Nie jesteśmy konferencyjną potęgą. Ale też nie powinniśmy mieć kompleksów.
International Meeting Association — organizacja monitorująca turystykę biznesową i tzw. przemysł spotkań na świecie — stworzyła ranking krajów o największej liczbie międzynarodowych kongresów. Ścisłą czołówkę tworzą: USA (414 imprez), Niemcy (334), Wielka Brytania (279), Francja (269), Hiszpania (266) i Włochy (209). Na dalszych pozycjach znalazły się: Brazylia (207), Austria (204), Australia (190) i Holandia (187).
Jeśli wziąć pod uwagę kryteria rankingu sporządzonego przez inną instytucję badawczą — UIA (uwzględniające większą liczbę wydarzeń) to w statystykach przewodzą: USA (894), Francja (634), Niemcy (434) i Holandia (391). Tuż za nimi uplasowały się: Austria (382), Hiszpania (362), Wielka Brytania (350), Finlandia (325), Włochy (324) i Singapur (298). Polska jest wymieniana na pozycji 27 z 73 imprezami, zaraz za Czechami, które mają 74 spotkania. Węgry z 97 kongresami lokują się na miejscu 20.
Pod względem liczby gości kongresowych najwięcej powodów do zadowolenia mają: Stany Zjednoczone (388,6 tys. uczestników), Francja (195,5 tys.) i Niemcy (182,1 tys.). Z krajów Europy Środkowej najwięcej skorzystali Czesi (88,9 tys. gości), Polacy (41,2 tys.) i Węgrzy (30,6 tys.). Sam Budapeszt przyjął 15,9 tys. uczestników międzynarodowych kongresów.
Uczestnik trzydniowego kongresu międzynarodowego zostawia w mieście jego organizacji ok. 1500 EUR. Na organizacji samych tylko kongresów Berlin zarabia rocznie ponad 100 mln EUR, Budapeszt 60 mln, Praga 50 mln EUR. A Warszawa raptem 11 mln
100
mln EUR Tyle na organizacji kongresów zarabia co roku Berlin...
11
mln EUR ...a tyle na takich imprezach zarabia nasza stolica. W najbliższych latach dochody Warszawy mogą jednak wzrosnąć.