Takie są wyniki badań przeprowadzonych w środowisku najnowszych polskich imigrantów w Oslo. Badaniami zainteresowały się we wtorek norweskie media.
Liczba Polaków, którzy legalnie przebywają i pracują w Norwegii okresowo przekracza 16 tys. Rośnie też liczba obywateli polskich, którzy osiadają w tym kraju na stałe. W ubiegłym roku było to 7.400 osób. Szacunkowa i bardzo przybliżona liczba Polaków pracujących w Norwegii na czarno i przebywających w tym kraju nielegalnie określana jest na ponad 10 tys.
Latem do Norwegii przybywa - jak się szacuje - ok. 80 tys. Polaków, ale większość wraca wkrótce do kraju.
Większość objętej badaniami grupy (74 proc.), to mężczyźni. Niemal wszyscy (94 proc.) pracują w budownictwie. Natomiast większość kobiet w tej grupie (63 proc.) pracuje jako pomoce domowe lub sprzątaczki.
Okazało się, że kobiety zarabiają lepiej niż mężczyźni. 92 proc. objętych badaniami Polek otrzymuje (w przeliczeniu) od 8,5 do 12,3 euro za godzinę. Podobne zarobki ma tylko 72 proc. mężczyzn. Pozostali zarabiają dużo mniej.
Omawiając wyniki badań, środowisko najnowszych polskich imigrantów podzielono na cztery typowe kategorie.
- "Zintegrowany kucharz". Ona lub on mają "norweską" pracę, "norweskie" zarobki i czas pracy, nauczyli się już języka. Poznali norweskie prawo pracy i umieją z niego korzystać. Większość przedstawicieli tej grupy sądzi jednak, że Polacy są w Norwegii wykorzystywani, a nawet dyskryminowani.
- "Legalnie pracujący czasowy przybysz". Ma dłuższy od norweskich kolegów dzień pracy, zarabia mniej niż oni, mieszka w zatłoczonym lokalu i nie pozwala sobie na inne wydatki poza koniecznymi do przeżycia. Poznał już trochę prawo pracy, odczuwa w Norwegii osamotnienie, ale decyduje się na takie życie, by zaoszczędzić jak najwięcej pieniędzy przed powrotem do kraju.
- "Sprzątaczka". Pracuje sprzątając prywatne mieszkania. Nie ma legalnej pracy, nie płaci podatków, ani w Norwegii, ani w Polsce, nie chroni jej też prawo pracy. Nie ma oficjalnego prawa pobytu w Norwegii. Jest zależna od pośredników przy wyszukiwaniu pracy. Gotowa pracować jak najwięcej.
- "Bezbronny budowlaniec". Bezbronny wobec pracodawcy, bo nie ma formalnej umowy o pracę, albo nie znając żadnego języka obcego podpisał taką umowę, że nie obejmują go przepisy chroniące przed zwolnieniem, określające odszkodowania w razie wypadku lub choroby. Nie płaci podatków i nie podlega prawu pracy.
Z tej właśnie ostatniej kategorii pochodzi większość z 7 proc. pracujących w Norwegii Polaków skarżących się, że nie dostali żadnej wypłaty za swoją pracę w 2006 r., bo pracodawca ogłosił upadłość po zakończeniu inwestycji.
14 proc. Polek pracujących w Norwegii przyznaje, że
spotka się z seksualnym molestowaniem ze strony klientów, pracodawców lub
kolegów z pracy.