Mija niemal pół roku od wejścia w życiu przepisów dotyczących transgranicznego przemieszczania złomu. Dzięki nim można go importować bez konieczności wypełniania ton papierów. Na zmiany liczyli zwłaszcza krajowi odbiorcy. Wierzyli, że dzięki temu uzyskają łatwiejszy dostęp do cennego surowca. I tak się stało, ale dziś go specjalnie nie potrzebują. Polski złom cieszy się natomiast coraz większym zainteresowaniem wśród azjatyckich tygrysów. Przez lata polskie firmy, kupujące surowiec za granicą, musiały namawiać dostawców do żmudnego wypełniania deklaracji importowych. To zniechęcało zagranicznych kontrahentów, którzy woleli bez zbędnej biurokracji sprzedawać złom do innych krajów.

— Po zmianie przepisów import jest łatwiejszy, ale zapaść na stalowym rynku jest tak silna, że polskie huty niewiele go kupują. W pierwszym kwartale import złomu stalowego sięgnął 60 tys. ton, a eksport aż 600 tys. ton — szacuje Waldemar Marek, prezes Izby Przemysłowo-Handlowej Gospodarki Złomem oraz szef Złomreksu Metal. Dotychczas polski złom często trafiał do państw Europy Zachodniej, a z jej portów był wysyłany Chin.
— Kraje zachodnioeuropejskie nie są głównym odbiorcą. Dużo eksportujemy do państw azjatyckich — Indii, Wietnamu czy Pakistanu. Ważnym odbiorcąsą także Czechy — mówi Waldemar Marek.
— Gdyby nie rosnący eksport, stalowy złom zaśmiecałby nasze ulice. W Ferrostalu wykorzystujemy o 10-15 proc. mniej surowca, niż moglibyśmy przerabiać. Stalownia w Częstochowie stoi, w zakładzie w Zawierciu pracuje tylko jeden piec. W efekcie polskie huty przetwarzają miesięcznie nawet o 200 tys. ton złomu mniej, niż mogłyby, gdyby nie kryzys — mówi Przemysław Sztuczkowski, prezes Cognoru i założyciel grupy Złomrex.
Nawet przy podwojonym eksporcie zapaść na polskim rynku stali jest tak silna, że owocuje spadkiem cen złomu. Dziś jego tona kosztuje 1000 zł, choć jeszcze w ubiegłym roku sięgała 1200-1400 zł. Zupełnie inaczej sytuacja wygląda na rynku złomu aluminiowego.
— Według danych Eurostatu, w pierwszym kwartale import zwiększył się o 40 proc. — do 35,5 tys. ton, a eksport zaledwie o 3 proc. — do 38,7 tys. ton — informuje Grzegorz Stulgis, jeden z właścicieli grupy Alumetal, dostarczającej m.in. aluminiowe elementy dla motoryzacji.
Popyt na aluminiowy złom z Polsce jest tak duży, że nawet bez ułatwień w importowej biurokracji jego przywóz na nasz rynek by wzrastał. — Po pięciu miesiącach w Alumetalu zwiększyliśmy sprzedaż o 14 proc., co przekłada się także na zwiększone zakupy surowców — podkreśla Grzegorz Stulgis.
Aluminiowy złom to dla jego przetwórców kluczowy surowiec. Z powodu wysokich kosztów energii zakłady produkujące aluminium z boksytów zostały w wielu europejskich krajach zamknięte.