„Wczoraj [czwartek — red.] sprzedaż paliw na stacjach Orlen wzrosła o 300-400 proc. Nie dajmy się panice! Mamy wystarczające zapasy. Paliwa nie zabraknie!” — poinformował w piątek PKN Orlen, właściciel największej w kraju sieci stacji paliw.
Orlen wyrzuca manipulantów
W mediach pojawiły się zdjęcia samochodów stojących w kolejce do stacji benzynowych. „Organizujemy tak sprzedaż na stacjach, aby każdy kierowca mógł zatankować samochód. Aby usprawnić pracę naszych stacji, czasowo sprzedajemy paliwo wyłącznie do baków samochodów. Jednocześnie nasza logistyka dowozi paliwo na stacje. W przeciągu 2-3 dni sytuacja się unormuje. Dlatego nie ulegajmy panice, mamy wystarczające zapasy” — informuje Orlen.

Z dziewięcioma stacjami, które sztucznie zawyżyły ceny paliw, Orlen rozwiązuje umowy. Jest to sieć kupująca paliwo od Orlenu, ale też jedna stacja nosząca szyld polskiego koncernu. „Za niedopuszczalne uznajemy wykorzystywanie aktualnej sytuacji i podnoszenie cen do poziomów, które nie znajdują żadnego uzasadnienia w czynnikach kształtujących ceny detaliczne” — informuje Orlen.
Polska ma zapasy
Koncern zapewnia, że transport ropy rurociągiem z kierunku wschodniego do Polski odbywa się zgodnie z harmonogramem i jest monitorowany. Jeśli zaś dostaw zabraknie, to Polska i tak jest zabezpieczona. „Polska dysponuje odpowiednimi zapasami surowca i różnorodnymi źródłami dostaw ropy naftowej. Nasz kraj jest zabezpieczony przed nieprzewidzianymi sytuacjami w obszarze ropy i paliw” — napisał Daniel Obajtek, prezes Orlenu.
W 2013 r. rafineria w Płocku przerabiała 98 proc. rosyjskiej ropy. Dzisiaj jej udział w przerobie to mniej niż połowa. „Kolejnym krokiem, który umocni naszą pozycję w tym obszarze, będzie finalizacja połączenia PKN Orlen z Lotosem i PGNiG. Jeden silny koncern multienergetyczny zwiększy bezpieczeństwo krajowej gospodarki” — podkreślił Daniel Obajtek.
PERN już raz wytrzymał
W 2019 r. pojawiły się zakłócenia związane ze skażeniem ropy chlorkami organicznymi. „PERN zdał wtedy test z działania w sytuacji nadzwyczajnej. Przez 46 dni nie były realizowane dostawy poprzez rurociąg Przyjaźń. Nie miało to jednak wpływu na dostępność paliw na stacjach benzynowych” — podkreślił Igor Wasilewski, prezes PERN.
Było to możliwe dzięki zapasom, ale także intensyfikacji dostaw surowca z morza przez należący do grupy PERN Naftoport.
W ostatnich latach PERN zwiększył możliwości magazynowania ropy naftowej o blisko 20 proc. Zbudował zbiorniki w Gdańsku w bazie surowcowej oraz terminalu naftowym. Pojawienie się tych pojemności nad Bałtykiem umożliwiło skuteczną dywersyfikację dostaw.
Lotos kupi z morza
W 2019 r. egzamin zdał też Lotos. „W 2019 r. rafineria w Gdańsku zmierzyła się już ze wstrzymaniem dostaw drogą lądową, utrzymując niezmieniony poziomu przerobu ropy naftowej oraz ciągłość ekspedycji swoich produktów na rynek” — napisała Zofia Paryła, prezes Lotosu.
Ze względu na nadmorskie położenie Lotos ma możliwość zakupu surowca z różnych kierunków świata.