Gdy w ubiegłym roku rząd przedstawił reformę podatkową jako pakiet znacznych korzyści dla większości Polaków, księgowi bili na alarm, że zmiany wprowadzane w takim tempie i na taką skalę skończą się katastrofą. Nikt ich jednak nie słuchał. Pisali do ministra finansów i do prezydenta - bez skutku. Pełen niespodzianek Polski Ład wszedł w życie. Jakie doświadczenia mają specjaliści podatkowi po miesiącu funkcjonowania w nowej rzeczywistości? O to zapytaliśmy właścicieli biur rachunkowych, organizacje branżowe oraz doradców podatkowych.
Droga jednokierunkowa
― Wycofanie się teraz z Polskiego Ładu byłoby zbyt skomplikowane. Trzeba pilnie przeanalizować ustawę, doprecyzować ją oraz opracować wytyczne jak interpretować poszczególne przepisy. Księgowi mają z tym ogromny problem. Za błędy grożą im sankcje karno-skarbowe ― apeluje Anita Gołębiewska, dyrektor operacyjna w firmie CashDirector, która wspólnie z mBankiem stworzyła Ogólnopolską Sieć Certyfikowanych Biur Rachunkowych (OSCBR).

W podobnym tonie wypowiada się inna rozmówczyni.
― Odroczenie go teraz byłoby zbyt ryzykowne, bo część osób zyskało na tej reformie i w trakcie roku podatkowego nie należy działać na szkodę podatnika. Pozostaje doprecyzowanie wadliwych przepisów ― mówi Beata Boruszkowska, właścicielka biura, która jesienią stanęła na czele powołanej niedawno do życia Krajowej Izby Biur Rachunkowych (KIBR).

Organizacje branżowe, w tym KIBR, apelowały do prezydenta Andrzeja Dudy o zawetowanie tej ustawy. Skierowano też pisemną prośbę o odroczenie reformy podatkowej do Ministerstwa Finansów (MF).
Pytani przez “PB” eksperci twierdzą, że zmiany wprowadzone zbyt szybko i bez konsultacji społecznych. Wskazują, że podczas prac nad ustawą dopuszczono opinie przygotowane przez doradców podatkowych, którzy w większości zajmują się wyłącznie interpretacją prawa. Księgowych, czyli de facto praktyków, dopuszczono do głosu dopiero po styczniowym zamieszaniu z listami płac dla budżetówki (pensje okazały się niższe, więc problem na szybko rozwiązano rozporządzeniem zmieniającym przepisy, co tylko przysporzyło księgowym dodatkowej pracy, bo musieli wyliczyć płace na dwa sposoby). Gdyby wysłuchano ich na etapie prac nad ustawą, być może wielu bieżących problemów udałoby się uniknąć.
Biznes pogrążony w chaosie
Nasi rozmówcy jednogłośnie twierdzą, że panuje chaos, jakiego nie widzieli, od kiedy pracują w tym zawodzie.
― Ta reforma to przykład instrumentalnego traktowania podatników. Jest niezrozumiała, napisana na kolanie, przeprowadzona w zawrotnym tempie. Śmiem twierdzić, że posłowie nie mieli pojęcia, za czym głosują. Skąd mieli to wiedzieć, skoro nie wiedzą tego sami autorzy ustawy ― surowo ocenia reformę Justyna Jakubiak, doradca podatkowy, właścicielka biura rachunkowego, księgowa z 28-letnim stażem.
Nie ona jedna.
― Nigdy wcześniej nie zdarzyło się, aby wraz z początkiem roku przedsiębiorcy i pracownicy nie wiedzieli na czym stoją. Co gorsza, to nie koniec zmian w prawie. Nie do pomyślenia jest to, że zanim zdążę zrozumieć przepisy i zastosować je w praktyce, już muszę uczyć się ich od nowa. Cały Polski Ład napisano naprędce, nie przetestowano, dlatego co chwilę wybuchają jakieś bomby ― krytykuje Ewa Woźniak, właścicielka biura rachunkowego z blisko 30-letnim stażem.
Informacyjny kocioł
Pierwsza połowa roku w księgowości nigdy nie była lekka, ale tę księgowi zapamiętają na długie lata. Zachodzą w głowę, gdzie najpierw zostaną poinformowani o kolejnych zmianach w Polskim Ładzie: na Twitterze, Facebooku, czy może akurat jakiś polityk będzie przy mikrofonie i ogłosi coś nowego. Zdanie Ewy Woźniak, nie tak to powinno wyglądać.
― Nie lubię powiedzenia, że kiedyś było lepiej, ale kiedyś wystarczyło czytać ustawę ― komentuje księgowa.
Najbardziej obawia się błędów i kar finansowych. Pomimo obietnic polityków, że księgowi nie będą karani, nie sądzi, aby za pięć lat (tyle czasu ma fiskus na skontrolowanie firmy, licząc od zakończenia roku podatkowego) ktokolwiek o tym pamiętał.
Z obserwacji Justyny Jakubiak wynika, że do podatników docierają szczątkowe informacje na temat korzyści. Według niej, szerzy się dezinformacja, brakuje zrozumienia powagi sytuacji.
― Od jednego z klientów dostałam maila o treści: “proszę o zastosowanie w mojej firmie tarcz antykryzysowych”. Pytam: jakich tarcz? Przecież mamy dwie: jedna dotyczy tylko trzech kodów PKD, w tym m. in. klubów nocnych, a druga ― tymczasowej obniżki stawek podatku VAT. Żadna z nich nie dotyczy tego konkretnego przedsiębiorcy ― relacjonuje właścicielka biura rachunkowego.
Kosztowne zdrowie
W zanadrzu ma więcej tego typu przykładów. Zaczyna od składki zdrowotnej liczonej od dochodu.
― Cztery razy telefonowałam do ZUS z pytaniem: “jaką procentową stawkę należy stosować w przypadku tzw. liniówki: 4,9 czy 9 proc.?” Otrzymałam dwie różne odpowiedzi. To nie koniec. Składka zdrowotna za styczeń liczona jest na starych zasadach ― taki przekaz poszedł w świat. Szkoda, że zapomniano poinformować o wyższej niż w ubiegłym roku podstawie do jej naliczenia, co oznacza, że pomimo tzw. starych zasad składka idzie w górę o kilkadziesiąt złotych ― wyjaśnia Justyna Jakubiak.
Wyzwaniem będzie prawidłowe naliczanie kolejnych składek zdrowotnych na zasadach przewidzianych w Polskim Ładzie. Począwszy od lutego koniec z prostym wzorem. Teraz do każdego przedsiębiorcy trzeba podejść indywidualnie.
― W niektórych przypadkach składka będzie niebotyczna. Przykładowo przedsiębiorca, którego roczne dochody wynoszą ok. 4,7 mln zł, zapłaci w tym roku blisko 230 tys. zł wobec ok. 4,5 tys. zł rok wcześniej. Co ważne, nie odliczy jej od podatku ― liczy Justyna Jakubiak.
Stawia pytanie retoryczne: czy ludzie pokornie zaakceptują te zmiany? Według niej bogaci mają kilka wyjść awaryjnych, a zapłacą głównie mniej zarabiający.
Czy do przedsiębiorców dotarło, co ich czeka?
― Powoli dociera, ale boleśnie przekonają się o tym w marcu 2022, gdy przyjdzie im zapłacić pierwszą składkę zdrowotną za luty liczoną według nowych zasad i nie będzie jej można odliczyć od podatku. Klienci szukają teraz różnych rozwiązań, żeby nie stracić na Polskim Ładzie, ale nie ma złotego środka. Do każdego trzeba podejść indywidualnie ― mówi Katarzyna Świętochowska, właścicielka biura rachunkowego.

W poszukiwaniu wyjścia awaryjnego
Mówi się, że jednoosobowe działalności będą przekształcać się w spółki z ograniczoną odpowiedzialnością, aby uciec przed wysoką składką zdrowotną. Justyna Jakubiak, która m.in. jest doradcą podatkowym, ostrzega, że nie wszystkim się to opłaci. To forma optymalizacji dla firm lepiej zarabiających.
Barier na tej konkretnej ścieżce optymalizacji jest więcej. Żeby spółka z o.o. mogła uniknąć wysokiej składki zdrowotnej, musi w niej być najmniej dwóch udziałowców. Przedsiębiorców ostrzega się przed tzw. pozornymi udziałowcami, czyli wspólnikami z marginalnym udziałem. Tego problemu nie rozwiązuje ustawa ― na próżno szukać w niej informacji o tym, jaki procent udziałów powinien mieć wspólnik, aby ZUS nie uznał go za pozornego.
― To będzie przedmiotem sporów sądowych w ciągu najbliższych kilku lat ― uważa Justyna Jakubiak.
Obecnie popularnością cieszy się ryczałt. Z rozmów z ekspertami wynika, że jest on preferowany nie tylko przez niektóre grupy zawodowe, ale także przez Polski Ład. Dlaczego?
― Państwo nie musi redystrybuować podatków od ryczałtowców do samorządów. Gminy już szacują, ile pieniędzy im odpłynie z budżetu, gdy na tę formę przejdzie gros przedsiębiorców ― wyjaśnia Justyna Jakubiak.
Ryczałt przyciąga w szczególności tych, którym w życiu powodzi się nie najgorzej ― m.in. przedstawicieli handlowych, lekarzy i informatyków. Ci ostatni jednak mają spory kłopot, bo nie wiedzą jaką stawkę podatku wybrać. Z pytaniami o właściwy dla ich działalności kod PKD (niezbędny do ustalenia procentowej stawki ryczałtu) zwracają się do GUS. Na odpowiedź czeka się nawet trzy miesiące.
― De facto do wyboru mają trzy stawki. Najpopularniejsza jest 12-procentowa. Gdy ma się solidną podstawę, można wybrać 8,5-procentową albo 5-procentową, znaną jako IP BOX. Obie wymagają indywidualnej interpretacji podatkowej, która kosztuje ok. 2 tys. zł i trwa, bo ścieżka prowadzi przez doradcę podatkowego, GUS, Ministerstwo Finansów. Na końcu jest księgowa, która w świetle prawa jest tylko praktykiem przepisów podatkowych. Według mnie wielu samozatrudnionych informatyków skorzysta z opcji 12-procentowej, aby uniknąć tej całej procedury ― wnioskuje Ewa Woźniak.
Zegar tyka
Klamka zapadnie 20 lutego - wtedy upłynie termin wyboru formy opodatkowania (dzień wypada w weekend, więc termin przesuwa się na 21 lutego). Zdaniem Ewy Woźniak, termin należałoby wydłużyć o dwa-trzy miesiące.
― Do tego dnia my musimy zaksięgować dokumenty i policzyć podatki. Popłoch jest straszny, bo księgowym nie wolno doradzać w tym ani żadnym innym zakresie. Przedsiębiorca musi zrobić to sam lub skorzystać z usług doradcy podatkowego, a tym brakuje wolnych terminów ― mówi księgowa.
Justyna Jakubiak dodaje, że oszacowanie, co bardziej opłaci się danemu przedsiębiorcy, a następnie przedyskutowanie tego z nim, aby mógł podjąć decyzję, zajmuje specjaliście średnio pięć godzin. Podkreśla, że jeśli politycy będą grzebać w ustawie z takim zapałem jak do tej pory, dotychczasowe ustalenia pójdą do kosza.
Biznes księgowy się kurczy
Według szacunków sprzed kilku lat, w Polsce działa ok. 40 tys. biur rachunkowych. Zdaniem Beaty Boruszkowskiej, obecnie jest ich mniej. Ile dokładnie ― nie wiadomo. KIBR zapytała GUS o to, ile podmiotów posługuje się kodem 69.20.Z (właściwym dla biur rachunkowych), ale wciąż nie dostała odpowiedzi. Z kuluarowych rozmów wynika, że w tym roku część biur zwinie interes lub go sprzeda.
― Słyszę, że biura się zamykają, ale nie jest to zjawisko lawinowe. Ktoś, kto lubi mieć wszystko poukładane od linijki, może nie znieść dynamiki zmian w prawie. Ponadto nie wszyscy chcą uczyć się tak wielu nowych rzeczy od nowa. Z tego powodu z rynku mogą odpłynąć cztery typy właścicieli biur rachunkowych: emeryci, sukcesorzy, osoby prowadzące je z doskoku po godzinach, a także ci, którzy weszli na ten rynku z powodu uwolnienia zawodu księgowego w 2014 r. To osoby bez odpowiedniej wiedzy i kwalifikacji, które mogą sobie nie poradzić z nadmiarem nowych obowiązków ― analizuje Justyna Jakubiak.