Polski biotech chce ratować ukąszonych

Marcel ZatońskiMarcel Zatoński
opublikowano: 2025-02-24 20:00

Pikralida szykuje się do kosztownych badań na ludziach. Innowacyjne antidotum na jad węży może jednak szybko zacząć przynosić jej pieniądze, jeśli uda się je zarejestrować jako lek weterynaryjny.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • jakie badania kliniczne prowadzi Pikralida
  • skąd wzięła się substancja czynna, która jest fundamentem jej projektów lekowych
  • jaka jest strategia komercjalizacyjna spółki
  • na co pójdą pieniądze z pozyskanej przez spółkę dotacji
  • jak Pikralida chce się finansować i kiedy może pomyśleć o giełdzie
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Polskie firmy biotechnologiczne szukają nowych leków, ale jeszcze ich nie znalazły. Kontrolowana przez Jerzego Staraka Polpharma Biologics wraz z partnerami wprowadziła do sprzedaży dwa leki biopoodobne, czyli naśladujące mechanizm działania cząsteczek innowacyjnych, którym dopiero wygasały patenty.

W badaniach klinicznych cząsteczki innowacyjne ma kilka krajowych spółek na czele z notowanymi na GPW Celon Pharmą, Ryvu i Molecure. Do tego etapu doszła też pozagiełdowa Pikralida, rozwijająca potencjalny lek, który ma znaleźć zastosowanie w dwóch wskazaniach: ograniczaniu ryzyka komplikacji u pacjentów po udarze niedokrwiennym, a także ratowaniu ukąszonych przez jadowite węże. Firma liczy, że w drugim wskazaniu wejdzie na rynek amerykański już w 2027 r. Tak szybko, bo pacjentami nie będą... ludzie.

- Być może wszyscy mieli nadzieję, że pierwszym nowym lekiem zarejestrowanym przez polską firmę biotechnologiczną będzie innowacyjny lek onkologiczny. Może jednak trzeba zacząć od rzeczy mniejszych, takich jak leki weterynaryjne, których ścieżka wejścia na rynek jest znacznie krótsza – mówi Stanisław Pikul, współzałożyciel, prezes i znaczący udziałowiec Pikralidy.

Badawczy recykling

Przedsiębiorca, który jest też współzałożycielem OncoArendi (obecnie Molecure), w 2019 r, założył Pikralidę z Joanną Lipner i Anną Krause, pracującymi wówczas w giełdowym biotechu. Fundamentem biznesu spółki są prace nad rozwojem nowych leków wykorzystujących marimastat. To inhibitor enzymów MMP, czyli cząsteczka hamująca działanie grupy substancji, których aktywność zaobserwowano przy wielu stanach patologicznych w organizmie.

Marimastat został opracowany w latach 90. ubiegłego wieku przez spółkę British Biotech. Blisko trzy dekady temu była ona przez chwilę gwiazdą londyńskiej giełdy jako pierwszy notowany tam biotech pracujący nad innowacyjnymi terapiami. Marimastat badano wtedy na ludziach we wskazaniach onkologicznych - i testy zakończyły się fiaskiem.

- Marimastat i inne inhibitory MMP przynosiły obiecujące wyniki we wskazaniach onkologicznych w badaniach na zwierzętach. Kilka firm doprowadziło je aż do trzeciej fazy badań klinicznych, ale wtedy okazało się, że przy długotrwałym podawaniu powodują u ludzi efekty uboczne, co nie dawało szans na stosowanie w przewlekłym leczeniu. Ponadto sama skuteczność okazała się niewystarczająca, by uzasadniać dalszy rozwój we wskazaniach onkologicznych - mówi Stanisław Pikul.

Dlaczego więc polska spółka zainteresowała się cząsteczką, która już raz poległa w badaniach?

- Pracujemy nad marimastatem od 2021 r., szukając dla niego nowych zastosowań. Nazywamy to rediscoveringiem - rozwijamy substancję o dobrze udokumentowanym mechanizmie działania, która nigdy nie trafiła na rynek w żadnym wskazaniu. Nie mieliśmy dostępu do dokumentacji przedklinicznej i klinicznej firmy British Biotech, więc przeprowadziliśmy badania od nowa, aby w pełni zweryfikować bezpieczeństwo cząsteczki. Opracowaliśmy sposób syntezy, wytyczyliśmy dalszą ścieżkę rozwoju klinicznego i z sukcesem przeprowadziliśmy badanie pierwszej fazy na zdrowych ochotnikach - tłumaczy Stanisław Pikul.

Kliniczna kolejka

Pikralida zakończyła badanie kliniczne pierwszej fazy na ludziach, w której zweryfikowała profil bezpieczeństwa, ale jeszcze nie skuteczność. Pozwala to spółce uruchomić badania fazy drugiej w kilku wskazaniach.

- W pierwszym wskazaniu nasz lek ma pełnić funkcję neuroprotekcyjną dla pacjentów poudarowych. To bardzo duża grupa pacjentów, dla których kluczowe jest szybkie ograniczenie uszkodzeń mózgu bezpośrednio po wystąpieniu udaru. Nasze podejście zakłada krótkoterminowe podawanie leku, dzięki czemu unikamy skutków ubocznych - tłumaczy Joanna Lipner, współzałożycielka i dyrektor zarządzająca Pikralidy.

Drugie wskazanie to neutralizacja jadu u osób ukąszonych przez węże.

- W Polsce wydaje się to egzotyczne, ale - choć mówimy o tzw. chorobie rzadkiej - mamy do czynienia z globalną niezaspokojoną potrzebą medyczną. Proteazy w jadzie mają strukturę podobną do ludzkich enzymów, które blokuje marimastat, więc lek może mieć charakterystykę uniwersalnego antidotum, zwiększającego szanse przeżycia i minimalizującego komplikacje - mówi Joanna Lipner.

Terapia opracowywana przez polską spółkę ma być dostępna w formie, która umożliwi jej natychmiastowe podanie w terenie, jeszcze przed dotarciem do szpitala.

- Oznacza to, że w wielu przypadkach może całkowicie wyeliminować konieczność podania surowicy, które ze względu na sposób aplikacji i możliwość wystąpienia wstrząsu anafilaktycznego wymaga warunków ambulatoryjnych. Takie rozwiązanie umożliwi nie tylko błyskawiczną reakcję po ukąszeniu, ale także skuteczne leczenie w regionach, w których dostęp do surowic jest ograniczony. Nasze rozmowy z jedną z największych armii NATO wskazują, że potencjał marimastatu zarówno w obszarze neuroprotekcji, jak i ukąszeń węży, odpowiada na realne potrzeby wojska, co czyni z niego projekt typu dual-use, a tym samy pozwala myśleć o dodatkowym, potencjalnie bardzo atrakcyjnym źródle przychodów – twierdzi dyrektor zarządzająca Pikralidy.

Potencjał weterynaryjny

Potencjalne zastosowania marimastatu w neutralizowaniu jadu (zwłaszcza węży z rodziny żmijowatych) sprawiły, że Pikralida zainteresowała się również zastosowaniami weterynaryjnymi.

- Rozmawiamy już z potencjalnym partnerem z amerykańskiego rynku weterynaryjnego, który ma w ofercie klasyczną surowicę stosowaną w terapii ukąszeń jadowitych węży, i może nam pomóc w szybkim dotarciu do rynku. Staramy się o uzyskanie dla naszej cząsteczki w amerykańskim FDA statusu MUMS, nadawanego lekom przeznaczonym do terapii rzadkich schorzeń u powszechnie występujących gatunków zwierząt. Taki status pozwala na znacznie szybsze i tańsze wprowadzenie leku na rynek, jeszcze przed wykazaniem efektywności w badaniach klinicznych - mówi Joanna Lipner.

Następny krok będzie droższy.

- Badanie drugiej fazy we wskazaniu neuroprotekcyjnym u pacjentów poudarowych będzie wiązało się ze wzrostem nakładów, dlatego dywersyfikujemy źródła kapitału. Obecnie priorytetem jest dla nas projekt TRX-12, czyli weterynaryjna terapia na ukąszenia węży, który ma najszybszą ścieżkę do komercjalizacji. Pierwszych przychodów ze sprzedaży leku spodziewamy się już w 2027 roku, co wspomoże dalsze skalowanie działalności i rozwój kliniczny kolejnych projektów – mówi Stanisław Pikul.

Do tej pory Pikralida pozyskała ponad 20 mln zł z dotacji, a w połowie 2023 r. zainwestował w nią fundusz Altamira.

- Od chwili powstania finansowaliśmy się samodzielnie, dzięki pieniądzom współzałożycieli i inwestorowi, a także z grantów i działalności usługowej, która stabilizuje nasz biznes. Notujemy straty, ale są one w granicach 0,5-1 mln zł rocznie, co w biznesie biotechnologicznym przed jakąkolwiek komercjalizacją i z projektem doprowadzonym do fazy badań klinicznych jest bardzo dobrym wynikiem – mówi Joanna Lipner.

Potrzeby kapitałowe

Założyciele Pikralidy myślą o wejściu na rynek kapitałowy, ale jeszcze nie teraz.

- Na tym etapie preferujemy finansowanie z rynku prywatnego, natomiast w perspektywie najbliższych lat planujemy upublicznienie, najchętniej od razu na głównym rynku GPW – mówi Joanna Lipner.

Na razie na początku lutego Agencja Badań Medycznych (ABM) rekomendowała do dofinansowania w wysokości 5,01 mln zł jeden z projektów spółki. Chodzi o opracowanie formulacji doustnej potencjalnego leku dla pacjentów w ostrej fazie udaru niedokrwiennego na potrzeby przeprowadzenia drugiej fazy badań klinicznych. Jak w przypadku wszystkich projektów z tego rozdania dotacji, finansowanych z KPO, termin na realizację zadania jest krótki - upływa w marcu przyszłego roku.

- To jest dotacja przeznaczona przede wszystkim na wytworzenie substancji aktywnej w standardzie GMP w większej niż dotychczas skali. W wyniku realizacji projektu w przyszłym roku powinniśmy być gotowi do uruchomienia drugiej fazy badań klinicznych. Planujemy, że potrwa ona maksymalnie dwa lata. Potem powinniśmy udzielić licencji zewnętrznemu partnerowi, który sfinansuje jego dalszy rozwój i komercjalizację. Pieniądze uzyskane ze współpracy będziemy inwestować w rozwój kolejnych projektów. Cały nasz plan rozwoju opiera się na tym, aby jak najszybciej stworzyć źródła komercyjnych przychodów, minimalizując zależność od finansowania zewnętrznego - tłumaczy Stanisław Pikul.

Publiczne pieniądze dla biotechów

5 mln zł dotacji z Agencji Badań Medycznych (ABM) dla Pikralidy to część najnowszego rozdania pieniędzy dla spółek biotechnologicznych z Krajowego Planu Odbudowy. Na początku lutego ABM wyłoniła w konkursie 22 projekty, które wesprze łączną kwotą 112 mln zł. Najwięcej, bo blisko 32 mln zł, trafi do notowanej na GPW Celon Pharmy na trzy projekty dotyczące leków innowacyjnych, biopodobnych (naśladujących działanie dostępnych na rynku chronionych patentami) oraz generycznych (niechronionych patentami). Pieniądze trafią też do innych spółek giełdowych - 17,1 mln zł przypadło Ryvu, 6,4 mln zł - PolTregowi, a 2 mln zł - NanoGroup. Poza biotechami z giełdy na pieniądze z KPO mogą liczyć największe polskie firmy farmaceutyczne: Polpharma (7,6 mln zł na dwa projekty) i Adamed (prawie 12 mln zł na trzy projekty).

Rekomendacje uzyskały również projekty spółek: Lek-Am, WPD Pharmaceuticals, Cellis, Vaxican, ExploRNA, a także Wytwórni Surowic i Szczepionek Biomed (niezwiązanej z giełdowym Synthaverse, czyli dawnym Biomedem Lublin) i JJP Biologics (kontrolowanego, podobnie jak Polpharma, przez rodzinę Staraków).