Londynie, można robić gdzie indziej. Wzrosła tolerancja pracodawców dotycząca pracy z domu lub hybrydowej, nie ma tyle restrykcji, co dawniej – mówi menedżer.
Pod koniec ubiegłego roku Santander ogłosił, że otwiera centra technologii w Warszawie i Maladze i zatrudni w nich 1,4 tys. osób z wykształceniem w naukach ścisłych, technologicznym, inżynieryjnym i matematycznym. W marcu 2022 r. Citi otworzył w Maladze centrum, w którym chce zatrudnić 30 młodszych analityków bankowości inwestycyjnej. Mają być uzupełnieniem dla setki analityków zatrudnionych w biurach w Londynie, Madrycie, Paryżu, Mediolanie i Frankfurcie z szansą na awans za dwa lata. Citi płaci im połowę tego, co otrzymują osoby na podobnych stanowiskach w bankach inwestycyjnych w Nowym Jorku czy Londynie (ok. 100 tys. USD rocznie). Google otworzył w Maladze centrum cyberbezpieczeństwa, a Vodafone ogłosił rok temu, że do 2027 r. zainwestuje tam 225 mln EUR w hub R&D, w którym zatrudni 600 osób. W Maladze od 1990 r. działa park technologiczny, który od 2020 r. nazywa się Malaga TechPark. Działa w nim kilkaset firm, w tym Alstom Transporte, Ferrovial Agroman, Siemens, Thales Transport, Vodafone, Huawei Technologies, Air Liquide Medicinal, TDK Electronics, Accenture Outsourcing Services, PwC, Orange, Oracle, Ericsson i Caterpillar.
Co zrobić w Warszawie, a co na Costa del Sol
Zdaniem Jacka Levernesa bestshoring jest komplementarny do onshoringu (lokalizacja centrum w tym samym kraju), offshoringu (za granicą, przy wyborze liczą się niższe koszty) czy nearshoringu (na tym samym kontynencie czy w tej samej strefie czasowej, tu liczy się wartość dodana), ale nie zabierze projektów innym lokalizacjom.

– Są działania, które muszą być prowadzone w siedzibie, to tam spotyka się z klientem, płaci podatki, tam rezyduje zarząd. Zaawansowane usługi, do których trzeba ściągać pracowników z całej Europy, warto zlokalizować np. w Maladze, ale do zespołu zarządzania projektami czy HR można znaleźć pracowników w Warszawie, Pradze czy Bukareszcie. Londyn oferuje wiele atrakcji, ale życie jest tam intensywne. Do Warszawy niekoniecznie zwabimy najlepszych pracowników z Paryża, Amsterdamu czy Sztokholmu – mówi Jacek Levernes.
Bestshoringu nie obawia się także menedżer firmy konsultingowej EY, która w lipcu 2022 r. otworzyła w Maladze centrum usług.
– Lokalizacja centrów usług wspólnych nie jest bezpośrednio związana z atrakcyjnością turystyczną miast, choć część wskaźników, które podlegają ocenie, jest skorelowana. Mowa tu choćby o połączeniach lotniczych, ogólnej atrakcyjności ośrodka jako miejsca zamieszkania dla pracowników czy jakości infrastruktury. Generalnie jednak najważniejszymi czynnikami decydującymi o wyborze lokalizacji pod inwestycje w SSC [z ang. shared services center - red.] są dostępność kandydatów i koszty pracy. Londyn, Paryż czy Rzym to miejsca atrakcyjne turystycznie, ale drogie. Palma de Mallorca przyciąga rzesze gości każdego roku, ale znalezienie tam specjalistów w dziedzinie IT czy finansów pewnie będzie trudne. Za to Kraków, Porto czy Malaga to miasta, w których atrakcyjność lokalizacji - zarówno dla turystów, jak też mieszkańców - jest wysoka, a przy tym łączy się z rozwiniętym i atrakcyjnym kosztowo rynkiem pracy – mówi Marek Grodziński, partner w EY, lider praktyki Global Business Services.

Malaga ma z jednej strony atuty pod kątem nearshoringu, bo znajduje się blisko klientów, a koszt pracy jest podobny do Europy Wschodniej, ale z drugiej strony jest atrakcyjna dla młodych ludzi, oferuje „sun, sea and ski”, bo na narty jedzie się półtorej godziny.
– Nie wygramy z Malagą w kategorii lokalizacji nadmorskiej. Warszawa nie ma też klimatu Barcelony. Jesteśmy natomiast porównywalni pod wszystkimi innymi względami. Polska od lat istnieje na mapie destynacji centrów usług operacyjnych, a od kilku lat – usług związanych z zaawansowanymi procesami i podejmowaniem decyzji strategicznych. Warszawa, Kraków czy Wrocław też mogą być sexy lokalizacjami – łatwo tu dojechać i to tu jest talent – mówi Agnieszka Kulikowska, starsza partnerka w firmie Page Executive zajmującej się rekrutacją najwyższej kadry zarządzającej.
Uważa, że Polska była postrzegana jak Indie czy Malezja, czyli tańsze lokalizacje, dziś jednak rozwija się segment usług zaawansowanych – np. technologicznych, R&D, kontrolingowych.

Polak doradzi i pokieruje centrum w Hiszpanii
Dla polskich specjalistów trend na bestshoring to okazja, by zabłysnąć. Na przykład centrum jednej z firm Wielkiej Czwórki w Maladze tworzy właśnie menedżer z Polski.
– 50,8 proc. realizowanych w Polsce procesów stanowią zaawansowane usługi, mamy więc kompleksowe portfolio. Do tych wyspecjalizowanych usług zalicza się także budowa strategii. Szukamy miejsc, w których firmy mogą budować huby kompetencyjne, dywersyfikować się geograficznie, być bliżej klientów. Po 15 latach funkcjonowania w międzynarodowych korporacjach liderzy z Polski mają do tego odpowiednie kompetencje – mówi Anna Berczyńska, wiceprezeska ABSL.
Jej słowa potwierdza Jacek Levernes.
– Polska jest numerem 1 w centrach usług w Europie i w TOP5 na świecie. Są osoby, które budowały centra w Polsce, a dziś budują je np. w Maladze. To bardzo dobry znak. Udało nam się to, co chcieliśmy osiągnąć: zbudowaliśmy bardzo mocny hub nearshoringowy, kompetencje, teraz możemy eksportować pracowników. Jeśli ktoś chce utworzyć centrum usług wspólnych, przychodzi do Polski, bo tu są kompetencje – mówi menedżer.
Tak uważa również Agnieszka Kulikowska.
– Międzynarodowe firmy zaczynają szukać w Polsce kandydatów na najwyższe stanowiska. Mamy kompetencje – w branży nowoczesnych usług biznesowych pracuje w naszym kraju 400 tys. osób. Obecni top menedżerowie zaczynali od zarządzania zespołami operacyjnymi na poziomie mniejszych regionów, obecnie coraz częściej zarządzają już zespołami globalnymi. Jeszcze parę lat temu osoby szefujące centrom usług marzyły, by nie zajmować się tylko realizowaniem procesów, ale mieć też wpływ na strategię. To marzenie zaczęło się spełniać. Mamy wystarczający kapitał intelektualny, by to tu poszukiwano pracowników pełniących role globalne. Coraz rzadziej będzie się to wiązać z koniecznością przeprowadzki do centrali firmy – uważa Agnieszka Kulikowska.
Dziś to zjawisko się zaczyna, za kilka lat będzie oczywistością.
– Na razie uświadamiamy inwestorów, że warto szukać w Polsce takich osób. Gdy pracujemy dla międzynarodowych firm, Polacy często wygrywają z menedżerami z innych lokalizacji. W zeszłym roku zespół Page Executive w Polsce zrealizował 74 projekty rekrutacyjne na stanowiska w zarządzie i dyrektorskie, w tym 33 z odpowiedzialnością regionalną lub globalną. Spośród zrealizowanych przez nas w 2022 r. na świecie prawie 2 tys. projektów executive search rekrutacja Polaków to tylko wycinek – ale trend poszukiwania na naszym rynku kandydatów na globalne role jest już wyraźnie zauważalny – mówi partnerka w Page Executive.
Osoby z Polski wybrano m.in. w realizowanym przez jej firmę projekcie doboru globalnego dyrektora finansowego w dużej grupie finansowej, która pod uwagę brała osiem rynków, globalnego dyrektora marketingu dla firmy, która mogła tę rolę umiejscowić w dowolnym z 10 krajów, szefa zakupów dla dużej grupy handlowej, która szukała go w Europie Środkowej i Wschodniej, czy szefa działu ryzyka, który postanowiła stworzyć szwajcarska grupa usługowa zatrudniająca 100 tys. osób.
Taki mają klimat
Niewykluczone, że trend na bestshoring zmieni układ sił w polskich miastach, wśród których od lat liderem pod względem liczby zatrudnionych jest Kraków, druga jest Warszawa, a trzeci Wrocław. W subiektywnym rankingu 220 menedżerów z branży usługowej, na pierwszym miejscu jest Wrocław, na drugim Trójmiasto, a na trzecim Warszawa.
– Obserwujemy ten trend, on już pomaga Trójmiastu. Jednym z elementów, do których odnoszą się przedstawiciele firm inwestujących na Pomorzu, jest jakość życia i możliwość zachowania odpowiedniego balansu między pracą a relaksem. Nie jest to czynnik decydujący o atrakcyjności inwestycyjnej regionu, ta wynika z jakości dostępnych kadr, infrastruktury, poziomu uczelni itd., ale w ciągu ostatnich lat specyficzny pomorski klimat zdecydowanie pomagał nam w pozyskiwaniu kolejnych projektów – mówi Wojciech Tyborowski, dyrektor Invest in Pomerania.