Polecą na targi własnym samolotem

Anna DruśAnna Druś
opublikowano: 2017-10-05 22:00
zaktualizowano: 2017-10-05 19:31

Aktywni mężczyźni po 40. porzucają quady i zaczynają latać samolotem lub na paralotni

Na odbywające się w Polsce już po raz drugi Targi Lotnictwa Lekkiego, które rozpoczną się jutro w Kielcach, można przylecieć własnym samolotem. Impreza przyciąga głównie właścicieli firm szkolących w nauce latania lekkim sprzętem, takim jak paralotnia, szybowiec czy awionetka, ale również producentów sprzętu i hobbistów lotnictwa. Będzie jej zresztą towarzyszyć giełda, na której można kupić nowy lub używany sprzęt. Liczba wystawców wzrosła dwukrotnie.

SELFIE SPOD CHMURY:  Szukając ciekawszych doznań, coraz więcej osób zamienia quady na loty paralotnią czy kurs pilota małego samolotu. Zwykle zaczyna się od lotu w tandemie z doświadczonym pilotem, jak na zdjęciu Małgorzaty Mikołajczak, która leciała z Norbertem Nowickim, wicemistrzem świata.
Fot. Małgorzata Mikołajczak

— Kiedy zaczynałem przygodę z lataniem w latach 90., paralotniarstwem w Polsce zajmowało się może ze 20 osób. Teraz są ich setki, w tym wielu zainteresowanych nie tylko spełnieniem marzenia o lataniu, co zwykle zaczyna się lotem z doświadczonym pilotem — mówi Krzysztof Szewczyk, właściciel firmy EcExtreme, producenta napędów do paralotni i organizatora lotów w tandemie z wicemistrzem świata.

Jego zdaniem, emocje w tym sporcie są tak duże, widoki tak niepowtarzalne, że wiele osób po takim locie decyduje się na kurs pilotażu i kupno sprzętu, by w wolnych chwilach uciec w chmury.

— Znam takich, którzy sprzedali quady, porzucili inne sporty ekstremalne, bo połknęli bakcyla latania. Najczęściej są to mężczyźni po 40. roku życia, mający stałe dochody. Na pytanie, dlaczego paralotniarstwo, odpowiadają, że wszystko w końcu się nudzi, a jeszcze nigdy nie przeżyli dwóch takich samych lotów — mówi Krzysztof Szewczyk.

W Urzędzie Lotnictwa Cywilnego (ULC) na koniec 2016 r. było zarejestrowanych 5238 ważnych świadectw kwalifikacji pilota paralotni (w 2015 r. 3540). Wśród przyczyn popularności tego hobby eksperci wymieniają: malejące ceny sprzętu, dostępność szkoleń i znikające ograniczenia wiekowe. Według Piotra Sawki, prezesa Stowarzyszenia Gekon Glide Club, współorganizatora paragiełdy na targach, pierwszymi paralotniarzami w Polsce byli skoczkowie spadochronowi. Dziś grono jest już tak różnorodne, że pasjonaci nazywają go sportem dla każdego. Ograniczeniem może być tylko waga, gdyż nie szyje się paralotni dla osób poniżej 45 kg. Ograniczeniem nie jest już natomiast wiek, gdyż paralotniarstwo uprawia nadal 91-letni Janusz Orłowski, zwany w środowisku Praszczurem. W lipcu tego roku został nawet wpisany do Księgi Rekordów Guinnessa jako najstarszy aktywny paralotniarz na świecie. Łatwiej również o sprzęt czy szkolenia.

— Przy sprzyjających warunkach pogodowych już po tygodniowym szkoleniu można ubiegać się o świadectwo pilota paralotni. Jednak to liczba odbytych lotów i doświadczenie czyni prawdziwego pilota, bo w tej przygodzie nie chodzi o walkę o życie, ale czystą przyjemność z latania, widoków, niepowtarzalnych przeżyć — mówi Piotr Sawka. Sprzęt nadal nie należy do najtańszych, choć i tak mocno staniał. Komplet, czyli skrzydło i napęd oraz ubranie dobrej klasy, można kupić już za 25-30 tys. zł, sprzęt używany kosztuje w granicach 13 tys. zł. Podobny boom przeżywają również samoloty lekkie.

— Kilka lat temu sprzedawaliśmy 2-3 samoloty rocznie, w 2016 r. już 16 maszyn. Część na polski rynek — mówi Aleksander Opoczyński, prezes Aeroprakt Polska, producenta samolotów ultralekkich.

Z danych ULC wynika, że w Polsce co roku rejestruje się około 30 samolotów tego typu. Wiele pozostaje w rękach osób prywatnych, które latają na spotkania służbowe oraz rekreacyjnie. Niektóre z nich zrobiły z tego dobry biznes. Nie tylko sami latają w wolnych chwilach, skutecznie i szybko przemieszczają się na biznesowe spotkania, ale także reklamują swoje firmy, bo maszyny noszą ich logo, a kiedy nie latają, wynajmują samoloty.