Kryzys gospodarczy na Półwyspie Iberyjskim pomaga naszym producentom. Hiszpanie polubili niskie ceny polskich produktów
Po czterech latach Hiszpania wraca do pierwszej dziesiątki największych odbiorców polskiego eksportu. I to z hukiem. Sprzedaż naszych towarów mocno przyspiesza — w I kw. 2014 r. rosła w zawrotnym tempie 27 proc. rocznie (choć jeszcze pół roku temu była w stagnacji). To zdecydowanie najlepszy wynik z krajów, które odgrywają jakąś rolę w naszym handlu międzynarodowym.

— Polska notuje ostatnio dobrą passę w relacjach gospodarczych z Hiszpanią. W kilka miesięcy przeszła z deficytu we wzajemnych obrotach handlowych do sporej nadwyżki — 182 mln EUR po I kw. tego roku — mówi Stefan Assanowicz, prezes Polsko-Hiszpańskiej Izby Gospodarczej (PHIG) i firmy Rubau Polska.
Pół roku temu Hiszpania zajmowała dopiero 15. lokatę w rankingu największych rynków zbytu dla naszej sprzedaży. Od tego czasu wyprzedziła Ukrainę, Słowację, USA, Belgię i Norwegię.
— Co więcej — ożywienie widać nie tylko w handlu, ale także w inwestycjach. Na przełomie lat 2012/2013 pojawiły się dwie duże polskie inwestycje zagraniczne w Hiszpanii — Asseco i Boryszewa, a obecnie trwają prace nad dwiema, a może nawet trzema dość dużymi transakcjami — mówi Stefan Assanowicz.
Zachciało się świata
Skąd bierze się te ekspansja naszych producentów na Półwyspie Iberyjskim? GUS nie publikuje na razie struktury towarowej eksportu, więc trudno jednoznacznie wskazać przyczyny. Wydaje się jednak, że powody są przede wszystkim dwa. Po pierwsze, wiele wyjaśnia modny ostatnio wśród ekonomistów termin „reorientacja geograficzna” naszej sprzedaży zagranicznej. Od kilku kwartałów widać, że polscy producenci zdecydowanie odważniej przecierają nowe szlaki handlowe. Dzięki temu mocno rośnie też eksport do Szwecji (wzrost o 19,4 proc. r/r w I kw. 2014 r.), na Węgry (15,2 proc.), a także poza Europę — do USA (19 proc. w 2013 r.) czy do Arabii Saudyjskiej (32 proc.). Po drugie, w wejściu do Hiszpanii polskim eksporterom prawdopodobnie pomaga też… kryzys na tym rynku. Przez ostatnie dwa lata PKB Hiszpanii spadał, a bezrobocie sięgnęło26 proc. (wyższe jest tylko w Grecji). Szukając oszczędności, Hiszpanie coraz chętniej wybierają tańsze produkty, a to domena polskich producentów. — Z pewnością efekt zastępowania ma spore znaczenie. Polscy producenci są w stanie oferować niższą cenę towarów, a często nie ustępują one jakością zagranicznej konkurencji — mówi Sebastian Białecki, ekspert Wydziału Promocji, Handlu i Inwestycji (WPHI) w Madrycie.
Ostatnio pojawiły się pierwsze oznaki ożywienia w hiszpańskiej gospodarce. W I kw. PKB wzrósł o 0,4 proc., głównie dzięki ożywieniu w popycie krajowym.
— To bardzo sprzyjająca sytuacja dla polskich producentów. Konsumpcja zaczyna rosnąć, ale konsumenci nadal są w trudnym położeniu i pamiętają o kryzysie, więc kupują w pierwszej kolejności produkty tańsze — tłumaczy Stefan Assanowicz.
Pojedynek wagi ciężkiej
Choć nie ma jeszcze twardych danych, zarówno według informacji PHIG, jak też WPHI, jedną z branż, która najmocniej odczuwa wzrost popytu z Hiszpanii, są polscy producenci żywności, zwłaszcza mięsa.
— Marka „Polonia” cieszy się dobrą renomą. Polska żywność kojarzy się Hiszpanom jako świeża i naturalna. Ponadto sieci handlowe coraz chętniej sprzedają polskie towary pod markami własnymi — twierdzi Stefau Assaanowicz.
Andrzej Gantner, dyrektor Polskiej Federacji Producentów Żywności, uważa, że zwiększenie zaangażowania polskich firm akurat na hiszpańskim rynku to spore osiągnięcie.
— Hiszpania — podobnie jak Polska — jest jednym z największych producentów żywności w Europie. To nasz bezpośredni konkurent na tym rynku, z podobnym wolumenem sprzedaży. Konkurencja jest tu więc silna — mówi Andrzej Gantner.
Polska sprzedaż w Hiszpanii rośnie nie tylko wśród klientów detalicznych, ale także biznesowych. — Dobrym przykładem jest branża motoryzacyjna. Hiszpania, zwłaszcza w czasie kryzysu, ma relatywnie tanią siłę roboczą, dzięki czemu ten sektor przemysłu ostatnio dość mocno tu się rozwija. Oprócz hiszpańskiego Seata coraz większą produkcję mają w Hiszpanii Nissan czy Peugeot. To podbija eksport polskich komponentów samochodowych — mówi Sebastian Białecki.
Kryzys nam nie przeszkadza
JÓZEF SIWIEC
prezes ZM Ropczyce, producenta urządzeń cieplnych
Hiszpania to z naszego punktu widzenia bardzo ciekawy rynek. Przemysł ma sprzyjający dla nas profil — podobnie jak w Polsce działa tam sporo firm z branż cementowej, wapienniczej i hutniczej, a to nasi potencjalni klienci. Choć konkurencja jest duża, a gospodarka hiszpańska od lat jest w kryzysie, udaje nam się zdobywać sporo nowych zamówień. Po pierwsze, mimo wysokiego bezrobocia hiszpański przemysł robi swoje i musi inwestować w nowe piece. Po drugie, firmy szukają oszczędności i dokładnie przyglądają się cenom. Nasza oferta nie ustępuje jakością ofercie konkurencji, a jest od niej często nieco tańsza. Podobnie jest w innych krajach pogrążonych w kryzysie, np. w Grecji czy Portugalii, gdzie również jesteśmy obecni.
Rośniemy ponad plan
PIOTR SZELIGA
prezes grupy Boryszew, działającej w branżach motoryzacyjnej i chemicznej
Boryszew na hiszpańskim rynku notuje ostatnio wzrost sprzedaży. Należąca do naszej grupy tamtejsza fabryka w pierwszym kwartale 2014 r. przekroczyła o kilkanaście procent założenia budżetowe dotyczące przychodów. To ożywienie to skutek przede wszystkim trwającego od niedawna odbicia na europejskim rynku motoryzacyjnym. Nasza hiszpańska spółka wytwarza głównie komponenty dla fabryki Volkswagena. Jeśli więc sprzedaż samochodów w Europie rośnie, nasza produkcja również idzie w górę.
Podpis: Jacek Kowalczyk