Polski sektor kosmiczny potrzebuje wizji

Jacek ZalewskiJacek Zalewski
opublikowano: 2025-04-28 20:00

Polski przemysł kosmiczny szybko się rozwija, a dużym wsparciem dla niego są publiczne pieniądze, pochodzące m.in. z Europejskiej Agencji Kosmicznej. Problemem jest jednak brak precyzyjnej państwowej wizji.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Mniej więcej miesiąc pozostaje do startu drugiego w polskich dziejach kosmonauty Sławosza Uznańskiego-Wiśniewskiego, o czym wspomniano również na XVII Europejskim Kongresie Gospodarczym. Oczywiście nie ta okoliczność była powodem umieszczenia w agendzie panelu „Przemysł kosmiczny”, temat jest na czasie z innych powodów.

Kosmiczne aspiracje po polsku

To bardzo młoda gałąź przemysłu, w Polsce jej dzieje liczą dopiero 10-15 lat. Zdecydowanie za wcześnie na opowiadanie success story, ale korzenie zostały zapuszczone. Paneliści zweryfikowali liczbę firm kosmicznych – teoretycznie jest ich ponad 500, ale to statystyka podmiotów zainteresowanych przetargami. Tak naprawdę do sektora należy około 50-60 firm.

Jednym z najlepszych w Polsce ekspertów kosmicznych jest Grzegorz Brona, prezes notowanej na GPW spółki Creotech Instruments, który miał również epizod kierowania Polską Agencją Kosmiczną (POLSA). Została ona utworzona ustawowo i ruszyła w 2015 r., chociaż Polska już w 2012 r. przystąpiła do Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA).

Ekspert przypomniał, że dzięki temu nie jesteśmy już pustynią, udaje się tworzyć zaawansowane technologicznie produkty i usługi, choćby projekt satelitarny Camilla. Władze państwa powinny pamiętać, że każdy złoty wystrzelony w kosmos wraca w postaci kilku złotych. Generalnie na świecie oraz w UE 60-70 proc. budżetów kosmicznych pochodzi z pieniędzy publicznych. Polskiej branży na pewno pomogłoby znaczne zwiększenie państwowej składki do ESA, która częściowo wraca na konkretne projekty, zaś w 2024 r. wynosiła tylko 47,7 mln EUR.

Prawniczka Katarzyna Malinowska, dyrektor Centrum Studiów Kosmicznych z Akademii Leona Koźmińskiego, oceniła, że kosmiczna success story obejmuje wyłącznie dorobek zdeterminowanych przedsiębiorców, którzy nie byli wspomagani przez państwową administrację. Notabene obecnie POLSA nie ma szefa, nie istnieje obiecywany od lat krajowy program kosmiczny, a pilnie potrzebne prawo kosmiczne to wciąż abstrakcja. Polskie firmy gonią kosmiczną czołówkę Europy, ale administracja państwowa nie. W kształceniu kadr dla elitarnego przemysłu warto zaś postawić na interdyscyplinarność, z pewnym ukierunkowaniem ku kosmosowi.

Konieczne publiczne wsparcie

Witold Witkowicz, prezes Iceye Polska, przedstawił spojrzenie międzynarodowego potentata satelitarnego, który obrazuje powierzchnię Ziemi w czasie rzeczywistym. W jego ocenie polscy decydenci od lat nie umieli sprecyzować oczekiwań państwa wobec przemysłu kosmicznego. A przecież jego osiągnięcia stały się już cywilizacyjną oczywistością - służą bezpieczeństwu, komunikacji, nawigacji etc. Najpierw były to programy wojskowe, które stopniowo trafiły pod cywilne strzechy. W związku z sytuacją międzynarodową zaczyna to się jednak zmieniać, władze obrały kierunek na bezpieczeństwo. Wykorzystanie strategicznego przemysłu naturalnie wymaga ustabilizowania jego zasilania zamówieniami i pieniędzmi państwowymi.

Paweł Wojtkiewicz, prezes Związku Pracodawców Sektora Kosmicznego, potwierdził, że firm rzeczywiście nie jest wiele, ale jakościowo stoją one wysoko i są w stanie dostarczać produkty i usługi dla międzynarodowych misji. Ponieważ to fundusze publiczne napędzają sektor kosmiczny na świecie, upomniał się – w tym oczekiwaniu nie był jedynym dyskutantem – o zwiększenie budżetowej składki do ESA. Obecny stan naszej kosmicznej branży to efekt pionierskiej pracy przedsiębiorców, a niekoniecznie państwa.

Nieskoordynowana edukacja

Profesor Tadeusz Uhl, dziekan Wydziału Technologii Kosmicznych Akademii Górniczo-Hutniczej, stwierdził, że utworzenie tak nowatorskiego wydziału wymagało przede wszystkim optymizmu i wiary. Studenci są pełni entuzjazmu wobec korzyści ściąganych przez nich w przyszłości z nieba. Jednak tylko jedna trzecia realnie widzi możliwość zrobienia kariery w polskim przemyśle kosmicznym. Istotną ułomnością kształcenia prokosmicznego w Polsce jest jego rozproszenie. Konieczna jest nie jakaś czapka strukturalna, lecz na pewno platforma wymiany akademickich doświadczeń.

Na inne wątki edukacyjne zwrócił uwagę Tomasz Błachowicz, profesor fizyki z Politechniki Śląskiej. Na wyzwania technologiczne najlepiej odpowiada inżynieria systemowa, czyli kształcenie rozszerzane na wiele obszarów. Naturalnie finansowanie takiej intensywnej edukacji jest w Polsce niewystarczające. Panelista poruszył także odwieczny problem braku koordynacji między nauką a przemysłem kosmicznym, co dotyka również sektor tak młody i elitarny.