Polska nie powtórzy historii Argentyny
Sytuacja makroekonomiczna każdego państwa i gospodarki w ujęciu globalnym zawsze ma istotny wpływ na koniunkturę giełdową. Nie inaczej jest również w przypadku Polski i GPW. Czynniki makro mają wpływ przede wszystkim na decyzje podejmowane przez inwestorów zagranicznych. W pierwszej kolejności starają się oni ocenić kondycję finansową danego kraju i oszacować ryzyka związane z wejściem na rynek, a dopiero później zastanawiają się nad dalszymi ruchami.
— Ze względu na pojawiające się w ostatnim czasie rozważania o mogącym wystąpić w Polsce kryzysie właściwe wydaje się porównanie obecnej kondycji kraju z sytuacją, jaka faktycznie panuje na rynkach borykających się z tym problemem. Dobrym przykładam może tu być zwłaszcza Argentyna, w której nastąpiło załamanie finansów i kryzys walutowy — uważa Henryk Ciszewski, dyrektor departamentu doradztwa i analiz rynkowych DM BOŚ.
Jedną z istotniejszych spraw jest zwłaszcza ocena ryzyka walutowego. Według Economist Intelligence Unit, Polska podobnie jak i inne kraje Europy Środkowej nie jest narażona na gwałtowną deprecjację kursu waluty narodowej. Najlepiej może o tym świadczyć niska wartość wskaźnika Currency Vulnerability Index, służącego do wyprzedzającej oceny tego typu zagrożeń. Dla Polski wskaźnik CVI wyniósł 11 punktów, co oznacza średnie ryzyko. Dużo gorzej wypadła Argentyna przekraczając z 18 punktami granicę ryzyka wysokiego.
W kontekście wydarzeń wrześniowych w USA cennym drogowskazem może być rating publikowany przez agencję Fitch IBCA i firmę Duff& Phelps informujący o podatności gospodarek wschodzących na niekorzystne wpływy rozprzestrzeniania się kryzysu finansowego z jednego państwa na inne. Polska została sklasyfikowana na 12 miejscu. Za państwa najbardziej zagrożone tym czynnikiem uznano Brazylię, Turcję i Argentynę.
Duże znaczenie dla inwestorów zagranicznych ma również deficyt w obrotach bieżących, zwłaszcza liczony w stosunku do PKB. Tu dla odmiany Argentyna jest w korzystniejszej sytuacji.
— Szacowany obecnie poziom deficytu obrotów bieżących Polski stanowi około 5 proc. wartości PKB, co jest wartością stosunkowo bezpieczną, ale znacząco wyższą niż w przypadku Argentyny. Dużo ważniejsze jest jednak to, że wartość tego wskaźnika w ostatnich latach ulegała obniżeniu — twierdzi Henryk Ciszewski.
Wpływ zadłużenia zagranicznego na gospodarkę można badać określając jego wielkość, strukturę i relacje w stosunku do PKB czy eksportu, przede wszystkim jednak należy zwracać uwagę na zdolności do obsługi zobowiązań krótkoterminowych. W tym kontekście Polska mimo wysokiej wartości posiadanych długów jest w stanie je obsługiwać, czego nie można powiedzieć o Argentynie.
— Sytuacja ta może się jednak nieco zmienić, głównie ze względu na obciążenia związane ze spłatą raty kapitałowej od zagranicznego długu. W 2002 roku wyniesie ona około 1,5 mld dolarów, a rok później dwa razy więcej. To z kolei będzie zmuszać rząd do utrzymania dyscypliny fiskalnej — mówi dyrektor departamentu doradztwa i analiz rynkowych DM BOŚ.
Powodów do istotnych zmartwień nie powinien również dostarczać poziom rezerw dewizowych. Są one w Polsce zdecydowanie wyższe niż w Argentynie, choć zadłużenie zagraniczne Argentyny (w wielkościach bezwzględnych) jest ponad dwukrotnie większe niż nasze. O wiele korzystniejszy jest również poziom rezerw walutowych w stosunku do zadłużenia krótkoterminowego.
Porównując powyższe dane można stwierdzić, że obecnie znacznie mniej czynników przemawia za wystąpieniem w Polsce kryzysu podobnego do argentyńskiego. Ważne miejsce wśród czynników ryzyka zajmuje jednak fatalny stan finansów publicznych. Z tego względu niezwykle istotny wpływ na gospodarkę będą miały działania nowego rządu.
Stabilności gospodarczej nie sprzyjają również napięcia na arenie międzynarodowej. Wiele zależy tu od charakteru walki z międzynarodowym terroryzmem. Jeśli nie będą to działania „na oślep”, ale zmasowany atak na wybrane, ściśle wyselekcjonowane cele, to jest nadzieja, że walka nie przerodzi się w długotrwałą wojnę o zasięgu globalnym.
Mimo ostatnio dokonanych kosmetycznych korekt, sprzyjają Polsce agencje ratingowe i międzynarodowe instytucje finansowe.
— Pozytywne znaczenie odgrywa lepsza jakość salda towarowego i poprawa bilansu obrotów bieżących. Jeżeli do tego dodać, przynajmniej medialną, determinację nowych elit w dążeniu do zreformowania finansów publicznych, to możliwość wystąpienia kryzysu jest mało realna — twierdzi specjalista z DM BOŚ.
Trudno również oczekiwać gwałtownego kryzysu w sytuacji nadal rosnącego PKB, spadku inflacji poniżej 5 proc. i spodziewanej, wyraźnej redukcji stóp procentowych oddalających widmo recesji.
— Przykład Argentyny pokazuje, że w Polsce jeszcze kilka czynników musiałoby ulec pogorszeniu, aby mówić o znaczącej groźbie wystąpienia kryzysu — monitorujemy je na bieżąco. Do podobnych wniosków zapewne doprowadzi nas porównanie sytuacji gospodarczej Polski i Turcji, rynku, który badamy i na którym również wystąpiło załamanie — mówi Henryk Ciszewski.
W jego ocenie, sytuacja gospodarcza Polski w najbliższej przyszłości będzie bardziej sprzyjała stabilizacji na GPW niż wzrostom. Ożywienia na parkiecie należy spodziewać się natomiast pod koniec pierwszego kwartału przyszłego roku, oczywiście pod warunkiem dokonania właściwej reformy finansów publicznych i względnego spokoju wewnętrznego i na rynkach zewnętrznych.