POLSKIE DZWONY BIJĄ NA CAŁYM ŚWIECIE
Na przełomie tysiącleci ludwisarnie mają nawał pracy
ILOŚĆ NIE JEST NAJWAŻNIEJSZA: Chociaż zamówień mamy dużo więcej, nie zwiększamy produkcji ponad 100 dzwonów rocznie. To praca artystyczna i zależy nam na jakości — tłumaczy Zbigniew Felczyński.
Zbliżający się koniec stulecia, i przy okazji tysiąclecia, spowodował wzrost popytu na pamiątkowe dzwony ze strony kościołów. Coraz częściej klientami ludwisarni są co zamożniejsi parafianie, którzy fundując dzwony pragną zająć miejsce w pamięci lokalnej społeczności.
Zakład ludwisarski Zbigniewa Felczyńskiego zaopatruje w dzwony kościoły i klasztory. Ludwisarstwem zajął się w 1808 roku jego prapradziad. Rozkwit rodzinnego rzemiosła nastąpił dopiero w okresie międzywojennym, kiedy kolejny spadkobierca warsztatu przywiózł z Niemiec fachową wiedzę i umiejętności. Jeszcze przed II wojną światową otwarto w Przemyślu rodzinne odlewnie dzwonów. Jedną z nich przeniesiono w 1978 roku do Taciszowa pod Gliwicami. Obecnie firmą zarządza kolejny spadkobierca — Zbigniew Felczyński.
Renesansowa technologia
Produkcja dzwonów oparła się duchowi czasów i nadal wyrabia się je ręcznie według starych, choć udoskonalonych przez lata praktyki, renesansowych recept.
— Najpierw buduje się rdzeń formy, potem w jej wnętrzu kształtuje się z gliny tzw. dzwon fałszywy. Całość pokrywa się warstwowo glinianą kapą i dokładnie suszy. Gotowe formy zakopuje się w ziemi. Po usunięciu dzwonu fałszywego powstaje miejsce, w które wlewa się metal, roztopiony do temperatury 1200 stopni C — tłumaczy Zbigniew Felczyński.
Dzwony odlewane są z brązu, mieszanki cyny i miedzi. Oba składniki można kupić w kraju. Cynę dostarcza Skład Metali Nieżelaznych z Imielina (28,55 zł za kg), który sprowadza ją aż z Malezji. Miedź pochodzi od prywatnego dostawcy (5,50 zł za kg), natomiast specjalny rodzaj gliny dowożony jest z okolic Przemyśla. Wielkość dzwonu zależy od potrzeb zamawiającego. Największą popularnością cieszą się nieduże, o wadze 500 kg, kosztujące 17,5 tys. zł.
— Sam finansuję odlewy. Z klientem rozliczam się po wykonaniu całości. Wcześniej staram się doradzić przy wyborze odpowiedniego dzwonu. Pomagam również przy projektowaniu dzwonnic i podaję istotne parametry techniczne, np. ilość sił dynamicznych, wyzwalanych przez dzwon. Poza tym każdy, wyprodukowany przeze mnie, egzemplarz ma 25 lat gwarancji — zapewnia Zbigniew Felczyński.
Ludwisarscy monopoliści
— Nie ma ludwisarni, która dominowałaby na rynku światowym. Są to zwykle firmy regionalne. W Polsce istnieją dwie najpoważniejsze — spokrewnionych z nami Felczyńskich z Przemyśla i nasza — mówi Zbigniew Felczyński.
Głównymi odbiorcami dzwonów z Taciszowa są parafie Europy Centralnej i Wschodniej. Wiele z nich zakupiły też kościoły z Kanady, Litwy, Łotwy, Estonii, Ukrainy, Rosji, Szwajcarii i Niemiec. Najsłynniejsze i największe, ważące około 2500 kg, wiszą w kościele Świętego Krzyża w Warszawie i w kościele św. Aleksandra w Kijowie.
W ludwisarni pracuje obecnie 10 osób. Część z nich to odlewnicy, zwolnieni w czasie redukcji zatrudnienia w Bumarze-Łabędy. Zostali przyuczeni do nowego zawodu.
Pełen portfel
90 procent klientów ludwisarni to księża oraz duchowni ewangeliccy. Pozostałe 10 proc. stanowią odbiorcy indywidualni. Zwykle są to prywatni fundatorzy.
— Od kilku lat zauważalny jest wzrost zainteresowania dzwonami przez osoby fundujące dzwon parafii. Chcą one, aby widniało na nim ich nazwisko. Traktują to jak postawienie sobie pomnika za życia — wyjaśnia Zbigniew Felczyński.
Firma Felczyńskich, istniejąca od zakończenia I wojny światowej, cieszy się zaufaniem księży. Wielu z nich wzajemnie informowało się o możliwości zakupu dzwonu i właśnie tą drogą ludwisarnia zdobywa klientów.
— Nie boimy się konkurencji. U naszych odbiorców mamy opinię solidnej i uczciwej firmy — przekonuje właściciel.
Do maja tego roku zakład ma do wykonania około 30 dzwonów, zamówionych przez parafie z okazji pielgrzymki papieża. Potem aż do grudnia będą wykonywane dzwony z okazji końca stulecia i końca tysiąclecia. Obecnie odlewany jest 100-kg dzwon na Syberię i dwa do parafii ewangelickich. Zakład wyrabia średnio 100 dzwonów rocznie.
Małgorzata Zdunek
fot. Andrzej Wawok